Reklama

Konkurs literacki. "Zdolni – Zdalni – Oryginalni"

To tytuł konkursu literackiego, który był propozycją dla uczniów starszych klas szkół podstawowych z powiatu starachowickiego.

Powstał jako autorski pomysł nauczycieli ze Społecznej Szkole Podstawowej STO  w Starachowicach. Zadaniem uczestników było przedstawienie własnych refleksji na temat nauczania zdalnego:   wskazanie jego plusów i minusów,  podzielenie się doświadczeniem z internetowego kontaktu z nauczycielami   i rówieśnikami,  opowiedzenie o ewentualnych przygodach  technicznych – wskazanie na trudności i powodzenia, zawarcie w pracy wszelkich własnych przemyśleń...

Autorzy mieli dowolność w wyborze formy. Mogli zastosować opis, opowiadanie, reportaż, kartkę  z pamiętnika lub luźny zapis strumienia myśli i uczuć , a nawet wiersz.

W komisji konkursowej pracowali: Bożena Jaskros,  dyrektor SSP STO, polonistka, Beata Nowak,  wicedyrektor SSP, Jarosław Babicki,  redaktor naczelny Tygodnika Starachowickiego i Anna Babicka,  pedagog, koordynatorka i pomysłodawczyni konkursu. Wybrano  5 prac, które zasługują na szczególną uwagę odbiorców.

I miejsce zdobył Andrzej Płusa, autor pracy  "Spowiedź hakera". Jest uczniem klasy szóstej SP Nr 10 w Starachowicach, pracował pod kierunkiem polonistki, Wioletty Kozieł.

Pozostałe, wybrane  prace otrzymały równorzędne wyróżnienia.  Ich autorki to: Wiktoria Bednarska ze SP Nr 1. Jej praca powstała pod literackim kierownictwem  Klaudii Smyk, Marta Młynarczyk – autorka dwu wierszy, uczennica SP Nr 10, pracująca pod kierunkiem Teresy Piórkowskiej oraz Katarzyna Zawiła i Julia Różyc - uczennice SSP STO. Obie autorki wspierała literacką opieką – Teresa Rybka.

Dzięki zluzowaniu obostrzeń sanitarnych, zachowując nadal te obowiązujące można było wreszcie rozstrzygnąć konkurs i wręczyć nagrody. Tygodnik Starachowicki był Patronem Prasowym konkursu. 

NAGRODZONE PRACE KONKURSOWE!

  1. Andrzej Płusa „Spowiedź hakera” - SP Nr 10 Starachowice

/praca pod kierunkiem Wioletty Kozieł/ …........................................................................... 3

  1. Katarzyna Zawiła „Pamiętnik” - SSP STO Starachowice

/praca pod kierunkiem Teresy Rybki/ …................................................................................ 5

  1. Marta Młynarczyk – „Nadzieja” SP Nr 10 Starachowice

/praca pod kierunkiem Teresy Piórkowskiej/ …..................................................................... 7

  1. Marta Młynarczyk - „2020” SP Nr 10 Starachowice

/praca pod kierunkiem Teresy Piórkowskiej/ ….................................................................... 8

  1. Wiktoria Bednarska „Pamiętnik” - SP Nr1 Starachowice

/praca pod kierunkiem Klaudii Smyk/ …................................................................................ 9

6 . Julia Różyc „Pamiętnik” - SSP STO Starachowice /praca pod kierunkiem Teresy Rybki/ …... 10

 

ANDRZEJ PŁUSA

 

Szkoła Podstawowa Nr 10 w Starachowicach

 

I MIEJSCE

,,Spowiedź hakera’’

W mediach często słyszymy, by ostrożnie korzystać z nowoczesnych technologii. Mamy wystrzegać się hakerów, którzy włamują się do naszych komputerów, tabletów, smartfonów i wykradają nasze dane. Powinniśmy być czujni. Właściwie, to wy powinniście!

Nazywam się Enter i jestem hakerem. Długo czekałem na dogodny moment przetestowania moich możliwości, aż wreszcie przyszedł ten dzień – 24.10.2020.  Premier właśnie ogłosił, że szkoły znowu przechodzą na zdalne nauczanie. Wiedziałem, że taka okazja może się już nie powtórzyć i szybko zacząłem układać plan działań. Postanowiłem codziennie włamywać się do innego urządzenia i obserwować, jak uczy się nasza młodzież.

Pierwszy dzień, kilka kliknięć i już jestem w komputerze niejakiego Jarka. E-lekcje zaczyna za godzinę, więc mam trochę czasu na sprawdzenie, co przechowuje w swoich plikach. Pełno tu gier, większość strzelanek. Już wiem, że do grzecznych dzieci to on nie należy. Podłączam się do jego kamerki i widzę wysokiego, barczystego nastolatka, który w jednej ręce trzyma telefon, a w drugiej paczkę chipsów.

 -Co ty, stary, matka ma pierwszą zmianę, nie wchodzę na jakieś głupie lekcje! Jak wróci, powiem, że nie miałem internetu. Uwielbiam koronaferie!!! -mówił Jarek z uśmiechem.

Pochwalił się jeszcze rozmówcy swoimi osiągnięciami w najnowszej grze i się rozłączył. Po chwili wrócił z butelką pepsi. Pomyślałem, że jednak zmienił zdanie i wejdzie na lekcje, ale nie – Jaruś przyszedł tu walczyć z potworami w wirtualnym świecie.

Gdy po południu wróciła jego matka, wykrzyczał, że nie wie, co robić, że to wszystko go przerasta, a w ogóle to jej wina, bo zostawiła go samego na pastwę losu, a on, biedny, nie mógł się połączyć. Mama wysłuchała swojego jedynaka. Zadzwoniła do wychowawczyni, by usprawiedliwić synka. Widziałem, jak Jarek uśmiecha się triumfalnie za jej plecami. Aż zrobiło mi się niedobrze!

Na pożegnanie skasowałem mu wszystkie gry, a w ich miejsce zainstalowałem filmiki z ,,My Little Pony’’. Chciałbym zobaczyć jego minę, gdy jutro znów postanowi nie uczestniczyć w lekcjach. Chciałbym też, by choć raz naprawdę poczuł to, co dzieci, które odwiedziłem później.

Następne włamanie było trudniejsze. Wokół tabletu, z którym próbowałem się połączyć było dużo innych urządzeń. Namęczyłem się, nim zobaczyłem piegowatą twarz Zosi. Była wpatrzona w ekran – trwała lekcja biologii.  Włączyłem dźwięk, by posłuchać wykładu nauczycielki i szybko tego pożałowałem.  W domu dziewczynki panował niesamowity hałas. Przyjrzałem się dokładniej. Za jej plecami ujrzałem jeszcze dwa biurka i dwóch chłopców. Jeden z nich korzystał z komputera, drugi – tak jak Zosia- wsłuchiwał się w tablet. Głosy nauczycieli mieszały się w tle, każde z dzieci próbowało cokolwiek wyłapać ze swojej lekcji. Widziałem ich zdenerwowanie. Oni na pewno nie byli na koronaferiach. Wierzyłem, że dużo by dali, by móc wrócić do szkoły i uczyć się w normalnych warunkach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos pani od biologii:

-Zosiu, powiedz w jaki sposób tasiemiec dostaje się do ludzkiego ciała?

-My pierwsza brygada…-rozległ się śpiew brata dziewczynki, który właśnie miał muzykę.

Zosia zaczerwieniła się, przeprosiła, nabrała powietrza i zaczęła odpowiadać na pytanie nauczycielki, mając nadzieję, że tym razem nikt jej nie przerwie. Po skończonych lekcjach popłakała się z bezsilności, a być może ze wstydu, że teraz będzie pośmiewiskiem klasy.

Pokłóciła się też z bratem, choć myślę, że w głębi serca nie miała do niego pretensji. Rozłączyłem się, ustawiając na tapecie jej tabletu zdjęcie z czasów, gdy oboje byli bobasami i słodko się do siebie przytulali.

Myślałem, że to najtrudniejszy dzień z obserwacji zdalki, ale nie – najgorsze było przede mną.

Tym razem trafiłem na telefon. Podłączyłem się do kamerki i zobaczyłem sufit. Widocznie telefon leżał na biurku. Ostrożnie włączyłem dźwięk. Cisza. Pogłosiłem nieco i usłyszałem cienki, dziewczęcy głosik:

-Panie Boże, spraw proszę, aby dzisiaj mój telefon się nie zacinał, by nie brakło mi internetu, a zasięg nie uciekał. Pozwól, by ta pandemia już się skończyła, bym mogła wrócić do koleżanek, do pani Madzi. Pomóż mi w nauce, bym mogła w przyszłości znaleźć dobrą pracę i odwdzięczyć się babci za jej dobroć. Miej też w opiece moich rodziców. Uściskaj ich ode mnie. Amen.

Po skończonej modlitwie dziewczynka umieściła telefon w stojaku. Zobaczyłem na ekranie jej wychudzoną twarz z dwoma blond kucykami, a w tle obraz pokoju z odpadającą tapetą i postać staruszki siedzącej w fotelu i robiącej na drutach. Dziewczynka wróciła, trzymając w rękach zeszyty i podręczniki. Wszystkie czyściutkie, bez zagiętych rogów. Widać, że bardzo o nie dba.

Zaczęły się lekcje. Basia na wszystkich była bardzo aktywna. Pilnie notowała. Jej modlitwa została chyba wysłuchana, bo nie miała dziś żadnych problemów z łączeniem. Po lekcjach od razu wzięła się za odrabianie prac domowych. W pewnym momencie podeszła do niej babcia, która marszcząc czoło wpatrywała się w ekran.

-Tego wszystkiego macie się nauczyć? -spytała staruszka.

-Nie, babciu. Mamy to wydrukować i wkleić do zeszytu.

-Ale jak, dziecko? My przecież nie mamy tego drukowacza…

-To nic, ja przepiszę. O nic się nie martw, babuniu -odpowiedziała Basia i zabrała się do pracy.

Siedziała przy lekcjach do późna. Nie wiem skąd ta drobna dziewczynka ma w sobie tyle siły i chęci. Jej postawa bardzo mnie wzruszyła.

Nie spałem całą noc. Nie mogłem zapomnieć widoku Basi przepisującej kilometry tekstu.  Podjąłem decyzję. Spakowałem mój komputer oraz drukarkę i zaniosłem pod drzwi dziewczynki z karteczką ,,Od Świętego Mikołaja”. Basi ten sprzęt na pewno przyda się bardziej. Dla mnie to były zabawki, dla niej szansa na lepszą przyszłość.

Trzymam kciuki za wszystkich zmagających się ze zdalnym nauczaniem. Oby się to wszystko jak najszybciej skończyło!

 

KATARZYNA ZAWIŁA

Społeczna Szkoła Podstawowa STO w Starachowicach

 

WYRÓŻNIENIE

Dzień 23 nauki online

Lekcje w poniedziałki powinny być tylko dla chętnych! Niestety, my uczniowie mamy mało do gadania w tym temacie.

Kiedy podbijałam we śnie kolejne galaktyki, wykazując się niezwykłym męstwem na miarę Supermana, usłyszałam znienawidzony dźwięk budzika. Otworzyłam jedno oko, potem drugie i pomyślałam: za jakie grzechy? Po dłuższej chwili walki z sobą, doszłam do jakże odkrywczego wniosku, że i tak w całej tej dziwacznej pandemicznej rzeczywistości mogę przecież dłużej pospać, o całe 17 minut i kilkanaście sekund! ( bo tyle zajmowała mi droga do szkoły). Pocieszona tą myślą, postanowiłam wstać, szybko zjeść śniadanie, wskoczyć w ciuchy, umyć zęby i odpalić laptopa.

Nie ma jak zacząć kolejny piękny długi tydzień od matematyki! Jakże ja „kocham” tę „królową nauk”, która od wielu miesięcy systematycznie udowadnia mi, że jeszcze wiele muszę się nauczyć. Może gdyby Pitagoras miał lekcje online nie wymyśliłby tych wszystkich dziwnych twierdzeń. Ale cóż…

Przed moimi oczami, na monitorze pojawił się niebieski prostokąt. Pora dołączyć. Ku mojemu zaskoczeniu byłam pierwsza, co rzadko się zdarza. Po 10 minutach mozolnej zbieraniny pani zaczęła sprawdzać obecność. Moje nazwisko jest pod koniec listy więc zawsze mam sporo czasu na krótką drzemkę.

- Żaneta Wątek!- usłyszałam zmęczony głos mojej nauczycielki.

- Obecna.- odpowiedziałam. To się nazywa dobrze zacząć tydzień:)

Czytanie pracy domowej to jest jedna z najgorszych rzeczy w całym nauczaniu online. Wszyscy obstawiają, że reszta ma zadanie, a nigdy tak nie jest. Wtedy zaczyna się szybka wymiana wiadomości na grupie klasowej, aby namierzyć tego geniusza, który akurat dzisiaj ma pracę domową. I niech mi nikt nie mówi, że lekcje online psuja relację w klasie. Współpraca to podstawa!

Wsłuchując się w matematyczne wywody pani profesor dochodzę do wniosku, że jednak tradycyjny sposób nauczania w szkolnej ławce bardziej do mnie przemawia. Nie rozprasza mnie tam na przykład dźwięk otwieranej lodówki przez mojego brata, który zamiast pilnie uczestniczyć w zajęciach skutecznie opróżnia jej zawartość.

Mija godzina za godziną. Siedzenie nieruchomo przed komputerem, wpatrując się w jego ekran sprawia, że zaczyna mnie boleć głowa, a oczy robią się jakby ciężkie. W takich chwilach chciałabym, żeby zadzwonił szkolny dzwonek i żebyśmy wszyscy wybiegli na przerwę. Zmęczona poniedziałkowym lekcyjnym maratonem zasługuję na chwilę relaksu, aby potem znów wrócić do odrabiania lekcji… oczywiście przed komputerem.

Dzień 28 lekcji online

Dzisiaj Mój brat Tadek, na w-f online był bardzo aktywny. Zbił lustro…mam nadzieję, że nie wróży to kolejnych 7 lat zdalnego nauczania.

Obserwując zachowania moich rówieśników, drogą dedukcji dochodzę do wniosku, że nic im tak wspaniale nie wychodzi w lekcjach online jak kombinowanie. Trzech nie słychać, dwóch nie widać, pięciu ma problemy z internetem i zastanawiam się do, której grupy dołączyć, bo nie jestem przygotowana na biologię. Wybaczcie, ale nie pociąga mnie nauka o wspaniałości prowadzenia fotosyntezy przez mojego storczyka. Normalnie na lekcjach w szkole nie uszło by mi to „płazem” (zresztą nauki o płazach też nie lubię). Na biologii najbardziej lubię naukę o naturze, bo z natury jestem leniwa, a jak powtarza moja pani biolożka, trzeba żyć w zgodzie z naturą. Podążając biologicznym tropem zauważyłam że mój pies, Max zdecydowanie woli tradycyjny sposób nauczania. Nasza codzienna obecność w domu skutecznie utrudnia mu swobodne i bezkarne buszowanie po mieszkaniu, spanie na kanapie i grzebanie w śmieciach.

Zdalne nauczanie spowodowało, że odkryłam w sobie niezwykłe zdolności organizacyjne. Potrafię jednocześnie brać udział w lekcji, jeść śniadanie, rozmawiać przez telefon i odrabiać zaległą pracę domową na kolejną lekcje. Już widzę moją panią od chemii, która na lekcji w klasie pozwala mi na takie numery. Bywają też dni, że mój plan jest bardziej ubogi, a brzmi on tak „Do południa nic, a potem wolne”.

 

Dzień 43 nauki online

Zasłuchana w historyczny wykład pana Arkadiusza, naszego historyka obmyślałam plan przeprowadzenia wojny podjazdowej o ostatnią paczkę chipsów, która znajduje się w półce mojego brata. Jeśli Tadek mnie namierzy to może dojść do ataku husarii, a wiem z historii, że oddziały husarii były niepokonane, więc chyba skapituluję.

 

Dzień 55 nauki online

Wstałam dzisiaj rano w wyjątkowo dobrym humorze. Zza drzwi mojego pokoju usłyszałam marudzenie Tadka - jak on to by chciał wrócić do szkoły, pograć z kolegami w piłkę, poganiać się po szkolnym korytarzu, wkurzyć panią kucharkę biorąc kolejną dokładkę zupy ze szkolnej stołówki.

 

Z moim bratem mamy odmienne zdania prawie we wszystkich kwestiach egzystencjalnych, ale tym razem trudno mi się z nim nie zgodzić…. (szkodnik jeden ma rację). Szkolnej stołówki  to mi naprawdę  brakuje. Już zdążyłam zapomnieć jak smakują moje ulubione pierogi z serem i przesolona zupa pomidorowa, ale czas zejść na ziemię ( a raczej przed monitor komputera) bo lekcja polskiego jest za parę minut.

 

Kochanowski jest wprost boski, bo przegania moje troski… chyba odkryłam w sobie zdolności poetyckie:) Tak na poważnie polski online należy do moich ulubionych przedmiotów, a to niewątpliwie zasługa Pana Huberta, który ma wyjątkowy dar przekazywania wiedzy. Miło jest posłuchać kogoś, kto z taką pasją potrafi opowiadać o nawet średnio fascynujących lekturach np. „Legendach indiańskich” sprawiając, że przybierają one zupełnie inny wyraz (po takim wykładzie zapragnęłam zamieszkać w wigwamie). I nie ważne czy słuchamy go online, czy w szkolnej ławce to jego lekcje są wyjątkowo ciekawe. Gorzej natomiast z ortografią, którą jest łatwiej ogarnąć zza komputera mając zawsze dostępne pomoce, inaczej niż w szkole.

 

Dzień 67 nauki online

O rany chyba zaspałam! – to była moja pierwsza myśl kiedy rano otworzyłam oczy. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do komputera. Zaraz, zaraz coś mi tu nie gra, no taaak dzisiaj jest sobota. Uspokojona zaczęłam się zastanawiać jak długo jeszcze będziemy uwięzieni w domu przez tego wirusa. Po chwili refleksji stwierdziłam, że brakuje mi szkolnych wycieczek, klasowych wygłupów, rozwrzeszczanej pani sprzątaczki (za którą trochę tęsknie), smaku zimnego napoju z automatu po aktywnej lekcji wf, dreszczyka adrenaliny przeprowadzając skomplikowane eksperymenty w pracowni chemicznej, przy których mój kolega Krzysztof dodawał nam wrażeń, a raczej niewłaściwych składników do probówek. Wpatrując się w ekran komputera doceniłam możliwość uczestniczenia w apelach szkolnych, mimo że czasami były one nudne i długie można było liczyć na to, że ktoś wywinie jakiś śmieszny numer. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale chciałabym wrócić do szkoły jaką pamiętam sprzed lat.

 

MARTA MŁYNARCZYK

Szkoła Podstawowa Nr 10 w Starachowicach

WYRÓŻNIENIE

Nadzieja

 

Młodość nie jest gwarancją beztroski, 

Młodość nie jest gwarancją powodzenia, 

Udziałem każdego człowieka mogą stać się 

Smutki, choroby, zwątpienia. 

Gdy choroba niszczy  ziemską powłokę, 

Osłabia duszę  a ciało rozrywa przejmujący ból, 

Życie zaciera swe ślady, 

Łatwo poddać się rozpaczy i złorzeczeniu. 

Pamiętaj, nie rób tego, 

Stań się Hiobem – daj świadectwo swej wierze, 

Znajdź światło w ciemności, 

Wykrzesz siłę w słabości. 

Zawsze ufaj Nadziei, 

Ona jest początkiem i końcem wszystkiego. 

Pomaga przetrwać trudne chwile, 

Zachować optymizm, 

Utwierdzać zaufanie, 

Sprawdzić swą siłę i możliwości. 


W cierpieniu rodzą się najsilniejsze dusze. 

Nie poddawaj się, uwierz: 

Siła jest w tobie

 

MARTA MŁYNARCZYK

Szkoła Podstawowa Nr 10 w Starachowicach

2020

 

Coś szwankuje w naszym świecie,

Życie puzzle pomieszało,

Lekcje zdalne w internecie:

Hasło,login, portal office,

Kontakt online- to za mało

 

Jak się uczyć ważnych rzeczy,

Gdy komputer się zawiesza ?

Wszyscy dwoją się i troją,

Program szczepień nas pociesza.

 

Chcę do szkoły iść normalnie,

Pisać testy, odpowiadać,

Śmiać się z żartów, dowcipnisiów

I maseczki nie zakładać.

 

 

Wiem, że wkrótce bez obawy

Zajmę swoje miejsce w klasie

A pandemia do historii

Przejdzie już w najbliższym czasie

 

 

Wirus groźnie wciąż mutuje,

Żniwo śmierci wielkie zbiera,

Wzmacnia serca dobrych Ludzi,

Starszych, chorych każdy wspiera.

 

Wielu troszczy się o bliskich,

Pracę, reżim bezpieczeństwa,

Jednak dzieli się swym sercem,

Zdając egzamin z człowieczeństwa.

 

 

WIKTORIA BEDNARSKA

Szkoła Podstawowa Nr 1 im. Jana Kochanowskiego w Starachowicach

 

WYRÓŻNIENIE

Drogi pamiętniku…

 

Pragnę się z tobą czymś podzielić. Wiem, że ty wysłuchasz i zrozumiesz mnie najlepiej. Opiszę ci wszystko, co czuję.

Zdalne nauczanie zaskoczyło nas wszystkich. Tak samo jak koronawirus, pojawiło się z dnia na dzień. Razem z nim zakaz spotkań i jedynie kontakt telefoniczny z rodziną, znajomymi. My wszyscy, uczniowie na całym świecie, zasiedliśmy przed komputerami, aby się uczyć. W spędzaniu wielu godzin przed ekranem komputera nie byłam osamotniona. Początkowo trudno mi było znaleźć motywację do nauki i wstania z łóżka o poranku. Odrabianie prac domowych zajmowało mi o wiele więcej czasu niż wcześniej. Czułam się zmęczona, a z drugiej strony cieszyłam się na każdą lekcję on-line. To była jedyna szansa, by zobaczyć twarze kolegów z klasy. Żałowałam, że nie możemy usiąść razem w ławce, tak jak zwykle wspierać się po nieudanej kartkówce. W jednej chwili zniknęła cała znana mi „normalność”.

W mojej głowie rodziły się setki pytań: Czy jeszcze kiedyś będzie tak jak dawniej? Jak długo jeszcze będę zmuszona siedzieć w domu? Czy mogę cokolwiek zrobić, by zmienić tę sytuację? Z każdym dniem narastał we mnie coraz większy niepokój, a razem z nim pragnienie wolności.

Wiosna kwitnąca za oknem nie ułatwiała sprawy. Miałam tak wielką ochotę, by wyjść na spacer bez maski na twarzy i oddychać świeżym, marcowym powietrzem. Siedząc przy biurku, mogłam jedynie wyobrażać sobie, jak pięknie śpiewają w lasach ptaki. Mogłam tylko marzyć o wycieczkach w dalekie strony. Mogłam wspominać zapach lasu oraz kwitnących przed szkołą drzew. Tak mi było za tym tęskno! Wydawało mi się, że izolacja trwa już tak długo… Nie wiedziałam, jak mam sobie z nią radzić? Wszyscy mówili, że to dla mojego dobra, dla zdrowia i bezpieczeństwa moich najbliższych. Ja jednak miałam już dość ciągłego siedzenia przed ekranem komputera. Chciałam iść normalnie do szkoły, spotkać się z koleżankami, wyjść do kina, tak jak kiedyś. Czułam się jak zwierzę zamknięte w klatce. Bunt i bezsilność narastały we mnie z każdym dniem. I wtedy stało się coś, co diametralnie zmieniło moje spojrzenie na sytuację…

Koleżanka zadzwoniła do mnie z informacją, że jej babcia zaraziła się tym groźnym wirusem. Byłam przerażona. Nogi się pode mną ugięły, bo razem z Olą chodziłyśmy do niej w odwiedziny i zajadałyśmy się pyszną szarlotką. Pomyślałam: co teraz? Zastanawiałyśmy się, kiedy koleżanka widziała się z babcią po raz ostatni. Czy to nie z jej powodu zachorowała? Ola miała ogromne wyrzuty sumienia. Bała się, że to ona jest przyczyną zakażenia. Jej mama jednak uspokoiła nas, że okres inkubacji wirusa trwa do 14 dni, a koleżanka nie widziała się z babcią już trzy tygodnie. Nadal jednak martwiłyśmy się o nią, o to jak sobie poradzi z chorobą. Przecież jest w podeszłym wieku, do tego przewlekle choruje. Właśnie wtedy zrozumiałam, że ta sytuacja, która wszystkich nas spotkała, to nie żarty. Pojęłam, jak wiele mam do stracenia. Postanowiłam pogodzić się z restrykcjami, obowiązkami zdalnego nauczania i dostosować dla dobra wszystkich: mojego i moich najbliższych. Zaakceptowałam tę „nową” normalność.

Dziś, prawie rok od tamtych wydarzeń, czuję, jak wiele mnie one nauczyły. Zaczynam myśleć, że kwarantanna była dla nas wszystkich w pewnym sensie nauczką. Może świat starał się zwrócić nam uwagę na to, jak niewdzięczni jesteśmy? Jak nie potrafimy cieszyć się tym, co mamy? Dostałam swoją nauczkę, wszyscy ją dostaliśmy. Jestem pewna, że gdy tylko wyjdę z domu, będę biegać po mokrej od rosy trawie, cieszyć się każdym wdechem czystego, leśnego powietrza. Westchnę na widok każdej pięknej rośliny. Biegając po łące, wreszcie poczuję przepełniającą moje serce wolność, której przecież tak bardzo pragnę. Zakocham się jeszcze bardziej w małych rzeczach, które sprawią, że każdy dzień będzie lepszy. Oddam łąkom pełnym kwiatów całe swoje serce za jedynie kilka minut spokoju. Za wszystko będę wdzięczna. Za każdy najmniejszy szczegół.

 

 

JULIA RÓŻYC

ze Społecznej Szkoły Podstawowej STO w Starachowicach

WYRÓŻNIENIE

 

Siedzę sobie pod kocykiem, a za oknem sypie śnieg...

Pory roku zmieniają się jak w kalejdoskopie, a ja myślę jak ogarnąć lekcje w nauczaniu zdalnym, aby dobrze wypaść na półrocze...

Codzienne życie trwało w najlepsze, a wtedy w środę 11 marca 2020 roku nieoczekiwana zmiana. W mediach ogłoszono, że na świecie masowo zagraża ludziom wirus – złośliwy, nieznany, zabójczy.

Stało się...Wyszedł z Chin, gdzie od stycznia do marca zniszczył mnóstwo istnień ludzkich.

Bardzo szybko rozprzestrzeniał się na całym świecie. Szok, niedowierzanie, a jednak smutna prawda...

Trudno to wszystko objąć rozumem nastolatka, gdy nawet dorośli mają mnóstwo wątpliwości, niepewności i obaw w związku z zaistniałą sytuacją.

W mediach wiele informacji, że pandemia koronawirusa objęła cały świat. W przekazach newsach o transmisji wirusa pomiędzy ludźmi w bardzo szybkim tempie.

Mamy siedzieć w domu, rzadko robić niezbędne zakupy, w sklepach używać rękawiczek jednorazowych i nie odwiedzać znajomych.

Świat się zatrzymał, normalność swobodnego życia się skończyła.

Zapadła wielka niewiadoma. Od niespełna roku towarzyszy nam lęk, obawa o zdrowie, stres i pytanie co dalej i ile ta sytuacja potrwa?

Lekcje w szkole zostały zawieszone...

Siedząc w domu każdy się zastanawiał czym jest Covid-19?

Szybko się okazało, że to paskudny zabójczy koronawirus. Relacje w telewizji przedstawiały paraliżujące dane o ludziach zakażonych, izolowanych i zmarłych. Co dzień statystyki, a w nich okropnie duże ilości osób przebywających na kwarantannie lub walczących o życie pod respiratorami w szpitalach.

 

Przerwa techniczna od normalnego życia okazała się najwyraźniej dłuższa, bo zostało wprowadzone nauczanie zdalne.

Pojawiło się nagle, nowe i nieznane, zaskakujące.

Lekcje przez komputer, przy kamerce. Nauczyciele łączący się z nami przez platformę, wysyłający nam zadania i ćwiczenia do samodzielnego wykonania, to teraz nasza rzeczywistość.

Łatwo nie było. Trochę czasu mi zajęło, aby się przestawić na inną formę lekcji.

Musiałam się oswoić z dotąd nieznaną pracą przez internet i szybko poznać sposoby logowania.

Starałam się nie mieć zaległości, lecz nie zawsze się udawało.

Dotychczas nauka zdalna kojarzyła mi się tylko ze szkołą w Australii. Tam takie lekcje są naturalne i nikogo nie dziwią.

Na lekcjach są omawiane różne tematy - łatwe i trudne tak jak w szkole, czasem jest prosto przyswoić wiedzę, a czasem nie. Jednak wytrzymać przed ekranem sześć czy siedem godzin to niełatwe zadanie. Mimo że dziennie dużo więcej czasu korzystam z komputera, to czas po lekcjach płynie inaczej. Jest mniejsze napięcie i nie ma stresu.

Podczas zajęć mam poczucie niepokoju i jestem poddenerwowana. Pojawia się niepewność, a nawet niedowierzanie w poprawność wykonywanych przeze mnie zadań. Przy lekcjach w szkole tego nie zauważyłam. Lubiłam pracę w grupach, wtedy napięcie znikało. Lekcje były bardziej dynamiczne i mogliśmy podawać różne sposoby rozwiązań. Takiego stresu jak przy ciągłych indywidualnych odpowiedziach nie było.

Już w czerwcu poczułam ogromną ulgę, że koniec roku szkolnego już blisko. Z wytęsknieniem czekałam na wakacje. Cieszyłam się na swobodę, luz i możliwość użycia komputera już nie do lekcji.

 

W bieżącym roku szkolnym nauczanie zdalne w październiku wróciło jak bumerang.

Moje samopoczucie się zmieniło. Klasa siódma to duże wyzwanie. Są nowe, trudne przedmioty – fizyka i chemia. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Tyle się nasłuchałam, że będą doświadczenia, zadania i ciekawe reakcje. A tu taka niespodzianka i zamiast eksperymentów - nauka teoretyczna. Loguję więc, analizuję i rozwiązuję. Szukam dodatkowych informacji w sieci. Tam jest wszystko. Te bogate źródła internetowe czasem są niezbędne. Przy tak dużej ilości treści, których powinnam się nauczyć, mam wrażenie, że one mnie przytłaczają. Każdy przedmiot jest ważny, więc siedzę przed komputerem, próbując ogarnąć. Jestem zmęczona, choć już się przyzwyczaiłam i nawet trochę polubiłam platformę Teams. Cieszę się, że w tym roku mam szybszy internet i nie wyrzuca mnie z zajęć.

Lubię wieczory. Wtedy jest taka cisza i wszechogarniający spokój. W domu jest mi dobrze, bezpiecznie, ciepło i przytulnie. Ucząc się zdalnie, mam więcej czasu na rozwijanie swoich dodatkowych zainteresowań. Oglądam interesujące filmy, rysuję i maluję.

Marzę..., a gdy otwieram oczy tęsknię...Najbardziej brakuje mi spontanicznych wyjść do kina, na pizzę czy lody. A zamówić do domu, to już nie to samo...

Dobrze,że są telefony.

Na szczęście nie odczuwam przygnębienia i samotności. Z najbliższymi koleżankami mam stały kontakt przez komunikatory, choć nie mamy tej naszej naturalności. Długie rozmowy dają namiastkę naszych dawnych spotkań i polepszają nastrój. A do tego mam dobre relacje w domu i mogę się zawsze wygadać.

Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Choć czasem wydaje mi się, że to wszystko wokół jest scenariuszem filmu i nie dzieje się naprawdę.

Zupełnie zmieniło się życie, zmienił się świat. Są liczne ograniczenia. Mnie najbardziej brakuje swobodnych wyjazdów turystycznych.

Ten rok w pandemii nauczył mnie wielu rzeczy.

Chyba jestem bardziej kreatywna i zdecydowana. Nabrałam też większej pewności siebie, bo muszę podejmować samodzielne, często szybkie decyzje.

Ale przede wszystkim nauczył mnie cieszyć się z codzienności i tak zwanych małych rzeczy.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do