Reklama

Kamienna zatrzymana w Pińczowie. Łysica czeka na przełamanie

Złą passę mają już za sobą – mogą powiedzieć sympatycy Kamiennej Brody (IV liga świętokrzyska). Drużyna Krzysztofa Treli podzieliła się punktami, w meczu z Nidą Pińczów. Kolejną, gorzką pigułkę musieli natomiast przełknąć futboliści bodzentyńskiej Łysicy, którzy ulegli 0:2 Wiernej Małogoszcz.


Niedzielna potyczka dla Kamiennej Brody nie miała być piłkarskim spacerkiem. Goście, w szeregach których nie brakowało doświadczonych zawodników byli bliscy sięgnięcia po pełną pulę. Podopieczni Krzysztofa Treli w 16. minucie objęli prowadzenie. - Od tego momentu spisywaliśmy się na murawie bardzo dobrze. Byliśmy zespołem bardziej dojrzałym, któremu zależało na korzystnym wyniku – stwierdził szkoleniowiec przyjezdnych, który w kolejnej potyczce postawił na Damiana Bidzińskiego między słupkami. - W ostatnim spotkaniu Damian był naszym pewnym punktem, więc dlaczego miałby nie otrzymać kolejnej szansy. Z pewnością zasłużył na nią – dodał trener Trela.

W 52. minucie nie tylko on, ale wszyscy zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego Kamiennej poderwali się z ławki. W kontrowersyjnych okolicznościach, arbiter główny podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Artur Karasek. Nida doprowadziła do remisu. - Jeden punkt, biorąc pod uwagę okoliczności meczu to sukces gospodarzy. Nam należały się 3 oczka – zaznaczył szkoleniowiec Kamiennej, który nie był w stanie zrozumieć decyzji sędziowskiej. - Zawodnicy byli w szoku. Sędzia po kilku sekundach zastanowienia się, podjął taką a nie inną decyzję. Nie mieliśmy na nią wpływu. Wyglądała co najmniej dziwnie – podkreślił nasz rozmówca. Trafienie Przemysława Rzepy mogło się podobać.


Minął na szybkości obrońcę, uderzył obok bramkarza. Do feralnej 52. minuty, mieliśmy mecz pod kontrolą. Po uderzeniach Kamila Jakubowskiego, futbolówka dwukrotnie trafiła w poprzeczkę. Szkoda, ale taka jest piłka. Gramy dalej. W następnym spotkaniu przed własną publicznością, musimy zrobić wszystko, by cieszyć się z wygranej – podkreślił Trela.


Z kryzysu w jaki wpadli gracze Łysicy Bodzentyn, na razie nie mogą się wydostać. W niedzielę doznali szóstej porażki z rzędu. Lepsza na stadionie w Bodzentynie okazała się Wierna Małogoszcz. - Tak naprawdę było to spotkanie do pierwszego gola. Ta drużyna, która jako pierwsza wpisała się na listę strzelców, miała prawo cieszyć się z wygranej. Nam niestety nie było to dane – mówił w rozmowie z TYGODNIK-iem Waldemar Rak, trener miejscowych. - Szczęście było po stronie gości, którzy wykorzystali praktycznie wszystkie sytuacje, jaki wypracowali – dodał szkoleniowiec, który czyni starania, by Łysica przełamała złą passę.


Potrzebne są roszady. Bez systematycznego treningu, niestety nic nie da się zrobić. IV liga rządzi się swoimi prawami – powiedział trener Rak. Ekipa z Bodzentyna, w najbliższą niedzielę zmierzy się na wyjeździe z ŁKS-em Łagów. - Czeka nas kolejna trudna potyczka, ale wierzę, że wyjdziemy z niej zwycięsko – zakończył szkoleniowiec.


IV liga świętokrzyska
11. kolejka (7 października)
NIDA PIŃCZÓW – KAMIENNA BRODY 1:1 (0:1)
0:1 Przemysław Rzepa (16), 1:1 Artur Karasek (52)-karny
Sędziował: Tomasz Żołądek (Kielce)
KAMIENNA: Bidziński - Świątek Ż, Kudriawcew, Rzepa, Jagieła Ż, Jakubowski (77. Zalewski), Mikołajek, Dziewięcki (88. Nowak), Małaczek Ż, Pocheć (65. Sado), Tymoszuk Ż (84. Niedbała). Trener: Krzysztof Trela.
ŁYSICA BODZENTYN – WIERNA MAŁOGOSZCZ 0:2 (0:0)
Sędziował: Krzysztof Dywan (Sandomierz)
ŁYSICA: Wróblewski - Cielibała, Czerkaszyn, Detka, Dulęba (70. D. Chrzanowski), Pietrzyk, Ryba, Rak Ż, Hajduk, Kalista, Jaros. Trener: Waldemar Rak.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do