
Szybkość reakcji, czas przyjazdu na miejsce zdarzenia, a przede wszystkim skuteczność – to trzy nieodzowne, a przede wszystkim kluczowe elementy niemal każdej, strażackiej interwencji. Tak było i w tym przypadku. W piątkowy poranek, wsparcia wymagała starachowiczanka, która po upadku w mieszkaniu, nie była w stanie ponieść się o własnych siłach.
- Zgłoszenie dotarło do stanowiska kierowania, kilka minut po godz. 8 - mówił st.kpt. Konrad Dąbrowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Wstępne informacje wskazywały na to, że znajdująca się w mieszkaniu przy ul. Waryńskiego w Starachowicach kobieta upadła na podłogę.
- Poszkodowana 61-latka nie była w stanie podnieść się. Była jednak na tyle świadoma tego co się wydarzyło, iż powiadomiła odpowiednie służby. By dostać się do mieszkania strażacy użyli drabiny mechanicznej. Po udzieleniu jej pomocy, kobieta została przetransportowana do szpitala – zaznaczył rzecznik Dąbrowski.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Oczywiście, nie był to szpital w Starachowicach, bo poseł oraz wojewoda wiadomej opcji załatwili nam wycieczki po całym województwie w poszukiwaniu szpitala... To musi się skończyć zbiorowym pozwem osób poszkodowanych po podjęciu tak nieodpowiedzialnej decyzji, która naraziła zdrowie i życie mieszkańców Starachowic. Przypuszczam ,że szereg osób straciło w ten sposób życie, bo nie otrzymało pomocy medycznej w odpowiednio krótkim czasie. Pomijam już tych chorych, którzy wciąż oczekują na operację i nie mają ustalonego żadnego terminu jej wykonania...