Reklama

Archeolog i pasjonatka fotografii - jak to się łączy z zielarstwem?

Magdalena Gorzkowska. Z zawodu archeolog. Aabsolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, z pasji zielarka. Doskonale łączy obie te dziedziny, bo będąc wciąż aktywną zawodowo zbiera zioła, sporządza z nich pożyteczne remedia, opowiada o nich i zachęca do ich stosowania.

Magda - gdzieś pomiędzy nadzorami archeologicznymi a łąką - biega z aparatem łapiąc piękno otaczającego ją świata. Kocha fotografować. 

Co zainspirowało Cię do tego, by zająć się archeologią?

- Większość przyszłych archeologów zaczyna swoją przygodę z tą dziedziną od fascynacji starożytnym Egiptem i tak samo było ze mną. Moim wielkim marzeniem był zawód egiptologia, chciałam zająć się archeologią śródziemnomorską. Wtedy, czyli w latach 80. XX wieku, był podział na archeologię śródziemnomorską i pradziejową Polski (dziś już ten podział nie funkcjonuje) - i tak się złożyło, że marząc o pierwszym, skończyłam drugie - śmieje się Magda.

Ale czar Egiptu działał i nasza bohaterka trafia w końcu do Egiptu. Tyle, że wiele lat po studiach.

- W roku 2002 roku byłam na wykopaliskach w Denderze. To była misja polsko-francuska (z polskiej strony prowadził ją prof. Adam Łukaszewicz). Badaliśmy starożytne miasto, datowane na lata 2250 - 2050 p.n.e. czyli pierwszy okres przejściowy, które było zbudowane przy świątyni bogini Hathor. Podczas prac natrafiliśmy między innymi na piec chlebowy wykonany z cegły mułowej, w którym wypiekane było pieczywo obrzędowe. Pamiętam, jak pierwszego dnia, gdy poszłyśmy z koleżanką na wykop zobaczyć, jak to w terenie wygląda, na wielkiej stercie zabytkowych skorup znalazłam ostrakon czyli fragment naczynia ceramicznego, na której widniał starogrecki napis z czasów hellenistycznych. Zapamiętałam to szczególnie, bo to pierwszy dzień na wykopie i takie wyjątkowe znalezisko - wspomina. 

A pierwsza przygoda z archeologią w Polsce. Gdzie i jak to było?

- Truszki Zalesie, gmina Kolno – pada natychmiastowa odpowiedź. - Jest tam doskonale

zachowane i przepiękne grodzisko pierścieniowe, wczesnośredniowieczne z X wieku. To były pierwsze moje wykopaliska. Nieżyjący już profesor Jerzy Gąssowski wytyczył wykop naprzeciwko bramy wjazdowej do grodu. Lokalizacja wykopu, niestety była nieco chybiona, bo przez cały czas trwania dwutygodniowych wykopalisk, poza miedzianą blaszką nie znaleźliśmy nic. Byłam mocno zawiedziona. I wtedy, koleżanka, która prowadziła te wykopaliska zaproponowała mi wyjazd do do Podebłocia (powiat garwoliński), gdzie znajduje się nieco starsze grodzisko datowane na wiek VIII/IX. Był to pierwszy sezon wykopalisk na osadzie przygrodowej. I tu strzał w dziesiątkę, wykop był wytyczony w samym środku wczesnośredniowiecznej półziemianki z przepięknie zachowanymi konstrukcjami drewnianymi ścian, kamiennym piecem półkopulastym z całym naczyniem glinianym u wylotu pieca, z ofiarą zakładzinową w postaci czaszki źrebięcia umiejscowionej pod fundamentami. Natrafiliśmy tu także na całe mnóstwo innych zabytków, związanych z funkcjonowaniem domostwa. Miałam być tam miesiąc, zostałam dwa. To była naprawdę fascynująca przygoda.

 Dwa lata później (w roku 1986) podczas badań tej samej osady natrafiliśmy na trzy tabliczki gliniane zapisane literami alfabetu greckiego, interpretowane jako monogram imienia Chrystusa. Mówimy o czasach jeszcze pogańskich – VIII wiek – więc mamy tu do czynienia z najstarszym, znanym zabytkiem pisanym z ziem polskich - opowiada Magda. 

Kolejne niezwykłe odkrycie dotyczy wsi Łączany niedaleko Wierzbicy.

- Cmentarzysko ciałopalne kultury przeworskiej (II/III w. n.e.), gdzie obok standardowego wyposażenia zmarłych w żelazne narzędzia, ozdoby czy broń, w jednej z urn natrafiliśmy na złoty wisior. Niewielki, bo 1,5 centymetrowy wisior został wykonany z cieniutkich niteczek złota splecionych w warkoczyki (filigran) i maleńkich kuleczek (granulacja). To po prostu mistrzostwo i kunszt złotnika – mówi Magda, a my odsyłamy zainteresowanych do Muzeum Regionalnego w Iłży, gdzie obok innych zabytków archeologicznych można zobaczyć też wspomniany wisior. 

Przy okazji naszego spotkania Magda chce, żeby wybrzmiał fakt, że archeologia zajmuje się człowiekiem i jego dziejami. Kolejna ważna lekcja od Magdy Gorzkowskiej brzmi: każde wykopalisko jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju i jest odkrywane tylko raz. 

- Archeolodzy eksplorując poszczególne warstwy jednocześnie je niszczą, ale robią to w sposób kontrolowany. Dlatego tak ważne jest, by to, co odkrywamy było bardzo dobrze udokumentowane. Mamy bardzo szerokie spektrum narzędzi, które nam w tym pomagają, bo pamiętajmy, ze archeologia nie ucieka od postępu, a wręcz chętnie korzysta ze zdobyczy techniki. W sposób niekontrolowany takie stanowiska bywają niszczone przez osoby z wykrywaczami – mówimy tu o amatorach, bo wiadomo, że na prace z wykrywaczem też trzeba mieć pozwolenie konserwatora i wykonywać je pod nadzorem archeologia. Magda nie ma wątpliwości, że wiele takich niekontrolowanych ingerencji dotknęło chociażby cmentarzyska, gdzie wykopane w przedmioty z żelaza lub brązu, znalazcy próbują sprzedać, a to już jest przestępstwo. 

Konkluzją części archeologicznej niech będzie to, że dla archeologów pozyskanie artefaktu jest bardzo ważne, ale w kontekście jego znalezienia.

 

- Magdo, jak to się stało, że od średniowiecznych osad przeszłaś do ziół?

- Moja zielarska pasja ma ścisły związek z archeologią, a raczej z działami archeologii, np. archeobotaniką, archeozoologią czy archeologią doświadczalną. Badając stanowiska osadnicze jesteśmy w stanie odpowiedzieć, z jakich roślin korzystano, jakie zboża były dawniej uprawiano i jakie zwierzęta hodowano np. we wczesnym średniowieczu. I na tym to moje zielarstwo się opiera i od tego wszystko się zaczęło - opowiada Magda, która jest także członkiem założycielem Stowarzyszenia Starożytników. W jego statucie jest m.in. krzewienie nauki na przykład poprzez rekonstrukcję dawnych warsztatów. Podczas historycznych festynów Magda prezentuje średniowieczne zielarstwo i kuchnię. Gotuje w glinianych naczyniach na ognisku, ubrana w strój z epoki. 

Zielarstwo i archeologia. Jedno bez drugiego w życiu Magdy nie istnieje.

- Ziół używano do leczenia od zarania dziejów, a tę wiedzę odkrywano obserwując zachowanie zwierząt. Np. wilk po ukąszeniu przez żmiję wygrzebuje z ziemi i zjada kłącze rdestu, a niedźwiedź po przebudzeniu z zimowego snu poszukuje czosnku (sic!) niedźwiedziego by się uodpornić i pozbawić pasożytów. Zdobyta w ten sposób wiedza zielarska przekazywana była z pokolenia na pokolenie i na niej też wyrosła współczesna medycyna – mówi Magda. 

O ziołach można by rozmawiać i rozmawiać, ale w chyba lepiej je stosować. Zostawiamy Magdę w jej kuchni, gdzie uciera, miesza i gotuje, a potem biegnie na pomoc tym i owym. 

Aneta Marciniak, Zuzanna Jóźwik

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 05/12/2024 18:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do