Obroty lecą na łeb, na szyję...

Problemy w branży gastronomicznej dotykają nie tylko restauratorów i właścicieli lokali w mieście. Epidemia kładzie się cieniem na działalności osób, które prowadzą puby, pizzerie, knajpy na terenie gmin powiatu starachowickiego. - To jest dramat, tak źle nigdy nie było, płatności wstrzymane, bo nie mamy z czego płacić! - biją na alarm lokalni przedsiębiorcy...

W ub. tygodniu pisaliśmy o dramatycznej sytuacji nowo otwartej pizzerii TST Pizza w Starachowicach. Z powodu epidemii wchodzący na rynek przedsiębiorca, który we własny biznes zainwestował oszczędności życia, znalazł się w niezwykle trudnym położeniu. Nie tylko nie czerpie zysków, ale musi dokładać do tego, co robi. O zwrocie poniesionych nakładów finansowych nie ma nawet mowy.    Tymczasem w podobnej sytuacji są nie tylko ci, którzy stawiają pierwsze kroki w branży gastronomicznej. Doświadczeni restauratorzy i właściciele knajp, barów, pubów i pizzerii również sobie nie radzą po rządowym lockdownie.

- W porównaniu do ubiegłego roku mamy 1/4 sprzedaży. Ludzie boją się wychodzić z domów, boją się zamawiać żywności na wynos. W ub. roku, kiedy nie było tej całej pandemii jedzenie na wynos było bardzo często u nas zamawiane. Klienci przychodzili do baru, ale brali też sporo na telefon, na wynos, na dowóz - mówi Joanna Pawelec, prezes Spółdzielni Socjalnej Agawa Trzy Papryczki w Krynkach (gm. Brody).

- Nasze menu jest bardzo szerokie, mamy dania obiadowe, fast foody, pizze, jak również dania z wyższej półki. Staramy się jak możemy, mamy pyszne jedzenie, wypracowaliśmy już sobie markę, klienci nas chwalą, ale co z tego, jak obroty spadły o 3/4. Państwo obiecało pomoc od płowy stycznia, tylko ja nie wiem, czy my dotrwamy do tego czasu. Wszystkie płatności wstrzymane: ZUS, dla pracowników, dostawców, bo zwyczajnie nie mamy z czego zapłacić. A ludzie też chcą żyć, muszą z czegoś żyć. Nie wyobrażam sobie byśmy mieli to zamknąć, musimy jakoś przetrwać, tylko jak...? - pyta bezradnie szefowa Trzech Papryczek, które działają w gm. Brody od ośmiu lat.  

Trudno, ale jest optymizm

W podobnej sytuacji jest szefostwo Pubu Pizzeria Cezar, które swój lokal cieszący się powodzeniem klientów, ma w miejscowości Rzepin Kolonia w gm. Pawłów. 

- Nie tylko my, ale wszystkie lokalne gastronomiczne w mieście i na obrzeżach miasta zostaliśmy pozbawieni klientów - mówi Anna Kartasińska, z która z mężem Cezarym prowadzi Pizzerię CEZAR w gm. Pawłów.

- Walczymy o Klienta na różne sposoby, ale mamy tylko dania na wynos a nie na dowóz. Nie można powiedzieć, że klienta nie ma w ogóle. Bo klienci są, ludzie są spragnieni wyjścia z domu, spotkania w gronie rodziny, przyjaciół, a tego nie ma. Podobnie, jak nie ma możliwości organizowania imprez okolicznościowych. Po wiosennym lockdownie było naprawdę nieźle, rozwijaliśmy się dodatkowo z myślą o klientach i nagle kolejny krach. Trzeba to przeczekać. Mamy nadzieję, że będzie lepiej, musi być lepiej, inaczej sobie tego nie wyobrażam, byśmy mieli stracić to, na co pracowaliśmy latami. Firma ma ponad 20 lat doświadczenia na rynku, to jest całe nasze życie. Sami na to pracowaliśmy, wprowadzaliśmy zmiany we własnym zakresie, serce by nam pękło, gdyby to poszło na marne. Wszelkie zobowiązania regulujemy na bieżąco, bo odkładanie tego, na pewno się odbije w przyszłości, która jest niewiadoma. Niby państwo zapowiada pomoc, ale kiedy ona przyjdzie, w jakiej formie, kto z tego skorzysta i czy będzie mógł i potrafił skorzystać, to już inna sprawa. Plany na razie są na papierze. Nie chodzi o to, by były zyski, ale by pokryć chociaż koszty. Bo człowiek odpowiada nie tylko za siebie i rodzinę, ale również ludzi, pracowników. Światełko w tunelu jest i tego się trzymamy... Czy i kiedy przyjdą lepsze czasy? Tego nie wie nikt. Robią jednak wszystko by przetrwać, by nie poszło na zmarnowanie to, na co pracowali latami.