
Kilka miesięcy – tyle czasu potrzebował Sąd Rejonowy w Starachowicach do tego, by ocenić zgromadzony w sprawie materiał dowodowy i wydać wyrok na oskarżonego. Jaki finał miała historia z udziałem młodego kierowcy, który w lutym 2020 r. potrącił na oznakowanym przejściu dla pieszych 41-latka?
Tragedia, o której głośno stało się nie tylko w regionalnych mediach, wydarzyła się na początku ub. roku. Jak wynikło wówczas ze wstępnych ustaleń, ok. 18 od skrzyżowania z sygnalizacją świetlną przy ul. Księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego i Alei Wyzwolenia poruszał się pojazd marki Seat. Za kierownicą siedział 19-latek. Młody mężczyzna potrącił pieszego.
- Na miejsce natychmiast wezwane zostało pogotowie ratunkowe. Niestety, życia pieszego nie udało się uratować – tłumaczył wówczas rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach Paweł Kusiak. Ofiarą śmiertelnego potrącenia okazał się 41-latek.
– 19-latek został poddany badaniu na obecność alkoholu w organizmie. Był trzeźwy - zaznaczył oficer prasowy KPP. Gromadzenie materiału dowodowego zajęło śledczym co najmniej kilkanaście tygodni. W sprawie powołany został m.in. biegły z zakresu wypadków drogowych, którego zadaniem było przygotowanie opinii dla nadzorującej postępowanie Prokuratury Rejonowej. Efekt był taki, że przedstawiciele organów ścigania oskarżyli młodego kierowcę, dla którego podobnie zresztą jak członków rodziny tragicznie zmarłego, sam proces i wydarzenia z nim związane, ponownie musiały okazać się traumą.
W Sądzie Rejonowym w Starachowicach zapadł wyrok. Jakie było orzeczenie wymiaru sprawiedliwości? – Starachowicki Sąd uznał sprawstwo kierującego autem w zakresie przestępstwa określonego w art. 177 Kodeksu Karnego, czyli spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Czyn polegał na tym, że kierowca seata leona nie ustąpił pierwszeństwa przechodzącemu przez jezdnię w dozwolonym miejscu pieszemu. Potrącił go. Poszkodowany doznał obrażeń w okolicach głowy i klatki piersiowej - powiedział Jan Klocek, rzecznik prasowy kieleckiego Sądu Okręgowego ds. karnych i penitencjarnych.
Następstwem odniesionych ran była śmierć. – Za ten czyn sąd wymierzył karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 3 lat próby, poddając jednocześnie oskarżonego pod dozór kuratora. Jednocześnie wobec sprawcy wypadku została wymierzona kara grzywny w postaci 1.000 zł. Orzeczony został także środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Ten obowiązywać ma przez okres 5 lat – zaznaczył rzecznik Klocek.
Jak dodał nasz rozmówca, na rzecz oskarżycielki posiłkowej sąd orzekł 2,5 tys. zł tytułem poniesionych kosztów zastępstwa procesowego oraz na rzecz drugiej oskarżycielki również 2,5 tys. zł. Oskarżony został zwolniony za to z obciążenia go kosztami sądowymi – dodał. Co istotne, na zaskarżenie wyroku nie zdecydowała się żadna ze stron. - W związku z tym orzeczenie uprawomocniło się i podlega wykonaniu – podkreślił rzecznik Klocek.
Niski wyrok odbił się głośnym echem. Pod koniec sierpnia, historią zainteresował się Mariusz Gosek, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS.
- Deklaruję, że wystąpię do Prokuratury Krajowej o zbadanie sprawy, weryfikację pojawiającej się jednej z informacji. Skieruję wniosek o rozważenie wywiedzenia kasacji na niekorzyść sprawcy przestępstwa, a jeżeli pozyskane informacje będą uzasadniały możliwość popełnienia ewentualnego czynu zabronionego. Złożę także i w tym zakresie zawiadomienie do Prokuratury Krajowej – zapowiedział parlamentarzysta.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Niech Pan Gosek nie wyręcza sądu tylko zajmie się swoimi obowiazkami w Sejmiku i obroną haniebnej uchwały anty LGBT..