Idziemy do ludzi z otwartym sercem

Są jak jedna, wielka rodzina. Kilka miesięcy w roku ich więź nabiera zupełnie innego wymiaru, kiedy mobilizują siły na rzecz pomocy drugiemu człowiekowi. Właśnie nadszedł ten czas, gdy drużyna Szlachetnej Paczki w Starachowicach zwarła szeregi, by dotrzeć ze wsparciem do tych, którzy tego potrzebują.


Drużyna Szlachetnej Paczki w Starachowicach pod wodzą swojego lidera Romana Kęszczyka, kolejny już rok z rzędu nie szczędzi sił i motywacji, by dotrzeć z pomocą tam, gdzie jest ona potrzebna. Taka jest w końcu idea ogólnopolskiej akcji, którą wieńczy Weekend Cudów przypadający w tym roku na 6, 7, 8 grudnia. W tym czasie do wytypowanych przez wolontariuszy rodzin dostarczone zostaną paczki przygotowane i ufundowane przez hojnych darczyńców.
W ub. roku pomoc otrzymała rekordowa liczba 74 rodzin. W tym roku z wywiadem środowiskowym wolontariusze dotarli już do 65 rodzin - do projektu zostanie wytypowanych ok. 43 w nich.
- Są to rodziny wielodzietne, osoby starsze, samotne, ci, którzy brykają się niepełnosprawnością, startujące dopiero w dorosłe życie - wylicza R. Kęszczyk. - To jest zawsze najtrudniejsza rola wolontariusza, który odwiedza rodzinę i na podstawie wywiadu ma podjąć decyzję o włączeniu jej do projektu. Są wewnętrzne rozterki i dylematy, że nie pomogliśmy a mogliśmy albo ta pomoc mogła trafić, gdzie indziej. Zawsze idziemy do rodzin z otwartym sercem. Niestety zdarzają się i tacy, którzy traktują Paczkę jak sposób na wyposażenie mieszkania. To sprawia, że raz oszukani stajemy się bardziej nieufni w stosunku do innych, chociaż staramy się nie uprzedzać z góry.
Baza rodzin, które możemy obdarować jest już dostępna na stronie Szlachetnej Paczki od 16 listopada. Część z nich ma już darczyńców. Lider ma nadzieję, że wzorem lat ub. pozostałe rodziny też znajdą wsparcie.
Sprawianie dobra cieszy
Ale nie byłoby tego, gdyby nie grono stałych, sprawdzonych osób, które skutecznie docierają do tych, którzy obdarowują i mogą być obdarowani. Są jak jedna, wielka rodzina, którzy na co dzień wspierają się, spotykają, nawzajem pomagają. Jednocząc siły wokół Szlachetnej Paczki są jak dobrze zorganizowany mechanizm.
Nagrodą za ciężką, fizyczną pracę, której nie brakuje zwłaszcza w okresie finału jest uśmiech obdarowanych.
- To jest bardzo przyjemny wysiłek, bo panuje ogromna radość - dodaje lider.
Co do tego, że Paczka zmienia człowieka nie mają wątpliwości, ci, którzy zaangażowani są w tą akcję od lat.
- Trzeci rok jesteśmy w Paczce razem siostrą. Tą akcją można się zarazić. Jak pójdziesz raz - za rok chcesz powtórzyć to samo. Masz poczucie, że robisz coś wielkiego, dobrego, pożytecznego. Darczyńców mamy przeróżnych, podobnie jak osoby obdarowywane. Ale u wielu widać świeczki w oczach i nieukrywaną radość i wdzięczność. Niektórzy przygotowują drobne upominki dla darczyńców i wolontariuszy - to jest bardzo miłe - mówi Paulina Rudzka.
- Paczką zaraziła mnie żona Ewelina. Dzięki Paczce można doświadczyć tzw. przedświątecznego cudu - nie ma wątpliwości Przemysław Jasztal. - Pamiętam, jak dziś kiedy cztery lata temu po raz pierwszy pojechałem do rodziny jako wolontariusz wspomagający. To zszokowanie ludzi, którzy nie wierzy w pomoc a ją otrzymali, dokładnie to, o czym marzyli. A radość dzieci jest nie do opisania. To sprawianie dobra, najbardziej cieszy.
- To jest bardzo wciągające. Każdemu wolontariuszowi towarzyszą niesamowite emocje. Na co dzień, w tym pędzie, nie ma czasu dostrzec tych potrzeb, które są wokół nas. Paczka pozwala się zatrzymać i zobaczyć więcej, że drugi człowiek potrzebuje wsparcia i motywacji do działania. Każdy z nas czeka na ten czas, żeby poznać ten inny świat. To bez wątpienia zasługa naszego lidera, jego wielki wkład i zaangażowanie. To Roman ze swoją żoną Edytą wyznaczają właściwie kierunki działania i napędzają tą machinę do działania - podsumowuje Iza Szydełko.