
Ponad 85 tys. zł potrzeba na roczne leczenie i rehabilitację 52-letniej Edyty Barszcz, która pół roku temu usłyszała diagnozę, która brzmi niczym wyrok. Postępująca choroba odbiera marzenia i plany na przyszłość, ale kobieta nie zamierza się poddać i walczy o sprawność. Z naszą pomocą może więcej.
Od czego zacząć, jakich słów użyć? Dla większości z nas, to szok i niedowierzanie, smutna rzeczywistość, która dotknęła 52-letnią żonę i mamę.
- Był czas płaczu, załamania, rozpaczy. Teraz nadszedł czas walki. Z podniesioną głową, z uśmiechem na twarzy chcę żyć, walczyć ile się da. Pomimo wszystko... - pisze pani Edyta chora na stwardnienie boczne zanikowe, prosząc o wsparcie finansowe, które w całości będzie przeznaczone na rehabilitację i leczenie.
22 kwietnia 2024 roku - tego dnia z pewnością nie zapomni do końca życia!
- Wtedy po raz pierwszy usłyszałam diagnozę. Diagnozę, która brzmi, jak wyrok. Diagnozę, która całkowicie ścięła mnie z nóg, odebrała mi resztki nadziei. Moje marzenia i plany na przyszłość runęły przez śmiertelną, nieuleczalną i postępującą chorobę, jaką jest Stwardnienie zanikowe boczne (SLA). To choroba układu nerwowego, w której dochodzi do postępującego uszkodzenia komórek nerwowych w rdzeniu kręgowym, pniu mózgu oraz korze mózgowej - odpowiedzialnych za ruch. Powoduje to narastające osłabienie mięśni, problemy z mową, chodem, połykaniem... Statystycznie umrę w ciągu 3-5 lat - przyznaje bolesną prawdę, która wielu z nas odebrałaby motywację do życia i walki. - Aktualnie słabną i zanikają mi mięśnie. Już nie potrafię używać kończyn dolnych, przestaję chodzić. Poruszam się na wózku. Następne będą ręce. Nie zapnę guzików, nie odkręcę butelki z wodą. Zaczną mi wypadać przedmioty z rąk. Nie będę mogła nawet przytulić dzieci i męża...
Z czasem pojawią się kłopoty z mową i połykaniem. Choroba krok po kroku odbierze funkcjonowanie wszystkich mięśni. Przez zanikające mięśnie gardła kobieta nie będzie w stanie samodzielnie jeść i oddychać. Konieczna będzie całodobowa opieka. O ironio będzie tego wszystkiego świadoma, choroba oszczędza intelekt.
- Pojawił się lęk o przyszłość, rozpacz, niedowierzanie. Tym bardziej, że jak dotąd medycyna nie zna skutecznego leczenia, ciągle trwają badania. Dostępny w Polsce lek, który biorę, statystycznie przedłuży mi życie o trzy miesiące. Pozostaje tylko i wyłącznie rehabilitacja. Walczę każdego dnia i się nie poddam - pisze pani Edyta na portalu siepomaga, gdzie ruszyła zbiórka na leczenie i rehabilitację. - Mam dla kogo żyć, dla moich dzieci, mojego męża, przyjaciół i wszystkich, którzy mnie wspierają w tej nierównej walce. Intensywna rehabilitacja w prywatnych ośrodkach, gdzie jest profesjonalny sprzęt, da mi szansę na poprawę mojego stanu i opóźni postęp choroby.
Jednak to ogromny koszt, którego rodzina nie jest w stanie udźwignąć. Dlatego 4 października na https://www.siepomaga.pl/edyta-barszcz rozpoczęła się zbiórka na roczne leczenie i rehabilitację. Zbiórka potrwa do 4 stycznia 2025 roku. Lawina wsparcia już ruszyła, ale wciąż wiele brakuje do pełnej kwoty. Dlatego prosimy o wsparcie dzielnej kobiety.
- Jestem taka wzruszona odzewem z Waszej strony, że nie wiem co powiedzieć. Mogę tylko z całego serca wszystkim podziękować. Za wszystkie wpłaty, za pocieszenie, za miłe słowa. Teraz wiem, że nie zostaliśmy z tym sami... - dodaje.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie