Reklama

Show must go on

Historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać. Ale oby taka, jak ta z udziałem wychowanka starachowickiego Dragona zdarzała się jak najczęściej. Dawid Kapserski po raz trzeci w swojej przygodzie ze sportami walki, sięgnął po Puchar Świata w formule K-1. Tym razem szczęśliwym miastem okazała się stolica Węgier. W Budapeszcie, Polak powalił konkurencję na deski.


TYGODNIK: "Poświęciłem wszystko żeby tutaj stanąć i nie czuję nic poza tym, że mi się to należało" – napisałeś na swoim Facebookowym fanpagu. Triumf w Pucharze Świata pokazuje, że Polak śmiało może nie tylko konkurować z najlepszymi, ale odprawiać konkurencję z kwitkiem.

D. KASPERSKI, WYCHOWANEK DRAGONA STARACHOWICE, OBECNIE PUNCHER WROCŁAW: - To, że zawody Pucharu Świata toczą się na zasadach amatorskich nie oznacza, że nie ma silnej konkurencji. Wprost przeciwnie, jest i to bardzo silna. W pojedynkach biorą udział już nie tylko amatorzy, ale również zawodowcy. Mam na tyle duże doświadczenie, że jestem w stanie radzić sobie w różnych warunkach. Wygrywanie nie przychodzi z łatwością. Z roku na rok poprzeczka idzie w górę. Trudności związane są nie tylko z samą walką, ale przede wszystkim z utrzymaniem limitu wagowego. Przepisy są takie, że kiedy dany zawodnik wygrywa i wie, że toczyć będzie kolejną potyczkę, musi trzymać wagę. Musiałem zrzucać ok. 2 kg. Puchar Świata to swoisty maraton, podczas którego trzeba być w optymalnej formie. Dochodzi również zmęczenie i drobne urazy, z którymi także trzeba sobie poradzić. Danego dnia trzeba się koncentrować na konkretnym pojedynku, a co będzie później czas pokaże. Nie da się rozłożyć równomiernie sił na trzy dni.

Wygrywanie nie nudzi?

- Absolutnie. Potrafię radzić sobie z presją, trenerzy potrafią umiejętnie przemówić do mnie. Bardziej chodzi o to, by presję udało się zdjąć. W czerwcu czekają mnie mistrzostwa Polski w kickboxingu, w których zamierzam po raz 19. sięgnąć po złoto. Niektórzy po wywalczeniu pierwszego tytułu mogą nakładać na siebie presję i zadawać sobie pytanie: co stanie się, jeśli nie uda mi się. Nie myślę o presji. Chcę skoncentrować się nad tym, by dać dobrą walkę. Nic więcej. Nie myślę o tym, czy się powiedzie czy nie. Mam swoje zadanie do zrobienia.

Tytuł, po który sięgnąłeś na Węgrzech to jeden z przystanków do kolejnych pojedynków na zawodowych ringach?

- Przede mną także w tym roku udział w mistrzostwach Starego Kontynentu. Trener kadry narodowej powiedział, iż jeśli przetrwamy Puchar Świata, nic trudniejszego nie będzie nas w stanie spotkać. Jak widać po wynikach daliśmy radę. Egzamin zdałem na ocenę celującą.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że czas najwyższy na nowe wyzwania. W domyśle chodziło oczywiście o walki zawodowe z trudnymi i wymagającymi rywalami. Czujesz się na siłach by sprostać takiemu zadaniu?

- Od ponad dwóch lat czuję się na siłach, na tym by toczyć pojedynki z rywalami z najwyższej półki. Staram się stawiać sobie poprzeczkę wysoko. Najważniejsze jest nawiązanie międzynarodowych kontaktów, dzięki którym włodarze największych organizacji na świecie mogą mnie zaprosić. Wszystko rozbija się o sprawy menadżersko-biznesowe. Ze sportowego punktu widzenia jestem odpowiednio przygotowany. Cały czas staram się rozwijać. Nie ma mowy o chwili odpoczynku. Nie mam przystanków i nikt nie jest w stanie powstrzymać mnie przed dalszym, sportowym rozwojem. Przed ostatnią galą organizacji Fight Exclusive Night, która odbyła się we Wrocławiu, były prowadzone rozmowy bym wziął w niej udział. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, pojedynek nie doszedł do skutku. W tej sytuacji trzeba by pytać FEN lub moich trenerów. Z mojej strony, po Pucharze Świata było zielone światło. Walka to jedno, ale wokół niej jest jeszcze mnóstwo spraw wokół.

Do mistrzostw Polski zostało niewiele czasu. Faworyt jest jeden...

- Co nie zmienia faktu, że nie można lekceważyć innych zawodników. Koncentruję się przede wszystkim na tym by ładnie ich zaszachować. To też będzie spore wyzwanie. Może okazać się tak, że czekać mnie będzie 3-4 pojedynki. Każdy dzień jest inny. To, że jestem faworytem nie oznacza, że ktoś inny łatwo się podda. Zrobię wszystko by wygrać.



Czy wiesz, że...
Dawid Kasperski (25 l., Puncher Wrocław, trener Janusz Janowski) to 2-krotny wicemistrz świata w kickboxingu i K-1, 3-krotny zdobywca Pucharu Świata (2013, 2014, 2016), zdobywca Pucharu Europy (2015). Na liście jego największych sukcesów widnieją również: 3. miejsce podczas MŚ w Belgradzie. Jest 17-krotnym mistrzem Polski, zaczynał w 2006 r., zwycięzcą prestiżowego turnieju SuperKombat w Rumunii jako pierwszy Polak, studiuje w stolicy Dolnego Śląska, w wolnych chwilach czyta książki.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do