Reklama

Czerwona lampka świeci się coraz mocniej. Co lub kto uratuje Kamienną?

Czarna seria Kamiennej Brody trwa nadal. Po niedzielnej porażce 2:5 ze skarżyskim Granatem, tym razem ekipa Tomasza Dymanowskiego oraz Krystiana Kanarskiego musiała uznać wyższość Alitu Ożarów. Gościom nadzieje na korzystny wynik w zaległym pojedynku 24. kolejki dawało trafienie Przemysława Rzepy. Bramka z rzutu karnego to jednak zbyt mało, by wywieźć punkty. – Przegraliśmy na własne życzenie – powiedział Mirosław Piątek, kierownik drużyny z powiatu starachowickiego.


Wiosną popularni biało-niebiescy rozegrali 7 meczów. Tylko w jednym z nich, przeciwko  Naprzodowi Jędrzejów przed własną publicznością byli w stanie sięgnąć po punkty. W pozostałych spotkaniach musieli pogodzić się z porażką. Środowe starcie z Alitem miało być jednym z kluczowych, w kontekście walki o utrzymanie. – Zdajemy sobie sprawę jak kształtuje się terminarz IV ligi do końca sezonu. Nie mamy jednak na niego wpływu – stwierdził Tomasz Dymanowski, szkoleniowiec Kamiennej, który nie postawił na tę samą 11, jaka zagrała w meczu z Granatem. Na murawie, od pierwszej minuty wybiegli tym razem m.in. Kacper Maciejczak, a także Kamil Macias, który w kilku akcjach pokazał się z dobrej strony.


Byliśmy drużyną pod względem piłkarskim lepszą. Gospodarze okazali się jednak bardziej skuteczni. Więcej biegali – relacjonował Mirosław Piątek, kierownik Kamiennej, która w 44. minucie straciła gola do szatni. Po przerwie, w 57. minucie Przemysław Rzepa wykorzystał karnego i zrobiło się 1:1. Trafienie najskuteczniejszego w szeregach przyjezdnych zawodnika, na pewno dawało nadzieję. – Nie byliśmy jednak w stanie zamienić trzech, niemal 100-procentowych sytuacji na gole. Niewykorzystane sytuacje w futbolu lubią się mścić – dodał kierownik ekipy z Brodów. Kamienna na własnej skórze przekonała się, jakie znaczenie ma to popularne stwierdzenie.


Alit po raz trzeci wpisał się na listę strzelców w końcówce, kiedy Grzegorz Kwiatkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Konradem Żytniewskim i umieścił piłkę w siatce. Porażka sprawiła, że Kamienna utknęła w dole tabeli. Nad 18. Klimontowianką Klimontów ma tylko 4 punkty przewagi. Nadal nie wiadomo natomiast ile zespołów z IV ligi będzie musiało pożegnać się z rozgrywkami. Oprócz wspomnianej Klimontowianki oraz Kamiennej, w tym momencie zagrożone są także Unia Sędziszów i Hetman Włoszczowa.

IV liga świętokrzyska
*24. zaległa kolejka (17 kwietnia)
ALIT OŻARÓW – KAMIENNA BRODY 3:1 (1:0)
1:0 Michał Hołody (44), 1:1 Przemysław Rzepa (57)-karny, 2:1 Filip Stępień (74), 3:1 Grzegorz Kwiatkowski (78)
Sędziował: Albert Bińkowski (Skarżysko-Kam.)
KAMIENNA: Żytniewski – Jagieła, Franus Ż, Małaczek Ż (77. Nowak), Macias, Zalewski, Soboń (72. Dziedzic), Pocheć (55. Niedbała), Maciejczak, Kosela (46. Dziewięcki), Rzepa. Trenerzy: Tomasz Dymanowski, Krystian Kanarski.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do