
Już dwa miesiące minęły od groźnego wybuchu butli gazowej, w którym ucierpiały cztery osoby, w tym dwoje małych dzieci. Zbiórka na rzecz poparzonych dzieci kończy się 3 maja.
Przypomnijmy, dzieci tj. Amelka i Marcelek przyjechali do swoich dziadków na Dzień Babic i Dziadka. W pomieszczeniu obok wybuchła butla. Ogromny huk zawalonych ścian i potrzaskanych okien. Wszyscy przeżyli, lecz cena jaką ponieśli jest ogromna. Utracony dobytek, ogromne oparzenia ciała, dróg oddechowych, spalone włosy i trauma tragicznego wydarzenia...
W czwartek, 20 stycznia wieczorem w domu jednorodzinnym, w miejscowości Sadek doszło do wybuchu butli z gazem. Cztery poszkodowane osoby zostały odwiezione do szpitala.
Do akcji ratunkowej wyjechało pięć zastępów straży pożarnej, trzy załogi pogotowia ratunkowego, policja i pogotowie energetyczne. Na miejscu okazało się, że wybuchła butla z gazem, co z kolei doprowadziło do pożaru.
W wyniku zdarzenia ranne zostały cztery osoby znajdujące się w domu: 63-letni mężczyzna, 58-letnia kobieta i dwoje kilkuletnich dzieci. Przed przybyciem pogotowia ratunkowego strażacy udzielili poszkodowanym pierwszej pomocy przedmedycznej. Wszyscy z obrażeniami - poparzeniami różnego stopnia zostali odwiezieni do szpitala. Na miejsce został wezwany również lekarz weterynarii do poparzonego w wyniku zdarzenia psa. W wyniku wybuchu ucierpiał budynek mieszkalny.
Tragiczne wydarzenie skłoniło poszkodowanych i ich bliskich do proszenia o pomoc finansową. Potrzebne są pieniądze na leki, opatrunki, rehabilitację, wsparcie psychologiczne oraz na odbudowę domu. Zdecydowali się to zrobić za pośrednictwem internetowych zbiórek na stronach siepomaga oraz szczytny-cel.
- Nasze życie ocalało cudem, za co Bogu niech będą dzięki. Los jednak doświadczył nas okrutnie. Czym jest jednak strata materialna, gdy ucierpieliśmy fizycznie? - pisali państwo Michał i Zofia, którzy ucierpieli w zdarzeniu. - Nasze ciała uległy bardzo poważnym poparzeniom. Ból, który nie minął jest ogromny. Bardzo cierpimy. Każdy ruch sprawia nam dodatkowy ból - przyznawali w kilka dni po wypadku.
Dotkliwych poparzeń doznały także dzieci Amelka i Marcelek, wnuki państwa Michała i Zofii. W najgorszym stanie była Amelka, która przebywała na oddziale oparzeniowym w szpitalu w Warszawie. Miała poparzoną twarz, drogi oddechowe i rączki. Przez blisko tydzień przebywała w śpiączce. Gdy się wybudziła była w ogromnym szoku i nie wiedziała co się dzieje. Marcelek miał poparzone rączki i nóżki oraz twarz.
Dzięki ofiarności wielu osób dzieci otrzymały normalne życie i możliwość powrotu do zdrowia. Zgromadzone pieniądze pozwoliły na bardzo profesjonalną opiekę medyczną, która dała znakomite efekty, leczenie idzie super, co widać na zdjęciach.
Przed nimi jeszcze sporo pracy by dzieci ten tragiczny moment zapomniały. Odzew na pomoc dla poparzonych był wielki. Do tej pory za pomocą strony siepomaga udało się zebrać ponad 170 tys. zł. Zbiórka trwa jeszcze do 3 maja.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie