
Nie bez kozery przez futbolowych ekspertów określany jest mianem wojny nerwów. Inni twierdzą, iż jest to tylko i wyłącznie popis stałych fragmentów gry, w którym zwycięzca może być tylko jeden. Konkurs rzutów karnych był ostatnim, a zarazem najważniejszym elementem środowego spotkania w ramach 1/16 finału Pucharu Polski na szczeblu centralnym. Miedź Legnica z wychowankiem starachowickiego Sokoła i byłym zawodnikiem Juventy Maciejem Śliwą była bliska sprawienia niespodzianki w konfrontacji z Górnikiem Łęczna.
Ostatecznie to górą była ekipa z Lubelszczyzny, która w serii jedenastek triumfowała 5:4. Mecz rozgrywany na stadionie w Legnicy, udanie rozpoczął się dla gospodarzy. Szkoleniowiec Miedzi, w kolejnym spotkaniu postawił na Macieja Śliwę w wyjściowym składzie. Ofensywny pomocnik, którego przygoda z futbolem rozpoczynała się w drużynie Starachowickiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Sokół, a później była kontynuowana w starachowickiej Juvencie i Wiśle Kraków otworzył wynik.
W 42 minucie pokonał Adriana Kostrzewskiego i zrobiło się 1:0 dla ekipy z Dolnego Śląska. Kiedy wydawało się, że zespół wicelidera Fortuna I ligi, wywalczy awans do kolejnej rundy, goście na 10 minut przed gwizdkiem kończącym konfrontację zdołali doprowadzić do remisu. W końcówce regulaminowego czasu gry miejscowi zdołali zadać jeszcze jeden cios. Odpowiedź Górnika Łęczna była natychmiastowa.
Ostatecznie podopieczni trenera Wojciecha Łobodzińskiego musieli rozegrać dodatkowe 30 minut. Maciej Śliwa występ w środowej potyczce zakończył w 61 minucie, kiedy to na murawie zastąpił go Szymon Stróżyński.
fot. Miedź Legnica
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie