Reklama

W służbie Ojczyźnie

Dawid Wójtowicz był dobrze zapowiadającym się piłkarzem. Z wiekiem bliższe jego sercu okazały się jednak formacje mundurowe. Początkowo myślał o straży pożarnej, ale to marynarka wojenna zdominowała życie ambitnego starachowiczanina. Dziś jest na finiszu, na które niełatwo było się dostać a tym bardziej utrzymać.


Bsm. pchor. Dawid Wójtowicz (24 lata) jest absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Starachowicach. Obecnie mieszka, studiuje i służy w Gdyni. Jest podchorążym V roku w Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte. Studiuje na Wydziale Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego, na kierunku Nawigacja. W czerwcu planuje przystąpić do obrony pracy magisterskiej. Potem już tylko oczekiwanie na promocję oficerską.  By do tego dojść musiał przejść przez wąskie sito rekrutacji, która w mundurowych służbach stanowi nie lada wyzwanie.


Pierwszy etap rekrutacji, obejmujący zgłoszenie, przypadał na koniec marca. Większość moich znajomych z liceum nie miała jeszcze wtedy ściśle obranego kierunku. W 2013 roku, czyli wtedy kiedy zaczynałem, zgłoszenia wysłało ok. 450 kandydatów. Miejsc było tylko 20. Drugim etapem rekrutacji były specjalistyczne badania lekarskie, których celem jest określenie zdolności fizycznej i psychicznej do zawodowej służby wojskowej. Dopiero po otrzymaniu wyników maturalnych odbywa się główne postępowanie rekrutacyjne. Do tego etapu przystąpiło wtedy niespełna 150 osób - wspomina Dawid.


Naliczenie punktów kwalifikacyjnych na podstawie świadectwa dojrzałości, sprawdzianu sprawności fizycznej oraz rozmowy kwalifikacyjnej - tak najlepsza dwudziestka została zaproszona na miesięczne szkolenie podstawowe oraz dwutygodniowy rejs kandydacki.


Na tym etapie ludzie też rezygnują. Lub wojsko rezygnuje z nich. Pomyślne ukończenie procesu rekrutacyjnego prowadzi do przysięgi wojskowej, a następnie do rozpoczęcia nauki i codziennego toku służby, co się udało szczęśliwie przebrnąć w moim przypadku - dodaje.


Marynarka - abstrakcja?

Jak to się stało, że zdecydował się na marynarski mundur, choć w duszy od dziecka grała mu piłka nożna?


Pierwsze marzenia dotyczące przyszłości jakie pamiętam były związane z piłką nożną. To było w szkole podstawowej. Chyba każdy dzieciak chciał wtedy zostać piłkarzem - nie ma wątpliwości.


Z czasem marzenia zaczęły przeradzać się w bardziej osiągalne plany i cele. Pojawił się pomysł munduru... i początkowo miała to być straż pożarna. Pomysł na marynarkę wojenną pierwotnie trochę abstrakcyjny, podsunął mu Tata.


Było to stosunkowo późno, bo już w klasie maturalnej. Wcześniej byłem przekonany, że spróbuję swoich sił w straży pożarnej. Ważne, że Rodzice w każdej sytuacji mnie wspierali. Rekrutując do szkół oficerskich należy zadeklarować się ok. 1,5 miesiąca przed maturą. Poszedłem w nieznane i wysłałem odpowiednie dokumenty do Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.


Przyszłość owiana tajemnicą

W ślad za promocją oficerską, przed Dawidem świetlana przyszłość, tyle, że nie wszystko - jak to w służbach mundurowych bywa - zależy od niego.


Moja przyszłość będzie ściśle związana z założeniami Departamentu Kadr MON i bieżącym zapotrzebowaniem na etaty podporucznikowskie w poszczególnych jednostkach wojskowych. Na pewno nadal będę zasilał szeregi Marynarki Wojennej, jednak wciąż nie wiem na jaki okręt trafię, lub do której jednostki brzegowej dołączę - mówi realizując w pełni swoje pasje i zainteresowania, ściśle związane są z tym co robi na co dzień. - Interesuję się obronnością, jestem na bieżąco z sytuacją polityczną. Na pewno wciąż bliski jest mi sport. Uważam, że sprawność fizyczna jest nieodłącznym elementem służby wojskowej. Tak więc czas wolny często spędzam na siłowni i basenie. Gram też w piłkę nożną w Reprezentacji Marynarki Wojennej oraz nurkuję.


To nasz człowiek

Wracając myślami do rodzinnych Starachowic, przed oczami staje przed wszystkim Rodzina.


To dzięki najbliższym mogę robić to co robię. Śmiało mogę powiedzieć, że Rodzinie zawdzięczam wszystko. Ponadto w Starachowicach zawsze mogę spotkać kumpli i bliskich. Cieszy mnie to, że pomimo odległości, jaka nas dzieli, wiele przyjaźni pozostało. Dobrze wspominam też ludzi, którzy po części też przyczynili się do mojego wychowania, to trenerzy piłki nożnej: Mirosław Niekłań, Rafał Rękawik, Waldemar Rak, trener pływania Leszek Pastuszka czy Krzysztof Jabłoński - mistrz fizyki. Warto pamiętać, że to ludzie tworzą miejsca, do których chcemy wracać.


 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do