Reklama

Śmierć, prokuratorskie śledztwo i... batalia rodziny. Nie żyje mieszkaniec Starachowic

Czy działania podjęte przez personel medyczny Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach, były przeprowadzone w sposób odpowiedni i właściwy? Czy zrobiono wszystko, by uratować ludzkie życie?


Na te pytania, do dziś starają się znaleźć odpowiedź członkowie rodziny zmarłej mieszkanki Starachowic. Sprawą, po zawiadomieniu przez Ministerstwo Zdrowia, zainteresowała się miejscowa Prokuratura Rejonowa.

Na łamach ostatnich wydań TYGODNIK-a, informowaliśmy o historii starszego mężczyzny, który w lipcu br. trafił na szpitalny oddział ratunkowy. Czekał na udzielenie mu pomocy. Zmarł, a zbulwersowana zachowaniem personelu medycznego, rodzina złożyła oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Jak się okazuje, podobnych historii jest więcej. Po naszej publikacji, która wywołała duże zainteresowanie, do redakcji zgłosiła się mieszkanka Starachowic, której do dziś trudno jest pogodzić się ze śmiercią mamy. Kobieta zwróciła się w tej sprawie m.in. do Ministerstwa Zdrowia, a także Rzecznika Praw Pacjenta. To w jaki sposób nad jej mamą sprawowana była opieka medyczna, było przedmiotem badania śledczych.

Silne dolegliwości




Miała miała problemy z nerkami. Na początku lutego 2016 r. w czasie dializoterapii skarżyła się na ból w okolicy prawej nerki. Nie miała apetytu. Pojechaliśmy do starachowickiego szpitala. Uznano jednak, że nie wymaga hospitalizacji. 6 lutego została przyjęta w trybie nagłym, z powodu utrzymujących się dolegliwości bólowych, którym towarzyszyło osłabienie i nudności – relacjonuje córka zmarłej. W starachowickim szpitalu przebywała do 17 lutego 2016 r.

Podczas leczenia okazało się, że zastosowana wcześniej cyprofloksacyna (lek przeciwbakteryjny) nie działa, wobec czego zakażenie układu moczowego rozwijało się. Stanowiło to duże ryzyko wystąpienia sepsy. Nie zlecono powtórnego wykonania badań kontrolnych – twierdzi nasza rozmówczyni.




Z dokumentów medycznych wynika, iż w czasie pobytu w szpitalu, od pacjentki pobrano mocz. Badana była m.in. krew. Po wyjściu ze starachowickiego szpitala, w 2016 r. kobieta trafiła również do innej placówki medycznej. Tym razem w Skarżysku-Kam. A w marcu ponownie znalazła się w starachowickiej lecznicy, z podejrzeniem zapalenia płuc.


Wypisano ją 9 marca, bez zaleceń dotyczących trwającego zapalenia płuc. Kilka dni później już nie żyła. Byliśmy mocno zniesmaczeni tym, w jaki sposób zajmowali się nią lekarze – dodała córka zmarłej. Wiadomość o śmierci starachowiczanki dotarła do Rzecznika Praw Pacjenta, który badał sprawę. Pod koniec czerwca 2017 r., a zatem ponad rok po tragedii, rzecznik po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego stwierdził, że doszło do naruszenia praw pacjentki, co do świadczeń zdrowotnych realizowanych przez szpitale. Wskazał na zebrany materiał w postaci m.in.: dokumentacji medycznej starachowickiego szpitala oraz skarżyskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej.


Rzecznik w uzasadnieniu stwierdził, że "doszło do naruszenia prawa pacjenta, poprzez niezlecenie dodatkowych badań kontrolnych przy dużych wynikach wstępnych na oddziale chorób wewnętrznych oraz nienależytego nadzoru nad zapaleniem płuc podczas pobytu pacjentki na oddziale neurologii oraz przy wypisie (...). Mając na uwadze ustalony stan faktyczny, w tym znajdującą się w aktach sprawy dokumentację medyczną pacjenta, przyjąć należy, iż doszło do udzielenia świadczenia z nienależytą starannością. Bezspornym pozostaje, iż mimo podejrzenia zapalenia płuc oraz wzrastających CPR i poziomu leukocytów, nie podjęto czynności mających na celu zweryfikowanie stanu układu oddechowego i objawów infekcji u pacjentki. Jednocześnie karta informacyjna z leczenia szpitalnego zawierała sprzeczne informacje z wewnętrzną indywidualną, dokumentacją medyczną. Również w toku wcześniejszej hospitalizacji nie działano z należytą starannością, sokoro nie podjęto decyzji o zleceniu kolejnych badań kontrolnych"

W prokuraturze



Jakie były dalsze kroki Rzecznika Praw Pacjenta? W sprawie skierowano pismo do dyrektora świętokrzyskiego oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, a także Starostwa Powiatowego w Starachowicach. Rzecznik stwierdzając naruszenie praw, w czerwcu 2017 r. wniósł o pouczenie pracowników  i wskazanie na czym polegała nienależyta staranność personelu.


Naszym zdaniem personel medyczny jednego jak i drugiego szpitala, w sposób rażący zaniedbał swoje obowiązki. Z pełną świadomością pozbawiono mamę należytej opieki, co niewątpliwie doprowadziło do pogorszenia się jej stanu zdrowia, a w rezultacie śmierci – uważa córka zmarłej, która zamierzała walczyć do końca.


Napisała kolejne pismo, tym razem do Ministerstwa Zdrowia. Resort nie czekał długo na rozwój wypadków. Zawiadomiono Prokuraturę Rejonową. Ta z kolei, przez ponad pół roku prowadziła śledztwo. Dotyczyło narażenia mieszkanki Starachowic, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarzy PZOZ Starachowice oraz skarżyski ZOL.

Śledczy w celu wyjaśnienia czy doszło do przestępstwa, powołali m.in. dwoje biegłych z zakresu chorób wewnętrznych i biegłego z zakresu nefrologii. Postępowanie zakończyło się 30 kwietnia 2019 r. Umorzono je. Śledczy z miasta nad Kamienną nie dopatrzyli się złamania przepisów prawa. Nikomu z personelu medycznego nie przedstawiono zatem zarzutów. Po ponad 2 tygodniach, w maju br. córka zmarłej skierowała do Sądu Rejonowego w Starachowicach zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa.

Jaka była odpowiedź Prokuratury? - Prokurator prawidłowo ocenił stan faktyczny, ustalając, iż w niniejszej sprawie nie doszło do popełnienia przestępstwa. Stało się tak na podstawie zebranego materiału dowodowego, w tym opinii zespołu biegłych z zakresu błędu medycznego - odnieśli się śledczy do zażalenia.

W dokumencie, jakie miała w swoich rękach córka zmarłej stwierdzono, że "rzecznik praw pacjenta nie wydaje opinii, celem ustalenia czy zaistniało przestępstwo. Z wydanej opinii wynika, iż lekarze zajmujący się leczeniem starachowiczanki, podjęli wszelkie możliwe, pozostające w ich kompetencji działania w celu udzielenia pomocy pokrzywdzonej. W ich zachowaniu nie stwierdzono znaniom przestępstwa".

Winna rodzina?



Medycy, którzy byli przesłuchiwani przez prokuraturę za zaniedbania w stanie zdrowia zmarłej, obarczyli winą... rodzinę. - W odpowiedzi na zażalenie stwierdzono, że mama była osobą od kilku lat poważnie chorującą. Z zeznań lekarzy wynika, iż jako rodzina nie zapewniliśmy jej ciągłej opieki, nawet po opuszczeniu szpitala, co miało miejsce 17 lutego 2016 r. To wierutna bzdura. Do dziś dziwimy się, na jakiej podstawie wydano o nas taką opinię. Stwierdzenia nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mama miała właściwą opiekę – uzupełnia córka.

Prokuratura odniosła się również do stanowiska rzecznika praw pacjenta. - Wbrew twierdzeniom skarżącej, wewnętrzne postępowanie wyjaśniające prowadzone w 2017 r. przez RPP, zakończone pouczeniem skierowanym do pracowników szpitala, nie stanowi jednoznacznie o zaistniałym przestępstwie – napisali śledczy.

1 sierpnia w Sądzie Rejonowym odbyło się posiedzenie w przedmiocie rozpatrzenia zażalenia na decyzję Prokuratury. Sąd podzielił argumenty śledczych. Nowego postępowania nie będzie, prowadzonego przez starachowicką prokuraturę.


Jesteśmy zgodni, że Rzecznik Praw Pacjenta rzeczywiście nie jest sądem i nie wydaje opinii. Tak czy inaczej, jego ustalenia powinny być uwzględnione przez prokuraturę. Jedynym, moim celem było zwrócenie uwagi na niejasności, jakie jeszcze istnieją. Wg mnie powinny zostać wyjaśnione do końca. Szkoda, że tak się nie stało – podkreśliła poszkodowana kobieta.


I dodaje: - Nadal jesteśmy ciekawi, czy zwlekanie z przyjęciem mamy do szpitala przyczyniło się do pogorszenia jej stanu zdrowia? Dlaczego wypisano ją ze szpitala bez jakichkolwiek zaleceń dotyczących trwającego zapalenia płuc? Dlaczego jeśli lekarze stwierdzili, że nad mamą nie była otoczona właściwa opieka ze strony rodziny, nie zawiadomili o tym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej? Jeśli widzieli, że dzieje się coś niedobrego, dlaczego nie sygnalizowali o tym? A może w ten sposób chcieli odwrócić uwagę od zaniedbań ze swojej strony? – zastanawia się interweniująca kobieta.

fot. Prokuratura Okręgowa Kielce

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do