Reklama

Wanda Pomianowska - Niesamowita Historia Kronikarki z Pawłowa

Sielskie Radkowice w gminie Pawłów, kraina pierwszych wzruszeń, biały modrzewiowy dworek, stare lipy w parku i i kasztanowa aleja - tak wygląda ojczyzna Wandy Pomianowskiej. Dziś przypominamy jej postać w kontekście miejsca, z którym związana była całe swoje życie.

To tu, na pawłowskiej ziemi, dorastała pod okiem troskliwych rodziców. Tu rodziła się w niej miłość do ziemi, ojczyzny i pracy. Na pytanie, kim chce być jak dorośnie - odpowiada, że kronikarzem. I nie jest to wcale odpowiedź przypadkowa. 

- W moim domu były bardzo cenne książki. Ojciec miał piękną bibliotekę i ważne miejsce w niej zajmowały w niej dawne kroniki Galla, Bielskiego, Kromera. Mówiłam, ze zostanę kronikarzem i zostałam - prowadziłam kronikę oddziału partyzanckiego komendanta "Ponurego" i "Nurta". Przed wyjazdem do Anglii "Nurt" zostawił mi karteczkę o treści: Okazicielce niniejszego przekazać wszelkie notatki, fotografie, wspomnienia związane z działalnością oddziału. Na tej podstawie uzyskiwałam dokumenty od członków oddziału - pisze nasza bohaterka w książce Wygnanie z raju. 

Zanim to jednak nastąpi - Wanda najpierw zdała maturę i rozpoczęła studia w Warszawie, które przerwie wybuch II wojny światowej. Podczas okupacji Pomianowska zapisze się czynnym udziałem w działalności konspiracyjnej - była łączniczką ("Warta"), przewoziła broń, mapy sztabowe i rozkazy. 

- Chciałam być gospodarzem i pracować na roli, ale jednocześnie chciała być żołnierzem. Jest rok 1941 lub 1942 - składamy z bratem przysięgę i od tego momentu jestem łącznikiem na linii Starachowice - Radkowice - Tarczek. Z Radkowic do Tarczka wiedzie górzysta trasa, z tego okresu ludzie pamiętają, jak jadę wierzchem a za mną lecą moje dwa warkocze - pisze Wanda we wspomnieniach. Jej działania docenia sam "Ponury", który zgłasza Wandę do Krzyża Walecznych. 

Wanda Pomianowska wróci na studia po zakończeniu działań wojennych, ukończy je w 1950 roku i podejmie pracę w Katedrze Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego, u boku profesora Witolda Doroszewskiego. Pracując na uczelni doprowadziła do powstania Zespołu Gwaroznawczego przekształconego później w Pracownię Dialektologiczną Polskiej Akademii Nauk. 

Postanowiłam pokazać światu, że ludzie wsi są twórcami, a nie tylko konsumentami nauki - opowiadała. 

W 1950 roku uzyskała tytuł magistra, dziesięć lat później miała doktorat, w roku 1970 zrobiła habilitację. Planem na rok `80 była profesura, ale wtedy już na uczelni nie pracowała. Uzyskała natomiast dyplom wykwalifikowanego hodowcy bydła oraz ogrodnika warzywnika. 

- Przed wojna z dużym powodzeniem prowadziliśmy gospodarstwo mleczarskie, potem - ja - owczarskie - czytamy na kartach wspomnień. 

Kiedy rodzi się "Solidarność" Wanda Pomianowska zakłada w Radkowicach koło NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. W stanie wojennym Pomianowska będzie internowana. Z celi 513 napisała do PRL-owskiego Sejmu trzy zasady skutecznego działania:

1. Szanuj tych, którymi kierujesz i staraj się, żeby mieli do Ciebie zaufanie 

2. Jak się coś nie uda ze sto razy, próbuj sto pierwszy. 

3. Jak długo nie rzucają w ciebie kamieniem i to dosłownie, to jest bardzo dobrze. 

- Solidarność. Największa miłość mojego życia. Niezależny Samorządny Związek Rolników był cudowną organizacją Dla mnie siłą organizacji społecznej są ogniwa na dole. Jest rok 1989, trwa spotkanie w Pawłowie. Narzekamy, w końcu zrywam się i mówię: Chłopy, jest źle ale przecież Polska jest wolna i suwerenna. Tak, jak tu jesteśmy złóżmy się na fundusz dla rządu Mazowieckiego. Wyjęłam przy tym jakiś pieniądz i położyłam na stole. Reakcja była nieprawdopodobna - ludzie wyciągnęli wszystkie pieniądze jakie mieli przy sobie - jakieś trzysta tysięcy. I mówią do mnie, że jak ktoś do nich z serca, to i oni z sercem - czytamy we wspomnieniach. 

Gdy Polska zerwała kajdany komunizmu Wanda Pomianowska została przewodniczącą Rady Gminy w Pawłowie. W trakcie budowy szkoły w Łomnie - gdy zabrakło funduszy - uchwałą samorządu przeforsowała przerzucenie części funduszy z budowy dróg i pierwszego września, mimo zakazu budowy, zadźwięczał dzwonek. 

Jej dziełem jest szkoła w Radkowicach, która do dziś nosi jej imię. 

Dziesięć lat życia poświęciła na budowę wodociągu, który dotarł do dziesięciu wsi. 

To Wanda Pomianowska odkryła ludową poetkę - Katarzynę Zaborowską, ale sama też pisała. Swoje ukochane Radkowice nazywała "pierwszym dnie stworzenia. 

Aneta Marciniak

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do