Reklama

Gdzie praca, tam dom

Będąc dzieckiem marzyła, by zostać stomatologiem. Nastoletnia przygoda z tańcem i teatrem w miejscowym domu kultury pozostawiła trwały ślad i nieodpartą chęć kroczenia tą drogą. Że jest to właściwy kierunek nie ma co do tego wątpliwości Katarzyna Gocał, aktorka-tancerka i pedagog, pod okiem której nasze dzieci i młodzież miały okazję zgłębiać tajniki tej wspaniałej sztuki.


- Czy z chęcią przebywania na scenie w świetle fleszy i jupiterów trzeba się urodzić, czy to przychodzi z czasem?

- Będąc dzieckiem marzyłam, by zostać stomatologiem. Tata z racji wykonywanego zawodu (jest elektrykiem) miał w domu różne narzędzia, które doskonale sprawdzały się w tm fachu. Dlatego moje lalki miały notorycznie leczone zęby a ja sama bez obaw i specjalnej zachęty, z upodobaniem chodziłem do dentysty. Z czasem się to jednak zmieniło.

- Wydaje się, że stomatologię i sztuki teatralne dzieli przepaść, skąd zatem zamiłowanie do występów scenicznych?


Jeszcze w szkole średniej, zanim przenieśliśmy się z rodzicami do Starachowic uczęszczałam do Domu Kultury w Jędrzejowie. Działał tam zespół tańca "Parada" oraz kompania "Strych Dziadka Hieronima", gdzie rozwijałam zainteresowania teatralne. Oddałam się temu cała i kiedy przyszedł czas zdawania na stomatologię, uznałam, że jest za późno na rzetelne przygotowanie w tym kierunku. Zdecydowałam wówczas o studiach na polonistyce, na Uniwersytecie Jagielońskim w Krakowie. Tam trafiłam do teatru ulicznego KTO. Wtedy najpełniej zapałałam miłością do tańca.


Za namową choreografa Eryka Makohona zdawałam na Akademię Sztuk Teatralnych w Krakowie, na Wydział Teatru Tańca w Bytomiu. Choć miałam ogromne wątpliwości, dziś nie zamieniłabym tych studiów na żadne inne.

To dziedzina, która fantastycznie rozwija umysł i ciało, prowokuje do innego działania, które nie mieści się tylko w roli odtwórczej. To nie tylko puste ruchy, za którymi nic się nie kryje.

- Z perspektywy czasu bardziej teatr czy bardziej taniec dominuje w Pani życiu?


Teatr tańca daje nowe spojrzenie na te obie sztuki. On je łączy. Wykonawca to nie tylko aktor, czy tylko tancerz, ale aktor-tancerz. Poprzez ruch ciała tancerz wyraża myśl, pewną intencję, która może być dostrzeżona na scenie.


- Ma Pani bogate doświadczenie, lista projektów z pani udziałem jest bardzo długa. Gdzie obecnie jest Pani miejsce na ziemi?


To pytanie, na które trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Mój zawód ma to do siebie, że warunkuje miejsce pobytu. Tam gdzie jest praca, tam jest mój dom. Razem z życiowym partnerem Karolem Pruciakiem, przemierzamy Polskę, bywam za granicą, gdzie wspólnie pracujemy, prowadzimy warsztaty z młodzieżą. Nie mam wątpliwości jednak, że to co robię jest właściwe, że jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie i to jest idealne dla mnie miejsce na dany moment.


- W Starachowicach prowadzicie Państwo wspólnie warsztaty Tu Teatr w Młodzieżowym Domu Kultury. Czego mogą oczekiwać i spodziewać się uczestnicy, którzy zdecydowali się spędzić z Państwem część swoich wakacji?


Wśród wielu osób zawód aktora budzi podziw, powoduje ekscytację i emocje związane z tym showbiznesem. Chcielibyśmy jednak położyć ciężar na zupełnie inne aspekty niż to, co jest widoczne dla oczu. Zawód aktora to wielka niewiadoma, niepewność jutra, to trudny fach. Nie chcielibyśmy na pewno nikogo przekonywać do tej branży, ale pokazać możliwości, jakie daje ta profesja. To możliwość przełamywania własnych barier i lęków, znalezienia swojej wartości szukania w sobie mocnych stron i wzmacniania cennych cech charakteru, które niekoniecznie wynikają z predyspozycji do aktorstwa. To inspiracja do twórczych inicjatyw, możliwość działania w grupie, która nie czekając na coś lub kogoś może tworzyć coś konstruktywnego. Te umiejętności można wykorzystać zawsze i wszędzie, gdziekolwiek człowiek się uda. Nie trzeba zostać prezydentem, by coś zmienić w swoim kraju. Oddolne inicjatywy w każdej dziedzinie mają największy sens i wartość.


- Plany i zamierzenia na najbliższy czas?


Biorę udział w spektaklu "Doktor Żywago" w Operze Podlaskiej w Białymstoku. 15 września odbędzie się premiera "Boskiej Florens" w Bielsku-Białej z moim udziałem. Można mnie zobaczyć także na deskach Teatru w Warszawie w "Czarownicach z Eastwick". W dalszym ciągu rozwój edukacyjny leży mi na sercu a co się z tego urodzi, zobaczymy. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte.


 

Rozmawiała Ewelina Jamka

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do