
Sobotnia, ligowa potyczka pomiędzy ostrowieckim KSZO a Starem Starachowice wzbudziła spore zainteresowanie wśród kibiców. Fani ekipy trenera Przemysława Cecherza od kilku dni mobilizowali się, do wyjazdu na mecz do Ostrowca Św. Na trybunach drużynę z grodu nad Kamienną wspierała grupa ok. 400 osób. Sam mecz został przez arbitra dwukrotnie przerwany. Powód? Odpalone race i fajerwerki.
Wszyscy na wyjazd. Star to My – transparenty z takimi hasłami w tygodniu poprzedzającym mecz KSZO Ostrowiec Św. – Star Starachowice, pojawiły się w kilku miejscach na terenie miasta, znanego z produkcji ciężarówek. Kibice zielono-czarnych zachęcali do udziału w wyjeździe. W sobotnie popołudnie ze Starachowic, na stadion przy ul. Świętokrzyskiej udali się pociągiem. Na trybunach przez ponad 90 minut nie szczędzili gardeł, dopingując swoich ulubieńców.
Stadionowy sektor zajmowany przez kibiców gości wypełnił się po brzegi. Zakończony dwubramkowym zwycięstwem gospodarzy mecz, obserwowała grupa ok. 400 sympatyków Staru Starachowice, wspierana również przez kibiców trzymających na co dzień kciuki za skarżyski Granat oraz Widzew Łódź.
Równie ciekawie było w sektorze zajmowanym przez kibiców KSZO. Po przerwie spotkanie zostało przerwane przez sędziego, po tym jak na stadionie odpalono race. W samej końcówce (z tego też powodu Maciej Kuropatywa doliczył 12 dodatkowych minut do drugiej części), fani z Ostrowca Św. zaprezentowali pokaz fajerwerków, przypominający to co działo się, podczas pożegnania starego, a przywitania nowego roku.
- Wróciły wspomnienia z sylwestra – trafnie podsumował sytuację na stadionie spiker zawodów Janusz Romanowski.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Faktycznie jest się z czego cieszyć ..Mizeria całkowita...