Reklama

Chwila grozy mogła ją drogo kosztować

Co w ciągu kilku minionych dni w sprawie napadu ustaliła starachowicka policja? Jak wyglądali złodzieje, w co byli ubrani, w którym kierunku pobiegli, wreszcie czy jedna z kamer miejskiego monitoringu zarejestrowała ich drogę ucieczki lub pojazd jakim mogli się poruszać? Jak na razie pytań w sprawie, która w mieście nad Kamienną odbiła się głośnym echem jest więcej, niż odpowiedzi. Dlaczego?

- Rynek z pewnością nie należy do miejsc, gdzie często dochodzi do przestępstw. A już na pewno nie na taką skalę i nie taki sposób działania sprawców – mówi w rozmowie z TYGODNIK-iem ekspedientka ze sklepu spożywczego.

Po tym co stało się w ostatnią sobotę stycznia, na właścicieli starachowickich lombardów padł blady strach. Rozmawiamy z jednym z nich, który podobną działalność prowadzi od kilku lat. Jak podkreśla, na szczęście nigdy nie znalazł się w podobnej, przykrej sytuacji, z jaką musiała zetknąć się pracownica lombardu . Jak informowaliśmy w poprzednim wydaniu TS, jeden z napastników sterroryzował kobietę gazem, inny stał w tym czasie przy drzwiach i pilnował czy nikt nie wejdzie do środka.

- Ten przykład pokazuje, do jakiego stopnia są w stanie posunąć się napastnicy. Raz, że nie mają przed nikim i niczym skrupułów. Po drugie wiedząc, iż w lombardzie jest monitoring pewnie zdają sobie sprawę z tego, że może on posłużyć policji w wykryciu przestępców. Konsekwencji się jednak nie boją – twierdzi mężczyzna.

Monitoring to nie wszystko


Za bezpieczeństwo w jego lombardzie, oprócz oczywiście monitoringu odpowiada firma ochroniarska. Podobnie jak w obrabowanym lombardzie. - Najpierw pojawiły się dwa policyjne radiowozy, później nieoznakowane. W międzyczasie ochroniarze - opowiada pracownica sklepu spożywczego, która widziała jak młoda dziewczyna z lombardu wskazywała policjantom drogę ucieczki trójki napastników. Ci jak wynika z relacji poszkodowanej, z centrum Rynku mieli udać się w kierunku ul. Kilińskiego. Na miejscu napadu pojawili się mundurowi z psem tropiącym. Na niewiele się to zdało, bo bandytów nie udało się zatrzymać. W kolejnych dniach, policji również ta sztuka się nie udała.

Mówi właściciel innego lombardu  mieszczącego się w okolicach starachowickiego Rynku.

- Nikomu nie życzyłbym aby znalazł się na miejscu pracownicy, kiedy złodzieje pojawili się w środku. To, że nie stało się jej nic poważnego jeszcze o niczym nie świadczy. Domyślam się, co w takiej sytuacji mogła poczuć ta kobieta. Chwila grozy mogła ją drogo kosztować. Dobrze, że była w stanie zachować spokój – dodaje.

Czy stróżom prawa uda się znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia, który zaprowadzi ich do sprawców? - Pora dnia w jakiej doszło do napadu nie była przypadkowa. W sobotę późnym wieczorem pojawiają się najczęściej klienci, którzy kupują alkohol lub papierosy. Policji będzie trudno dotrzeć do świadków, którzy być może widzieli uciekających napastników. W Rynku nie było żywej duszy - przyznaje pracownica sklepu spożywczego.

***

Trzy pytania do...

TYGODNIK: Jak najlepiej zachować się w sytuacji, kiedy naprzeciw nas znajduje się napastnik z gazem lub bronią w ręku?

PODKOM. KAMIL TOKARSKI, RZECZNIK PRASOWY ŚWIĘTOKRZYSKIEGO KOMENDANTA WOJEWÓDZKIEGO POLICJI: - Na pewno nie jest to łatwa sytuacja zarówno dla samego napastnika, jak i osoby, która terroryzowana jest np. bronią lub przedmiotem przypominającym broń. Napastnik najczęściej kieruje się emocjami. Nie kalkuluje, działa pod wpływem silnego stresu. Najlepiej zachować spokój i działać zgodnie z jego poleceniami. Jakiekolwiek próby dialogu czy negocjacji, niekiedy mogą zakończyć się dla nas tragicznie. Lepiej tego uniknąć.

Napad na starachowicki lombard mógł być przygotowany. Nie uczestniczyła w nim tylko jedna osoba, ale trzy. Każda z nich miała inną rolę.

- Na pewno duże natężenie ruchu, klienci, którzy często wchodzą i tylko pytają o towar lub go oglądają mogą okazać się potencjalnymi sprawcami. Dlatego zawsze warto zwracać uwagę na osoby podejrzanie się zachowujące. Nawet na charakterystyczną barwę głosu, która może później posłużyć nam w identyfikacji lub typowaniu przestępcy. Tuż po opuszczeniu lokalu przez sprawcę napadu należy kontaktować się z policją.

Policji coraz częściej udaje się namierzyć autorów tego typu zdarzeń. Co jest decydującym czynnikiem?

- Relacje świadków to podstawa. Dlatego starajmy się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, które później mogą przydać się organom ścigania.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do