Reklama

Bezdomność psów w powiecie starachowickim nie maleje

Choć nie skarżą się na swój los i tylko w wiadomy sobie sposób próbują jakoś radzić, łatwo nie jest. Wykarmienie ponad 100 psów to nie lada wyzwanie, bo karma idzie w hurtowych ilościach. Tymczasem bezdomność wśród zwierząt nie maleje - nie ma wątpliwości właściciel schroniska w Rudniku, które potrzebuje naszej pomocy.

Katarzyna i Artur Spytkowscy całe swoje życie poświęcają bezdomnym psom. W prowadzonym przez nich schronisku w Rudniku w gm. Brody przebywa aktualnie ok. 140 zwierząt. Teoretycznie wszystkie są do adopcji, ale tylko w teorii, bo pan Artur nie oszukuje sam siebie i wie, że ok. 40 starych i schorowanych psiaków nie ma szans na to, że ktoś je przygarnie. Pewnie zostaną w przytulisku do końca swoich dni. Jak długo? Tego nikt nie wie, ale dopóki będą żyły, dotąd nie zostaną pozbawione przysłowiowej, pełnej miski.

- Działalność, którą prowadzimy nie jest dochodowa, jak się niektórym wydaje. Przeciwnie, trzeba non stop do tego dokładać. Psy demolują pomieszczenia, kojce, które co chwila trzeba naprawiać, remontować, łatać. Koszta, jakie ponieśliśmy w związku ze stworzeniem tego miejsca są ogromne - mówi właściciel schroniska w Rudniku. Biorą niemal wszystkie psy, reagują na każdą zwierzęcą krzywdę, choć mają świadomość, że to pogłębia trudną sytuację. Do tego sytuacja pandemii koronawriusa, zamknięte szkoły - brak akcji pt. "pełna miska dla schroniska" zrobiły swoje.

- Nie da się ukryć, że z karmą dla zwierząt jest słabo - mówi właściciel. - To nasz główny problem w tej chwili, bo koce, narzuty itp. potrzebne będą dopiero na zimę. Karma idzie w ilościach hurtowych - miesięcznie to nawet 1,3 tony karmy suchej. Potrzebujemy też karmy mokrej. Nie chcę być tu wybredny, ale tej najtańszej karmy marketowej nie daję psiakom, gdyż ma zbyt dużo popiołu - potem zbyt drogo kosztuje mnie leczenie zwierząt. Psy dostają pełne miski, aby się najadły i nie były głodne, aby nie musiały walczyć o każdy kęs jedzenia

Do schroniska w Rudniku trafiają psy ze Starachowic, gm. Pawłów, Nowa Słupia i dalszych okolic. - Dzięki COVID-19 zmniejszyła się liczba podrzucanych psów, ale problem bezdomności wśród tych zwierząt na pewno nie maleje - dodaje pan Artur. - Problem jest w tym, że na ma ogólnej narzuconej rejestracji zwierząt. To powinno być. Nie upieram się, by wszystkie kastrować czy sterylizować, ale te, nad którymi nie ma możliwości panować, powinny być poddane zabiegom. My wydajemy psy i suczki tylko po zabiegach. W tym roku udało nam się oddać do adopcji ok. 60 psiaków. Tylko jeden wrócił ze Starachowic. Mam nadzieję, że nie będzie ich więcej, jak się skończy "spacerowanie" w ramach kwarantanny.

Jak mówi właściciel, ludzie chcą najczęściej psy małe i zdrowe. Te stare i schorowane mają nikłe szanse na adopcje a gminy płacą tylko jednorazową opłatę za umieszczenie psa w schronisku. Nawet jeśli jest to 1000-1500 zł brutto, to przez kilka lat nie sposób za to wyżywić psa.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do