
- Duma rozpiera, kiedy widzi się, iż dwaj wojownicy z jakimi miałem okazje pracować przez wiele lat dziś są na szczycie - mówi Marek Jasiński, szkoleniowiec klubu Dragon Starachowice, twórca pierwszych sukcesów Adriana Guni i Dawida Kasperskiego. Wychowankowie popularnego "Samuraja" w trzeci weekend lutego skradli sportowe show, stając się bohaterami gal mieszanych sztuk walki: w Tłuszczu oraz w Libercu w Czechach.
Za nami weekend pełen kickboxerskich emocji z udziałem dwóch byłych już zawodników starachowickiego Dragona. W piątek, podczas gali zawodowej Dragon Fight Night 6 w Tłuszczu Adrian Gunia pokonał jednogłośnie na punkty brazylijskiego wojownika Italo Limę. Dzień później, w hali w czeskim Libercu do historii przeszła walka debiutanta w organizacji KSW Dawida Kasperskiego.
M. JASIŃSKI, TRENER DRAGONA STARACHOWICE: - Oba pojedynki śledziłem z wypiekami na twarzy. Adrian wyśmienicie realizuje się w swojej ulubionej formule – muay thai. To formuła, która najbardziej mu odpowiada. Lubi klincz, ciosy zadawane łokciami i walkę w małych rękawiczkach. Na początku pojedynku poczuł siłę uderzenia rywala. Jak na młodego zawodnika ma za sobą bogate doświadczenie. Głównie jeśli chodzi o rywalizację amatorską, która niejako dała mu przepustkę do walk zawodowych. Trenuje w bardzo dobrym klubie – warszawskiej Palestrze. W tym roku, z pewnością zamierza wejść na jeszcze wyższy poziom. W stolicy ma zupełnie inne możliwości rozwoju niż w Starachowicach. Przede wszystkim ma z kim toczyć sparingi. Jest przykładem zawodnika na którego warto stawiać.
W jednym z wywiadów przed walką Adriana Guni, powiedział pan, że w jego przypadku kluczowe znaczenie ma sztab trenerski i osoby znajdujące się w bliskim otoczeniu. Podczas każdego z zawodowych pojedynków wspiera go druga połówka – Julia, która jeszcze do niedawna również startowała jako zawodniczka Dragona.
- Ma blisko siebie osoby, które go mocno wspierają. Czuje to po wejściu do klatki. Nie od dziś wiadomo, że najtrudniejsze dla zawodnika jest poradzenie sobie z presją. Ważną rolę odgrywa psychika. Czynnik wsparcia jest mega istotny. Z Julią są ze sobą kilka lat, razem trenują. Julia zajęła się nawet stroną medialną, prowadzeniem mediów społecznościowych Adriana. Dla niego sama możliwość pokazania się na antenie stacji telewizyjnej to duża sprawa. Piątkowy pojedynek na gali DFN 6 to kolejna gala z jego udziałem, którą można było zobaczyć na ogólnopolskiej antenie. Na początku kwietnia, Adrian skrzyżuje rękawice w trakcie gali One Punch w Ostrowcu Św. Rywalem będzie pewnie ktoś zza granicy. Jestem przekonany, że nieważne kto będzie jego oponentem, znakomicie poradzi sobie w tej sytuacji.
Wnioski po starciu z reprezentantem Brazylii nasuwają się same. W trakcie walki nie było widać po nim choćby odrobiny zdenerwowania.
- Przeciwnik rodem z Ameryki Południowej na pewno miał przewagę doświadczenia. Po Adrianie nie było widać, iż może obawiać się starszego o 10 lat od siebie rywala. W klatce wyglądało to tak, jakby miał za sobą już co najmniej kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt podobnych pojedynków zawodowych. Widać było, że jest na maxa skoncentrowany. Wysoka klasa zawodnika, tytuły mistrza Europy, najlepszego fightera mistrzostw Polski, które notabene były rozgrywane w Starachowicach świadczą o czymś wielkim. Życzę mu kolejnych kapitalnych pojedynków, bo zasługuje na nie.
O sportowym miejscu, w którym stawiał pierwsze kroki nie zapomina. Dla pana jako szkoleniowca musi mieć to ważne znaczenie.
- Za każdym razem kiedy przyjeżdża do Starachowic spotykamy się, rozmawiamy na temat walk. Adrian ma w sobie to coś, czym u innych zwłaszcza młodych zawodnikach potrafi zaimponować. To zawodnik, który rywalizacje rozpoczynał jako 14-latek, przechodząc później przez kolejne szczeble od kadeta, na juniorze i seniorze kończąc. Ma szeroki wachlarz możliwości. To, że potrafi wygrywać to jedno. Mam silną psychikę. Ludzie, którzy trenują, osiągając wysoki poziom, w ringu czy w klatce nie potrafią już tego przełożyć. U Adriana i jego brata Mateusza presji nie widać. Pamiętam doskonale sytuację podczas mistrzostw Europy, kiedy do Adriana padła komenda: wyskocz, kolano. Jego reakcja była natychmiastowa. Rywal leżał wtedy na deskach. Jest zawodnikiem, który potrafi reagować na bieżąco. Tego nie da się wytrenować, to trzeba mieć. Dlatego jego walki tak wyglądają. Z dzieciaka, zrobił się młodzieniec, a z młodzieńca wojownik przez duże W.
W weekend jeszcze trudniejsze zadanie czekało Dawida Kasperskiego, który zmierzył się z Czechem Vasilem Ducarem. Początkowo rywalem reprezentanta gospodarzy miał być polski były dwukrotny mistrz świata World Boxing Organization w wadze junior ciężkiej Krzysztof Głowacki. Zamiast popularnego "Główki" w klatce pojawił się starachowiczanin. Był pan zaskoczony tym, że tak dobrze poradził sobie w debiucie dla organizacji KSW?
- Debiut dla największej na Starym Kontynencie i jednej z największych na świecie organizacji mieszanych sztuk walki to tylko jeden z elementów. Dawid jest cały czas w treningu. To, że zastąpił Krzysztofa Głowackiego nie było dla niego zaskoczeniem. Nie jest tak, że nie trenuje i nagle bum: informacja, że ma walczyć. To nad czym w ostatnich tygodniach przed walką w Czechach miał pracować to parter. Przed laty w Dragonie MMA było dodatkiem do treningu. Dawid odrobił lekcję perfekcyjnie. Wygrany pojedynek już teraz otworzył mu furtkę do kolejnych, dużych walk. KSW daje mu mega rozpoznawalność. Dla niego to jasny sygnał, że ludzie z organizacji wierzą w niego. Triumf w rywalizacji z Ducarem sprawił, że Dawid będzie mógł niebawem liczyć na kolejne starcia. Organizacja zagwarantuje mu dłuższy kontakt.
Przez ekspertów i komentatorów został oceniony bardzo pozytywnie jak na zawodnika, dla którego był to debiut w formule MMA.
- Nie wdawał się w bitkę. Nie wszedł w wymianę ciosów, bo taki był plan. Wiedział ile znaczy wygrana w tym pojedynku. Do walki podszedł strategicznie. Decyzja sędziów mogła być tylko jedna. Doskonale pamiętam kiedy jeszcze jako junior zadawał ciosy nogami. Były mega mocne i ważyły dużo. Często treningi z nim kończyły się tym, iż po zajęciach musiałem brać tabletki przeciwbólowe. Ciosy nawet dla osoby trzymającej tylko tarcze były mocne i odczuwalne. Dla wielu jest wzorem. Wspomniany Adrian Gunia stara się iść jego śladem.
Dawid czymś pana zaskoczył w starciu z Czechem?
- Umiejętności to jego duży plus. Nie mniej ważnym atutem jest kontrola nad walką. Potrafi to robić wyśmienicie. Ma dobre wyczucie dystansu i czasu. W czasie walki dominował, eliminując niemal całkowicie najsilniejsze strony rywala. Warto podkreślić jeszcze jedno: u bukmacherów przed pojedynkiem nie był faworytem. Czech to postać nr 1 w boksie. Jeśli Dawid jeszcze poprawi parter będzie bardziej wszechstronnym fighterem. Organizacja KSW ma to do siebie, iż dobiera zawodników w podobnych płaszczyznach. Kiedy zatem możemy spodziewać się jego kolejnej walki? Sądzę, że nastąpi to niebawem.
Rozmawiał Rafał Roman
fot. KSW
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie