Reklama

Tartak działa, walczą o odszkodowanie

Heroiczna walka z żywiołem na terenie tartaku w Wąchocku trwała kilka godzin. Niestety ogień w miejscu wypełnionym drewnem rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Straty na ponad milion złotych wstrzymały działalność zakładu, który daje zatrudnienie ponad 100 ludziom. Właściciel walczy o odszkodowanie i przyszłość firmy, która ruszyła już z działalnością.


W niedzielny poranek (3 marca br.) w ogniu znalazły się dwie hale. Ogień zauważono ok. godz. 8.48.
- Informację na temat zdarzenia otrzymaliśmy z centrum powiadamiania ratunkowego. Osobą, która jako pierwsza zauważyła ogień był dozorca znajdujący się na terenie tartaku - relacjonował wówczas mł.bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach.
Ze wstępnych ustaleń wynikało, że paliły się dwie hale. - Na miejscu działo 17 zastępów straży pożarnej, w tym sześć ze starachowickiej jednostki ratowniczo-gaśniczej, a także 11 z Ochotniczych Straży Pożarnej. Suszarnia drewna o powierzchni 70 m.kw. została ugaszona - mówił rzecznik Nyga.
Trudniejsze zadanie czekało na ratowników, którzy musieli poradzić sobie z sąsiednim obiektem. Chodziło o halę magazynową o pow. 410 m.kw. Obiekt wypełniony był drewnem.

- Wysoka temperatura, a także duże zniszczenia spowodowały, że w większym z budynków zawalił się dach. Na szczęście zarówno w jednym, jak i drugim obiekcie nie było nikogo. Pomieszczenia zostały skontrolowane m.in. przy użyciu kamery termowizyjnej - informował rzecznik straży.

Podczas akcji ratowniczo-gaśniczej, pojawiły się problemy z zaopatrzeniem wodnym.  Decyzją dowódcy akcji, do Wąchocka została ściągnięta cysterna z Kielc.

Mimo trwającej kilka godzin heroicznej walki strażaków, nad żywiołem nie udało się w pełni zapanować. Jak poinformował nas Tomasz Bujak, właściciel tartaku straty wyniosły 1,5 mln zł.

- Udało nam się uzyskać odszkodowanie w 25 proc., ale wynajęliśmy firmę, która walczy o 100 proc. rekompensatę strat - mówi T. Bujak, dodając, że przyczyną zdarzenia było spięcie elektryczne.

Pożar wstrzymał działalność prężnie działającej firmy, która zatrudnia w sumie 150 osób, ale na szczęście nie zniweczył wielu lat doświadczenia na lokalnym rynku.

- Praca nie w pełnym wymiarze, ale ruszyła już na nowo. Nie udało się jeszcze całkowicie odbudować zakładu. Jedno z urządzeń do suszarni zostało zakupione - rozpoczęliśmy montaż. Ale upały opóźniły te prace. Mimo to jestem dobrej myśli - dodał.




 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do