
Ogromna determinacja i autentyczna chęć pomoc ze strony mieszkańców Starachowic i nie tylko. Wszyscy włącznie z Marcinem walczyli do końca... Niestety życia 37-latka nie udało się uratować.
Do ostatnich godzin życia trwały zbiórki i licytacje na jego leczenie. Ludzie dobrej woli do końca prowadzili wyścig z czasem, by ocalić życie starachowiczanina. Niestety walentynkowa niedziela przyniosła najgorsze z możliwych wieści - Marcin Cieśla nie żyje.
Dramatyczna diagnoza wywróciła do góry nogami ustabilizowane życie 37-latka, jego żony i córeczki. Złośliwy rak skóry z przerzutami odebrał wszelką radość życia. Diagnoza, którą usłyszeli w grudniu 2019 roku brzmiała niczym wyrok - to czerniak w stadium zaawansowanym IV. Pojawiły się przerzuty do kości, kręgosłupa i wątroby. Marcin miał świadomość, że jego choroba jest nieuleczalna, ale można ją było blokować lekami. Ponieważ nie wszystkie były refundowane w sieci rozgorzała zbiórka pieniędzy na leczenie Marcina.
Mężczyzna był poddany terapii celowanej, która szybko zredukowała dużą część choroby, ale z czasem przestała działać i guzy zaczęły rosnąć na nowo. Wszczęto immunoterapię, która nie dawała 100 proc. skuteczności. Rozpoczął się wyścig z czasem i heroiczne poszukiwanie innych możliwości leczenia zagranicą. Dostępne terapie w USA i krajach Europy Zachodniej napawały nadzieję i optymizmem na lepsze jutro. Koszt rocznej kuracji szacowano nawet na ok. 1 mln zł!
Ogromna determinacja i autentyczna chęć pomoc ze strony mieszkańców Starachowic i nie tylko przywracały wiarę. Wszyscy, włącznie z Marcinem walczyli do końca...Niestety przeciwnik okazał się dużo silniejszy. Jak poinformowali inicjatorzy zbiórki, w niedzielny poranek Marcin zmarł w skarżyskim szpitalu...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie