Reklama

Widmo spadku do I ligi zagląda coraz głębiej

Okrzyki „Korono, co wy robicie” oraz „Ryba, zrób z nimi porządek” żegnały piłkarzy Ryszarda Tarasiewicza, po porażce 1:3 i słabej grze na Kolporter Arenie. Boiskowe wydarzenia przyćmiło jednak to, co działo się długo po ostatnim gwizdku sędziego. Grupa najbardziej zagorzałych sympatyków złocisto-krwistych, w dość wymowny sposób zaakcentowała swoje niezadowolenie z postawy drużyny. Jakie wnioski muszą wyciągnąć działacze i sztab szkoleniowy Korony?

 

Plusy

+ Tych na pewno jest zdecydowanie mniej, niż minusów, zwłaszcza jeśli spojrzymy na grę kieleckiego zespołu w trzech ostatnich meczach, w tym dwóch przed własną publicznością. Na jedyne słowa pochwały zasługuje dwójka: Piotr Malarczyk, Jacek Kiełb. We wtorkowym starcu z ekipą z Łęcznej widać było, że obu zawodnikom zależy najbardziej na uzyskaniu korzystnego wyniku. Starania to jednak nie wszystko, bo oprócz nich do wywalczenia punktów potrzebne są jeszcze umiejętności. Popularny „Malar” jak na kapitana przystało starał się nie tylko dyrygować kolegami z defensywy, co w trudnym momencie (Korona przegrywała już 0:2 i musiała odrabiać straty) porwać do walki. „Ryba” w 75. minucie dośrodkowanie Brazylijczyka Leandro zamienił na bramkę kontaktową. Nie cieszył się jednak z niej zbyt długo, bo Górnik kilka chwil później dobił gospodarzy.

Minusy


- Brak Pawła Golańskiego i Radka Dejmka, a zatem dwójki podstawowych defensorów. Kielczanie bez swojego etatowego kapitana przegrali drugi mecz z rzędu. W Bydgoszczy fatalny występ zanotował Lukasz Klemenz. We wtorek nie popisał się Kamil Sylwestrzak, który miał udział przy golu na 1:0 dla drużyny Jurija Szatałowa. Na prawej stronie obrony wystąpił tym razem Łotysz Fertovs, ale zbawieniem również się nie okazał. Korona, jako zespół który jeszcze kilka tygodni temu był bliski awansu do górnej połówki tabeli, bez wartościowych zmienników nie jest w stanie sobie radzić, nawet z teoretycznie słabszymi od siebie rywalami.

- Bez zębów, agresji i woli walki. Kielczanie, głównie w pierwszej połowie pozwalali na zbyt wiele Górnikowi, który skrzętnie to wykorzystał. Zamiast agresji, była swoboda. Przeciwnik z Lubelszczyzny na połowie Korony mógł wymienić kilka podań, a gospodarze tylko bezradnie się temu przyglądali. Wymowy był obrazek Francuza Kapo, który tylko rozkładał ręce.

- Słaby Marcin Cebula. W spotkaniu z Górnikiem miał dać Koronie powiew świeżości, a przede wszystkim więcej wariantów w rozegraniu i grze do przodu. Nic z tego. Przynajmniej na razie rola playmakera przerosła go. 15 minut przed końcem został zmieniony przez Porcellisa.

- Nerwy na wodzy. Piłkarze Tarasiewicza, który ponownie nie mógł usiąść na ławce rezerwowych w trudnym momencie nie potrafili ich utrzymać. Przykładem Luis Carlos, który w 84. minucie osłabił swoją drużynę.

- Celność strzałów. Jeśli złocisto-krwiści marzą o ugraniu jakiegokolwiek punktu w piątkowym starciu z Cracovią, muszą jak najszybciej poprawić ten element. W strzałach na wiwat górował Kiełb. Po dwóch z nich futbolówka, zamiast w bramce Sergiusza Prusaka lądowała na trybunach.

- Brak Tarasiewicza na ławce. Prowadzenie zespołu i udzielanie wskazówek bezpośrednio przy linii bocznej, to nie to samo co łączenie się z asystentami za pomocą telefonu komórkowego.

- Atmosfera. Z pewnością nie poprawiają jej ostatnie wyniki, ale czara goryczy przelała się kilkadziesiąt minut, po meczu w Kielcach. Na Kolporter Arenie nie było już graczy Górnika, kiedy rada drużyny (m.in. Jacek Kiełb i Paweł Golański) musiałą tłumaczyć się grupie sfrustrowanych sympatyków. „W przyszłym sezonie nie będziecie mieć tu pracy”, „Co wy robicie, Koronę hańbicie” to tylko najbardziej delikatne z epitetów, jakich piłkarze musieli wysłuchać.

KORONA KIELCE - GÓRNIKA ŁĘCZNA 1:3 (0:2)

0:1 Shpetim Hasani (2), 0:2 Velijko Nikitović (34), 1:2 Jacek Kiełb (75), 1:3 Fedor Cernych (83)

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 4569.

KORONA: Cerniauskas - Fertovs (89. Kiercz), Malarczyk, Sylwestrzak, Leandro - Kiełb, Jovanović, Cebula (75. Porcellis), Carlos Cz - Kapo, Trytko. Trener: Jarosław Wielgus.

GÓRNIK: Prusak - Sasin, Szmatiuk, Bielak Ż, Bożić - Bonin, Nikitović Ż, Pruchnik (79. Rudzik), Nowak, Cernych (90. Okuniewicz) - Hasani (46. Bożok). Trener: Jurij Szatałow.

Rafał Roman

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do