Reklama

Wiosna przyniesie nowe nadzieje? Wielu zawodnikom epidemia zabrała sportowe marzenia

13/02/2021 13:00

O przedstawicielach tych branż, w trakcie trwającej od kilku miesięcy pandemii koronawirusa było najgłośniej. Powód? Obostrzenia sanitarno-epidemiologiczne, które na właścicielach siłowni i klubach fitness odbiły się najbardziej. Jak podczas lockdownu radzi sobie jeden z czołowych klubów, mający w swoich szeregach medalistów mistrzostw świata i Europy w trójboju siłowym? Jakie piętno odcisnęła na nim przerwa? O tym i nie tylko w rozmowie z Arkadiuszem Staszewskim, trenerem starachowickiego Wikinga.

- Szeroko rozumiana branża fitness, do dziś walczy o to, by obostrzenia zostały poluzowane. Wielu klubom i siłowniom pozwoliłoby to na nie tylko pracę, ile zarabianie pieniędzy. Jak w obecnej sytuacji radzi sobie klub sportów siłowych i kulturystyki Wiking?

A. STASZEWSKI, TRENER WIKINGA STARACHOWICE: - W naszym przypadku trzeba odróżnić dwie rzeczy. Po pierwsze Wiking Starachowice to klub sportowy, który działania na nieco innych, odrębnych zasadach. Po drugie, klub korzysta z obiektu sportowo-rekreacyjnego, który w obecnym reżimie sanitarnym nie jest dostępny dla zwykłych mieszkańców. Siłownia to komercja. Klub Wiking korzysta z niej. Jeśli z użytkowania całkowicie zostałaby wyłączona siłownia, wówczas zawodnicy klubu również nie mieliby gdzie trenować i pracować nad formą.

-  Klub jest kontrolowany przez policję i służby sanitarne?

- W minionym tygodniu (z trenerem A. Staszewskim rozmawialiśmy w czwartek, 4 lutego – przyp.red.) swoje działania prowadzili nie tylko funkcjonariusze policji, ale także przedstawiciele Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. W klubie pojawiła się również kontrola z Urzędu Skarbowego. 

- Najgorszy okres dla siłowni i klubów fitness rozpoczął się w marcu. Jak wówczas sobie radziliście?

- Trenowaliśmy online, za pośrednictwem komputerów, smartfonów i aplikacji internetowych. Mieliśmy nadzieję na powrót do normalności. Po raz ostatni startowaliśmy w grudniu ub. roku. Obecną sytuację trudno opisać racjonalnymi słowami. Udział w zajęciach mogą brać dzieci i młodzież, zawodnicy otrzymujący stypendia, a także reprezentanci kraju. Dla nas obecne przepisy zostały skonstruowane w sposób co najmniej dziwny. Teraz, by dany zawodnik mógł trenować musi pobierać stypendium. A co z tym, który jest o krok od otrzymywania stypendium? Dlaczego skazywany jest na roczną przerwę od treningów? Przez ten czas na pewno się nie rozwinie. W Wikingu są tacy zawodnicy, którzy trenują po kilkanaście lat, na zawodach plasowali się w czołówce, ale nie na najwyższym stopniu podium. Dziś skazywani są na długą przerwę. Druga kwestia, to same stypendia. Jak zawodnik może otrzymać stypendium skoro nie może trenować? Medali nie otrzymuje się przed zawodami, tylko po zawodach. To logiczne.

- W połowie stycznia była jeszcze nadzieja na to, że rząd poluzuje obostrzenia. A co za tym idzie siłownie i kluby fitness mogłyby funkcjonować na normalnych zasadach. Jak przyjęliście informacje, że wytyczne sanitarne zostaną przedłużone co najmniej do 14 lutego?

- Patrząc na to wszystko, co dzieje się w kraju nie łudzimy się, że pod tym względem, że zwłaszcza dla siłowni i klubów fitness będzie lepiej. Rozmawiamy w środowisku sportowym na ten temat. Jesteśmy źli na to, że ludzie, którzy nie zarabiają na sporcie, a dokładają z własnej kieszeni na wyjazdy, starty czy odżywki, nie mogą realizować swoich pasji i marzeń. Epidemia dała się mocno we znaki. W naszym przypadku, ośrodek sportów siłowych i kulturystki korzysta z prywatnego obiektu. Jego właściciel zwolnił nas z opłaty za czynsz. Pytanie tylko, kto zapłaci właścicielowi? Samego klubu nie byłoby stać na wynajęcie takiej powierzchni i trenowanie. Wiele siłowni w Polsce znalazło się w patowej sytuacji. Zastanawiamy się do czego to wszystko zmierza.

- Twoim zdaniem do czego?

- Dla nas, docierające z branży informacje są mocno niepokojące. Pojawiają się bowiem wątpliwości, czy jedna państwowa firma zechce przejąć wiele klubów i siłowni w kraju, stając się monopolistą. Tak było ostatnio w przypadku jednej z firm, którą Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał karą 32 mln złotych. Wszystko przez działania monopolistyczne. Być może komuś zależy na tym, by rynek usług sportowych skupiony był w jednych, państwowych rękach?

- Jak w takiej sytuacji można myśleć w ogóle o przygotowaniu do zawodów?

- Faktem jest, że imprezy krajowe, które znalazły się w kalendarzu zawodów odbyły się bez większych kłopotów. Najgorzej było w marcu 2020 r. Przez kilka miesięcy przygotowywaliśmy się online. Od nowego roku trenujemy w siłowni. Morale zawodników spadło. Dla trójboistów ani nie jest zdrowe, ani fajne przygotować się na raty. Następne zawody, w jakich zamierzamy wziąć udział odbędą się pod koniec marca. Kuriozalna sytuacja doprowadziła do tego, że nasz mistrz Jarosław Olech jest w kadrze Polski głównie za zasługi, choć powinien najpierw startować w eliminacjach, by tam się znaleźć. Najgorsze jest to, że w obecnej sytuacji nie ma strategicznego planu. Wiele działań przez rząd podejmowanych jest pod wpływem chwili.

Rozmawiał Rafał Roman

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do