Reklama

Głosy o śmierci basketu mnie śmieszą

- Zawsze powtarzałem, że jeśli chcemy stworzyć podwaliny pod sport seniorski w mieście, musi zmienić się styl rządzenia i myślenia lokalnych włodarzy. Może metodą nie nakazową, bo to nie te czasy co kiedyś, ale inną - twierdzi Tomasz Serek, twórca sukcesów Uczniowskiego Międzyszkolnego Klubu Sportowego Gracz.

TYGODNIK: Wśród kibiców coraz częściej słychać głosy, że koszykówka w Starachowicach umiera. Zgodzi się pan z tą opinią?

T. SEREK, SZKOLENIOWIEC UMKS GRACZ: - Zaprzeczam stanowczo takim twierdzeniom. Kiedy słyszę podobne słowa, chce mi się śmiać. Może je wypowiadać tylko ta osoba, która nie ma pojęcia o tym, co dzieje się w klubie. Od kilku sezonów utrzymujemy status quo. Cztery nasze zespoły, w tym m.in. juniorki, kadetki i młodziczki walczą w rozgrywkach makroregionu małopolsko-świętokrzyskiego. Z powodzeniem realizujemy, wspólnie ze Świętokrzyskim Okręgowym Związkiem Koszykówki projekt małej ligi dla najbardziej utalentowanych dziewcząt. Latem szykujemy się do wyjazdu na obóz do Sopotu. Na pewno chcielibyśmy by pojawiło się większe zainteresowanie koszykówką w Starachowicach.

Wielu fanów pamięta czasy, kiedy do grodu nad Kamienną przyjeżdżał mistrz Polski na czele z najbardziej wówczas znaną Małgorzatą Dydek. Dziś, pozostały już tylko wspomnienia.

- Czy basket w naszym mieście umiera? O baskecie w tym przypadku raczej nie możemy mówić. To koszykówka młodzieżowa, oparta na szkoleniu najmłodszych, a nie prowadzeniu drużyny seniorskiej. Zdaje sobie sprawę, że kibice mają w pamięci piękny okres, kiedy hala przy ul. Szkolnej pękała w szwach. Z drugiej strony, naszej dyscyplinie coraz trudniej jest dorównać piłce nożnej, siatkówce czy piłce ręcznej. Na pewno nie jest sportem niszowym, ale mniej popularnym od wymienionych. Nie tylko w Starachowicach da się zaobserwować niepokojącą tendencję: coraz mniej osób garnie się do uprawiania sportu. Przykład? Korona Kraków, której trudno było zebrać grupę młodziczek i zgłosić ich do rozgrywek. Bogatsza finansowo Wisła była w stanie sobie z tym poradzić.

Z czego to wynika?

- Niska frekwencja i mała liczba dzieci, które chcą trenować jest nie tylko bolączką dużych i średnich miast. Podobnie jest w innych dyscyplinach. Koszykówki nie ma sensu porównywać do sportów indywidualnych, takich jak pływanie, gdzie rodzice płacą za udział dziecka w zajęciach. W ten sposób inwestują w swoje potomstwo. Jeżdżę na mecze i wiem, iż nawet futbol ma z tym problemy. W Starachowicach jeszcze do niedawna były 3 kluby piłkarskie: Juventa, Star i Sokół. Zostały dwa, a od zaprzyjaźnionych działaczy wiem, że z obsadą roczników również pojawiają się problemy. W przypadku Gracza wierzymy, że rocznik 2003 zrobi duży postęp. Jest kilka dziewcząt na czele z Olą Miłoszewską, córką doskonale znanej w grodzie nad Kamienną koszykarki, które sportowo z pewnością się rozwiną. Dla takiego miasta jak Starachowice prawda jest brutalna: dopóki nie będzie sponsorów, koszykówki na poziomie Ekstraklasy czy I ligi nie będzie. Jesteśmy otwarci na propozycję młodych trenerów, którzy chcieliby z nami współpracować. Zajmujemy się bardziej merytoryką, niż reklamą własnej firmy.

Biorąc pod uwagę sytuację finansową miasta i wiele innych czynników, wierzy pan w to, że kibice w Starachowicach będą emocjonować się jeszcze meczami z udziałem drużyny seniorek? Starachowic stać w ogóle na taki zespół?

- Stać na pewno, ale problem od lat jest taki sam. Większość dziewczyn, które kończą szkoły średnie lub ponadgimnazjalne wyjeżdża na studia. Zatrzymać ich nie jesteśmy w stanie. Nie możemy konkurować z takimi ośrodkami jak Kraków, Warszawa czy Wrocław. Kilka lat temu świetnie radziły sobie dziewczęta z rocznika 1993, które były w krajowej czołówce. Gdzie większość z nich dzisiaj jest? Katarzyna Gierada studiuje na AGH, Ola Majewska przeniosła się do stolicy, Paulina Siczek do Żyrardowa. Przykładów wychowanek Gracza, które grają w I lidze jest więcej. Czym mamy ich zatrzymać? Stypendium w wysokości 150 zł brutto miesięcznie?

Projekt pn. drużyna seniorek to mrzonka.

- Drużynę seniorek stworzyć zawsze można. Trzeba mieć pieniądze. Gdyby udało się znaleźć 1,5-2 mln zł, zespół można oprzeć na zawodniczkach ściągniętych z Polski i tych, które zaczynały przygodę z koszykówką w Starachowicach. Dziką kartę w PZKosz. da się kupić. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to plan mało realny, utopijny. Zawsze powtarzałem, że jeśli chcemy stworzyć podwaliny pod sport seniorski w mieście, musi zmienić się styl rządzenia i myślenia lokalnych włodarzy. Może metodą nie nakazową, bo to nie te czasy co kiedyś. Wystarczy dać do zrozumienia, że stawiamy na tą czy inną dyscyplinę. Najlepszy sposób to utworzenie klas o profilu sportowym.

W Starachowicach takie klasy już funkcjonują. Wyniki odbiegają jednak od innych z Polski. Dlaczego?

- Trzeba je jeszcze dobrze prowadzić. Miasto może znaleźć pieniądze na wykwalifikowanych szkoleniowców. Należy znaleźć jednostkę, która umiejętnie pokierowałaby tym projektem. W Starachowicach takowej nie widzę. Kluby są dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Same muszą walczyć o wszystko. Tam gdzie w naszym kraju są wyniki w sporcie młodzieżowym, sukcesy opierają się na klasach sportowych. Przykład: w Bochni burmistrz postawiła na sport. Dziewczęta trenujące nie mogą narzekać na nic. Biorą udział w międzynarodowych turniejach, o których Gracz może zapomnieć.

Z pana słów można wywnioskować, że włodarze Starachowic przez lata nie mieli wizji i pomysłu na sport w mieście.

- Zdecydowanie. Tam gdzie były w Starachowicach klasy sportowe, były i sukcesy.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do