
Coraz częstsze awarie na sieci wodociągowej w Starachowicach i przerwy w dostawach wody irytują mieszkańców. O kondycji firmy i stanie infrastruktury z Jerzym Miśkiewiczem, prezesem Zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Starachowicach rozmawiała Ewelina Jamka.
- Jak ocenia pan kondycję starachowickich, ponad 100-letnich wodociągów?
- Moim zdaniem kondycja firmy jest dobra. Przez zawirowania taryfowe przeszliśmy względnie obronną ręką. Jeden rok zakończył się dużą stratą, którą ostatecznie udało się o połowę zmniejszyć. Sytuacja finansowa firmy jest stabilna, ceny wody i ścieków gwarantują płynności finansową, plus niewielki margines na drobne, konieczne inwestycje na oczyszczalni, ujęciach wody i sieci. Pod względem pracowniczym sytuacja również jest stabilna.
- Kondycję firmy ocenia pan dobrze a co z oceną infrastruktury wodociągowej i kanalizacyjnej?
- Infrastruktura, jak każda, starzeje się i musi być systematycznie wymieniana. Jeśli chodzi przesył wody są miejsca, które wymagają natychmiastowej interwencji. Największym wyzwaniem jest przebudowa magistrali zasilającej os. Południe od ul. Zgodnej za Galerią Galardia do wysokości oczyszczalni. Tam jest średnica do wymiany z 350 na 400 (żeliwo steroidalne). I to musi być w przyszłym roku zrobione, choć koszty będą duże a i technicznie będzie to spore wyzwanie. Na pewno nie zadłużymy przedsiębiorstwa, by robić remonty i wymieniać sieć, ale zawsze ten margines na inwestycje w planach wydatków jest. Musi być, bo dofinansowania remontów w naszym przypadku nie ma. A trzeba pamiętać, że PWiK ma do spłacenia jeszcze 25 mln zł z tytułu kredytu, który został zaciągnięty w 2010 rok na niezbyt szczęśliwie wtedy sfinansowaną inwestycję związaną z budową kanalizacji w Mircu i Starachowicach.
- Gdzie jest najgorzej, jeśli chodzi o awaryjność sieci wodociągowej?
- To jest odcinek, o którym mówiłem zasilający os. Południe. Awaryjność dotyczy nie tylko wodociągów, ale również kanalizacji. Pracujemy na bardzo rozległym obszarze, w aglomeracji zbliżonej do Warszawy, od Stawu Kunowskiego w gm. Brody po Jagodne w gm. Mirzec.
- Czyli stwierdzenie, że każdego dnia macie awarię, nie jest nadużyciem?
- Nie, tych awarii jest nawet 2-3 dziennie. Dwie brygady pracują non stop. Pewnym rzeczom nie jesteśmy w stanie zapobiec ani niektórych przewidzieć. Tylko gruntowna modernizacja sieci pozwoliłaby niektórym awariom zapobiec, ale nie jesteśmy w stanie nadążyć za miejskim inwestycjami. Ostatnio szczęśliwie udało nam się zrobić łącznik na 6 Września przed wejściem na drogę firmy Budromost.
- Ile rocznie wydajcie na remonty?
- Zabezpieczamy z własnego budżetu ok. 1,5 mln zł na niezbędne remonty lub kompleksową wymianę.
- A gdyby chcieć kompleksowo zmodernizować infrastrukturę wodociągową i kanalizacyjną w mieście, jakiego rzędu pieniądze byłby potrzebne?
- Trudno powiedzieć, takich szacunków nikt nie robił, bo awarie mogą się tak samo zdarzyć na 20-letniej sieci, jak również tej z czasów Gomułki czy Gierka. Przejęliśmy wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, obligatoryjnie jesteśmy zobowiązani do wywiązywania się z umów i zapewnienia dobrej jakości wody i taka ona jest.
- Skoro nie ma dnia bez awarii, jakiego rzędu straty wody mamy?
- To 1 milion metrów sześciennych wody rocznie. To jest ok. 20 proc. naszego wydobycia. Powodów do chluby nie ma, dlatego konieczna jest kompleksowa modernizacja. Inwestycja w monitorowanie sieci jest naszym marzeniem. Co innego straty wody w stosunku do wydobycia a co innego proporcjonalnie do ilości sieci - tu jest znacznie lepiej, ale wciąż za dużo.
- Kto ponosi koszty wycieków?
- Te, które są związane z awariami na sieci, oczywiście są po stronie spółki.
- Czy te koszty jakoś można zminimalizować?
- Systematyczna wymiana urządzeń na nowe, monitorowanie zużycia wody i szybkie reagowanie na awarie - to jedyny sposób.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ciekawe jak to się stało, że osoba po studiach na AWF została prezesem PWiK . To chyba jednak nie ten kierunek studiów...
Może jednak... skoro po AWF-ie, to niech biega szybko i naprawia szybko te awarie, skoro nie może przekonać władz do inwestycji w modernizację sieci wodociągowej. Bądź co bądź, ale dostęp do wody nadającej się do spożycia, to chyba powinien być najgłówniejszy priorytet...