
Ze Zbigniewem Rondudą, prezesem Zarządu Odlewni Polskich S.A. w Starachowicach rozmawiała Ewelina Jamka.
- Rok 2020 - co przychodzi Panu na myśl jako pierwsze?
- Z pozycji szefa spółki i człowieka, który już ma jakieś doświadczenie życiowe i powoli zbliża się do wieku emerytalnego, poprzedni rok minął tak, jakby ktoś ukradł rok z życia - a może już mam go niewiele i nie mogę być pod tym względem rozrzutny?
- Czy mimo wszystko to był dobry rok dla Odlewni Polskich, czy negatywnie odbił się na kondycji finansowej spółki?
- Kryzys związany z koronawirusem, oczywiście jak wielu przedsiębiorców, dotknął również i naszą firmę, ponieważ działamy na globalnym rynku. Nasi klienci, to firmy z całej Europy, ale i świata, np. z Chin. Nie jesteśmy producentem leków ani nie mamy możliwości dodrukować sobie pieniędzy. Z drugiej strony, na szczęście nie działamy w branży hotelarskiej czy gastronomicznej, które na pewno znalazły się w dużo gorszej sytuacji niż my. Bardzo im współczuję, bo zostali bez żadnych przychodów, klientów, z pracownikami i zobowiązaniami, którym trudno sprostać.
- Może Pań powiedzieć, że wyszliście z tego obroną ręką?
- Generalnie poradziliśmy sobie, bo uzyskaliśmy dobre wyniki, ale spadek produkcji odczuliśmy. Przez ostatnie lata, krok po kroku zwiększaliśmy produkcję, unowocześniliśmy organizację i procesy technologiczne - po prostu rozwijaliśmy się zwiększając "słupki" efektywności i produktywności. I tak w 2019 roku sprzedawaliśmy 18 tys. ton, w poprzednim 14 tys. Przychody spadły o jakieś 22 proc. ale generalnie wynik był pozytywny. Z tym że wiązało się to z wyrzeczeniami, zaciskaniem pasa: pracowaliśmy krócej, przez trzy miesiące było 80 proc. wynagrodzenia, ale też skorzystaliśmy z tarczy. W warunkach Covidu wszystkie te mozolnie budowane wskaźniki cofnęły się o kilka lat i powstała luka albo dziura, którą trzeba będzie zasypać i wszystko powoli, może za 2-3 lata uda się odbudować.
- Z powodu pandemii światowa gospodarka jest w kryzysie, na pewno ucierpiała. Czy i kiedy zdoła się z tego dźwignąć?
- Ja oceniam, że tak jak w przypadku naszej firmy. Potrzeba na to przynajmniej dwa, trzy lata, żebyśmy doszli do poziomu takiego, jaki był przed 2020 rokiem. Oczywiście w różnych branżach będzie to różnie. Gdzie się produkuje dobra inwestycyjne, na pewno będzie to wolniej, gdyż jest głęboka niechęć ludzi do inwestowania, poza tym obawa przed wydawaniem pieniędzy, ponoszenia ryzyka.
- Czy Pana zdaniem polska gospodarka jedzie na tzw. oparach?
- Osobiście patrzę na to trochę z innej strony. Mam pewien żal, bo każdy chce lepiej żyć, lepiej zarabiać, natomiast temu musi towarzyszyć rozwój. Na lepszy byt musimy zapracować. Jeśli coś dostajemy, to musimy pamiętać, że ktoś musi za to zapłacić. Takie są reguły rynku, które dotyczą także naszej firmy, ale również szerzej - naszego kraju. Jeśli dostajemy jakieś pieniądze ,uzyskujemy jakieś przywileje, które nie są związane z rozwojem firmy lub państwa, to ktoś musi za to zapłacić - albo my, albo w perspektywie nasze dzieci i wnuki. Przykre to, bo patrzę na to z perspektywy dziadka, którego w dniu jego święta odwiedzają wnuki.
- Co pandemia zmieniła w firmie, którą Pan zarządza?
- Trochę na pewno zmieniła, bo musieliśmy zmniejszyć zatrudnienie o kilkadziesiąt osób, ale nie były to drastyczne zwolnienia. Musiałem się rozstać z kolegami - co też nie przyszło łatwo - z którym pracowałem przez 30-40 lat. Na każdym punkcie trzeba było oszczędzać. Nastąpiło duże odmłodzenie kadry. To był nieunikniony krok. Epidemia go po prostu przyspieszyła. Ta tzw. "świeża krew" to raczej pozytyw, bo młodzi nie chcieli dłużej czekać.
- Co nam "odebrał" koronawirus?
- Odebrał nam spotkania z ludźmi, bezpośrednie relacje, ludzie byli i są bardziej smutni, przygnębieni, jak w powieści Orwella - "Rok 1984", gdzie żyją ludzie smutni, wystraszeni, którymi łatwo manipulować. To z tej powieści wzięła się postać Wielkiego Brata. W tej powieści ludzie nie są życzliwi, donoszą jeden na drugiego, żyją pod groźbą ciągłej wojny. Brak tolerancji, życzliwości, ciągłe kłótnie... Czy tak powinno być w państwie, gdzie mamy jeden naród i mówimy jednym językiem, mamy takie same obyczaje i wyznajemy te same wartości? Przez ostatnie 75 lat nie mieliśmy wojny w naszym regionie. Ale okazuje się, że dziś nie trzeba wyprowadzać czołgów i armat, wystarczy wirus, aby ludzie umierali, aby się nienawidzili. To brzmi pesymistycznie. Dlatego powinniśmy uczyć się z historii, bo nic nie jest nam dane raz na zawsze. Tymczasem dzisiaj są takie zapędy, pokusy, aby zmieniać historię lub wybierać z niej to, co nam pasuje. Lecz to, co się zdarzyło - historia jest tylko jedna. Przypomnijmy sobie zabory - to przez spory, kłótnie, brak zgody, wspólnego działania i porozumienia straciliśmy niepodległość na 123 lata. W naszej firmie, jak wszędzie mamy różne poglądy, co innego się nam podoba, na wiele spraw mamy odmienne zdania, ale potrafimy ze sobą rozmawiać i w wielu przypadkach przekonywać. Nie widziałem przypadków głębokiej niechęci jeden do drugiego. To buduje mój optymizm na przyszłość. To jest podstawą do tego, żeby myśleć, że szybko uporamy się z kryzysem, że jesteśmy dalej w stanie z powodzeniem tworzyć historię Odlewni, która w naszym mieście ma najdłuższą tradycję.
- A co paradoksalnie "podarował" nam COVID-19?
- COVID wpłyną na warunki ekonomiczne, ale dał też dużo do myślenia. Patrząc na koronawirusa, na to co się dzieje, to przychodzi mi na myśl druga powieść, a właściwie jej tytuł "Quo vadis" - dokąd zmierzamy. Wtedy nachodzi mnie jeszcze większa refleksja, że może on był potrzebny, aby przypomnieć nam o prawdziwych wartościach, tych niematerialnych. Może powinniśmy mniej gonić za nimi a ważniejsza jest przyjaźń, wzajemny szacunek, życzliwość. To wszystko, czego uczyli nas rodzice i nasza wiara. I tego życzę swoim pracownikom, przyjaciołom firmy i wszystkim mieszkańcom.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie