Z Marcinem Bednarczykiem, architektem miasta, rozmawiała Ewelina Jamka.
- Gdy patrzy Pan na Starachowice okiem fachowca, to co widzi?
- Na pierwszy plan rzuca się urozmaicone ukształtowanie terenu. Panoramy widokowe, choć z blokowiskami są efektowne. Dużo daje zieleń – choć wiemy, że w wielu miejscach przetrzebiona i zaniedbana. To stwarza bardzo pozytywne wrażenie. W porównaniu do innych miast, Starachowice są zwarte, a nie zespołem porozrzucanych osiedli.
- Czy postrzega Pan to w kategoriach zaniedbań?
- Widzę wiele zaniedbań sięgających jeszcze lat 60. Niby jest szkielet komunikacyjny, ale niekompletny. W innych miastach są klarowne i prorozwojowe układy komunikacyjne, u nas tego brakuje. Np. Al. Armii Krajowej, przez wiele lat utknęła przy ul. Iłżeckiej i przejeździe kolejowym. Można powiedzieć, że jedną ulicą ze śródmieściem skomunikowane są osiedla Południe i Łazy. Albo drobnostka - trzecie pasy na ul. Radomskiej - przecież to można było zrobić kilkanaście lat temu.
- Jakie dodatkowe połączenia dziś by Pan widział?
- Widzę nową ul. Spółdzielczą od dworca w Wierzbniku, wzdłuż torów i dalej pod wiaduktem w kierunku skrzyżowania Al. AK z Kard. Wyszyńskiego, by wyeliminować przejazd przez Rynek i skrzyżowanie na światłach. Pożądaną byłaby całkiem nowa droga - przedłużenie ul. Słonecznej do Najświętszej Marii Panny przez dolinę Młynówki. Jest do rozwiązania komunikacyjny problem na Dolnych.
- Mamy jakieś architektoniczne plusy?
- Nie jesteśmy z pewnością architektoniczną perełką jak Sandomierz, ale mamy sporo ciekawych miejsc, budynków, o które z punktu widzenia historycznego warto dbać. Przykładem są kolonie robotnicze, urzędnicze oraz pojedyncze obiekty użyteczności publicznej, które znikały ostatnio z krajobrazu miejskiego. Powinniśmy znaleźć pomysł na adaptację, tych które pozostały, np. stary szpital.
- Czy architekt miasta ma wpływ na to, co i jak się buduje w mieście?
- Architekt-urzędnik do pewnego stopnia może ograniczyć zapędy architektoniczne projektantów. Bez miejscowego planu zagospodarowania jest to jednak trudne. I różne, niekoniecznie trafione koncepcje mogą przejść w trybie odwołań administracyjnych. Bo co nie jest zabronione, jest dozwolone. Plan może więcej ustalić, ale im bardziej szczegółowy plan, tym bardziej ograniczamy inwestorów. Osobiście skłaniałbym się do dowolności, ale w określonych ramach. Nie możemy narzucać komuś, że musi być dach spadzisty w kolorze czerwonym na peryferyjnym osiedlu. Urozmaicenie może być piękne, byle nie przesadzić. Przestrzeń prywatna zazębia się jednak z przestrzenią publiczną. Im bardziej ingerujemy w tą drugą, tym bardziej musimy jej pilnować i o nią dbać. Dla wszystkich mieszkańców.
- Podoba się Panu Rynek po rewitalizacji?
- Rewitalizacja Rynku była konieczna. Są elementy, które mi się podobają i nie podobają. Pisałem pracę magisterską na ten temat i choć minęło wiele lat, cały czas patrzę na Rynek przez jej pryzmat. Mam zastrzeżenia raczej co do sfery funkcjonalnej niż wizji architektów, bo ta odpowiada tej, o jaką wnioskował zamawiający, czyli gmina. Projekt Rynku powstał na bazie miejscowego planu i konkursu, w którym można wprowadzać zalecenia. Chybiona jest ścieżka rowerowa. Ogólnie jestem zdania, że na lokalnych ulicach o uspokojonym ruchu nie powinno być ścieżek rowerowych, tym bardziej, jeśli nie tworzą systemu. Ponadto uważam, że sama płyta Rynku jest za duża i można było odtworzyć historyczną linię zabudowy wydzielając trzy atrakcyjne działki.
- A plac pod Skałkami? Jest w tym jakaś koncepcja?
- Ciągle jestem wierny wizji centrum Starachowic z lat 50. Widziałbym tam centrum administracyjne (urząd miasta, pracy, skarbowy - koło siebie) z placem widokowym na południową część miasta i Góry Świętokrzyskie. To raczej nierealne z uwagi na finanse, ale żyję taką nadzieją. Od strony Galerii Skałka widzę miejsce pod zabudowę mieszkalno-usługową. W związku z rozwojem w starachowickich firmach, liczę na ożywienie inwestycyjne mieszkalnictwa wielorodzinnego w śródmieściu. Pod skałkami obiekty małej architektury służące mieszkańcom. Przy okazji – nie uważam Podwórka Nivea za szpecące. Na plus jest to, że jest w jednej kolorystyce, a reklama sponsora nie jest nachalna.
- Jak miałyby wyglądać Starachowice według Pana wizji za kilkadziesiąt lat?
- Nie chcę być fantastą, ale chciałbym aby Starachowice wykorzystały centralne położenie w trójmieście nad Kamienną. Byśmy stanowili centralny punkt wypadowy w Góry Świętokrzyskie od północy (np. rowerostrady). Oraz chyba najważniejszy aspekt przygotowanie terenów inwestycyjnych.
- A na co realnie możemy liczyć?
- Strategiczna dla miasta będzie budowa połączonych obwodnic Starachowic i Wąchocka oraz łącznika do strefy ekonomicznej. Miasto przygotowuje się do realizacji programów rewitalizacyjnych, w których będę uczestniczył. Nie będziemy się skupiać na rewitalizacji typu tylko wymiana kostki, o której zapomni się po dwóch latach - to musi mieć szeroki aspekt społeczny. Włączę się w działania poprawy środowiska lokalnego, lepsze warunki w osiedlach ze wspólnymi miejscami do wypoczynku dla osób starszych i dzieci. Działania Prezydenta w tej materii są już widoczne, a ze swej strony dodam do tego "walkę" z barierami architektonicznymi i powiązanie osiedli ścieżkami rowerowymi. Bałagan w przestrzeni miejskiej w postaci reklam czy śmietników pozostawia wiele do życzenia. Liczę się również z tym, że nie które pomysły mogą być za daleko idące, a inne nie realizowane od razu.
Władze każdego miasta stoją przed dylematem, czy z wieloletnimi zaniedbaniami robić coś doraźnie, czy czekać na większe zasoby finansowe i tym samym ryzykować brak inwestycji przez lata...
Rozmawiała Ewelina Jamka
Aplikacja starachowicki.eu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!