Reklama

O koszmarze musimy jak najszybciej zapomnieć

TYGODNIK: Podstawowe pytanie jakie ciśnie się na usta dotyczy pani stanu zdrowia. Córka mówiła o tym, że ogień poparzył panią od pasa w górę. Jak się pani czuje po kilku dniach, od tego co wydarzyło się w mieszkaniu?

BARBARA, MIESZKANKA GMINY BRODY, UCIERPIAŁA W POŻARZE: - Poparzone są ręce, głowa, boczna część twarzy, broda i przede wszystkim klatka piersiowa. Fizycznie powoli staram się dochodzić do siebie. Jeżdżę na zmianę opatrunku do szpitala do Starachowic. Psychicznie chciałabym jak najszybciej zapomnieć o tym. Wykasować z pamięci tragedię nie jest jednak łatwo. Trudno opisać słowami to co czuję. Chciałbym aby było to już za mną. Nie tydzień czy dwa tygodnie, tylko miesiąc. Jestem dobrej myśli i wierzę, że wkrótce mój stan zdrowia się poprawi. Szpital opuściłam na własne życzenie. Nadal odczuwam skutki poparzenia. Mam utrudniony ruch głową, muszę ograniczyć wszelkie ruchy. Przez 3 dni nie spałam w ogóle. Non stop na lekach przeciwbólowych.

W którym momencie wybuchł pożar?

- W piecu było już napalone. W pewnym momencie ogień przygasł. Udałam się do kotłowni. Strażacy, którzy przyjechali szybko na miejsce doszli do wniosku, że za blisko znalazłam się przy piecu. Chciałam zajrzeć do środka, uchyliłam drzwiczki. W międzyczasie w pomieszczeniu musiały się zebrać gazy. Nastąpił wybuch. Miałam na sobie kurtkę, która zapaliła się. Próbowałam zrzucić ją z siebie. Kurtkę rzuciłam na podłogę, gdzie leżała wykładzina. Stary gumolit zaczął się topić. Nie pamiętam nawet, w jaki sposób udało mi się stamtąd uciec. Wszystko trwało w ułamkach sekund. Dosłownie chwilę.

Oprócz pani, w domu był ktoś jeszcze?

- Córka oraz wnuczek. Gdyby nie ona, nie wiem jak mogłoby się to skończyć. Pamiętam, że rzuciła mi ręcznik. Poparzenia byłyby pewnie większe, gdyby nie to. W kotłowni gdzie znajduje się piec na węgiel, jest bojler podłączony z instalacją kolektorów słonecznych. Mają rok. Na święta Bożego Narodzenia (z kobietą rozmawialiśmy w miniony czwartek – przyp.red.) zostaliśmy praktycznie bez ciepłej wody. Kilka dni, po pożarze był przedstawiciel firmy, która zakładała instalację. Obiecano nam, że do Wigilii wszystko będzie w porządku. Nadal czekamy. Nie mamy jak się umyć, bo woda była ogrzewana dzięki solarom, nie przy użyciu pieca. Święta spędzimy u siebie.

Córka również doznała obrażeń?

- Nie. Zanim przyjechali strażacy, starała się gasić pożar wodą. Obrażeń nie miała, ale podtruła się dymem. Na górze pomieszczenia były zadymione. Nie była w stanie nawet zejść na dół po schodach. 13-letni wnuczek wybiegł z domu.

Mieszkanie wymaga remontu. Żywioł zniszczył także klatkę schodową.

- Na razie nie myślimy o tym. Otrzymaliśmy szczęście od Boga, że jesteśmy wśród żywych. W piwnicy znajdowało się okno. Kiedy zaczęło się palić, szyba wyleciała, a powietrze dostało się do środka. To tylko jeszcze bardziej pogorszyło sytuację, która i tak była już fatalna. Okno trzeba jak najszybciej wymienić. Pomieszczenie wymaga remontu. Bojler przykryty był pokrowcem wykonanym z łatwopalnego materiału. Musimy stanąć na nogi. Potrzebne są przede wszystkim pieniądze, farby i ręce do pracy. Szacujemy, że wymiana bojlera kosztować będzie ok. 8 tys. zł. Nie są to małe pieniądze.

Gmina zaangażowała się w pomoc dla waszej rodziny?

- Pomogła nam bardzo. Otrzymaliśmy wsparcie pieniężne w kwocie 3 tys. zł. Jesteśmy wdzięczni pani wójt gminy Marzenie Bernat. Nie zostaliśmy sami i to jest w tym momencie najważniejsze. Ludzie na świecie nie mają co jeść, za co żyć. Bez ciepłej wody, nie jesteśmy jednak w stanie normalnie funkcjonować.



Mówi dla TYGODNIK-a
MARCIN NYGA, OFICER PRASOWY KOMENDY POWIATOWEJ PAŃSTWOWEJ STRAŻY POŻARNEJ W STARACHOWICACH: - Do zdarzenia doszło do domu jednorodzinnym przy ul. Piaskowej w Brodach. Znajdowały się w nim trzy osoby. Dwie z nich: kobieta i jej 31-letnia córka własnymi siłami próbowały opanować zagrożenie. 13-latkowi nic się nie stało. Starsza z kobiet z obrażeniami ciała, została przetransportowana do szpitala. Na miejscu pracowały cztery zastępy, w tym z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Starachowicach, a także Ochotniczej Straży Pożarnej z Krynek i Brodów. Łącznie 16 strażaków.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do