Reklama

"Gieksa" krwawi, ale broni składać nie zamierza

Na pewno nie takiego rezultatu spodziewali się fani drużyny prowadzonej przez Dariusza Świetlika w sobotnim starciu w Kajetanowie. Miejscowa Lubrzanka po golu strzelonym w końcówce meczu, zainkasowała jakże ważne 3 punkty. Drużynie z Rudek nie pozostało nic innego jak skuteczna walka o zachowanie ligowego bytu. – Po takim pojedynku można być tylko wściekłym – nie szczędził krytycznych słów szkoleniowiec gości.


O tym, jak trudne zadanie w rewanżowej rundzie rozgrywek czeka zespół z gminy Nowa Słupia, kibice mogli przekonać się tydzień wcześniej. W Wielką Sobotę "Gieksa" podzieliła się punktami z Klimontowianką Klimontów. Nie tyle rezultat, co okoliczności meczu, musiały i budziły kontrowersje. – Jeśli gdzieś na górze zapadła już decyzja, które z drużyn mają opuścić ligę to przykre – grzmiał Dariusz Świetlik, szkoleniowiec ekipy z Rudek, która tym razem wybrała się na trudny teren. Rywal – Lubrzanka Kajetanów to wicelider IV ligi, który czai się za plecami Wiernej Małogoszcz.

- Mieliśmy świadomość tego jak trudny będzie to dla nas pojedynek – mówił trener Świetlik, który na mocy czwartkowej decyzji Wydziału Dyscypliny Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej został odsunięty od prowadzenia drużyny w meczu przypadającym na 2 kwietnia. Jakby kłopotów było mało, przyjezdni musieli radzić sobie bez Łukasza Kowalskiego, ostoi bloku defensywnego. Kapitan pauzował za czerwoną kartkę, którą obejrzał w meczu z Klimontowianką (nie będzie mógł wystąpić jeszcze w dwóch kolejnych, ligowych konfrontacjach).

Oprócz Kowalskiego, listę nieobecności uzupełniali: Dawid Dawidowicz, Bartosz Wiecha, Sławomir Kosmala, skuteczny snajper Mariusz Jaros, a także Przemysław Świstak. Absencje w większości z wymienionych przypadków miały podłoże w obowiązkach związanych z pracą. – Do Kajetanowa pojechaliśmy w mocno okrojonym składzie, ale mimo tego nie byliśmy na tyle słabszym zespołem by wrócić do domów bez choćby jednego oczka. To w jaki sposób tracimy ważne punkty boli – powiedział Świetlik, który określił, że jego podopieczni tracili kuriozalne bramki. Jedna z nich padła po strzale samobójczym. – Byliśmy w trudnym położeniu, ale zdołaliśmy się podnieść. W beznadziejnym wydawać by się mogło momencie, pokazaliśmy charakter. To dobry prognostyk na przyszłość – dodał doświadczony szkoleniowiec.

Nadzieje w serca fanów drużyny z Rudek wlał Dariusz Kowalski. – Po przerwie stworzyliśmy sporo sytuacji do tego, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie udało się – podkreślił trener. Końcówka meczu dostarczyła wiele emocji. Najpierw strzał Mateusza Kołodziejskiego, po którym bramkarz Lubrzanki przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, a później sytuacja Jakuba Zakrzewskiego, mogły przynieść efekt w postaci choćby wyrównującego trafienia.

- Nie zasłużyliśmy na przegraną w takim stylu. Jestem wściekły po spotkaniu. Mogliśmy wykorzystać słabość rywala, który w drugiej połowie opadł z sił (Lubrzanka walczyła w środę w 5. rundzie piłkarskiego Pucharu Polski na szczeblu okręgu, GKS Rudki miał wolne – przyp.red.) – podsumował opiekun gości, którzy z dorobkiem 16 punktów nadal plasują się w strefie spadkowej. Czy misja pt. utrzymanie w IV lidze powiedzie się?



IV liga świętokrzyska
18. kolejka (2 kwietnia)
LUBRZANKA KAJETANÓW – GKS RUDKI 2:1 (1:0)
2:1 Dariusz Kowalski (76)
RUDKI: Rafalski – Kania (46. Salwerowicz Ż), Kołodziejski, Gawlik, Treska, Zakrzewski, Barucha, Wojciechowski, R. Dawidowicz, R. Radek, D. Kowalski. Trener: Dariusz Świetlik.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama