Reklama

W straży iskrzy o panią wójt

Jak mówią niektórzy, w Ochotniczej Straży Pożarnej w Stykowie rozgorzała wojna. Powodem ma być wstąpienie w szeregi druhów-ochotników pani wójt Marzeny Bernat. O co faktycznie toczy się bój, w którym obie strony deklarują zgodnie, że są dalekie od polityki?


Sprawa, którą ostatnio żył społecznościowy portal internetowy ujrzała światło dzienne. Głos w temacie konfliktu, który rozgorzał w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej w Stykowie publicznie zabrał głos Jan Kozera, prezes OSP w Stykowie. Spór pomiędzy prezesem jednostki a członkami OSP przybierał na sile, wraz z kolejnymi zebraniami, podczas których wybierano Zarząd jednostki OSP w Stykowie oraz delegatów do Zarządu Gminnego OSP i na Zjazd Wojewódzki. Z relacji dotychczasowego prezesa J. Kozery, wynika, że zwołał pierwsze zebranie, które jednak z formalnych względów się nie odbyło...

- Nie było kworum, które mogło dokonać wyboru Zarządu, dlatego zwołałem drugie zebranie - mówi Jan Kozera. - Zostałem wybrany na prezesa, wiceprezesem został Artur Turek. Członkowie OSP zrobili jednak trzecie zebranie, na którym powołali swój Zarząd (jego prezesem został Artur Turek, a wiceprezesem Artur Materek). Pani wójt, która zapisała się do straży 9 stycznia br. i  Artur Turek mieli być delegatami do Zarządu Gminnego z naszej jednostki. Kiedy doczytałem w statucie, że delegatem może być prezes a nie wiceprezes, zmieniłem to w uchwale. Teraz zarzucają mi, że ja coś nielegalnie zrobiłem. A wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Jawnie zostałem wybrany na prezesa. Poszło o panią wójt, żeby jej nie przyjmować do jednostki. To prezes zarządza jednostką i odpowiada za nią. Ja muszę współpracować z wójtem, jednostka nie jest w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym, jesteśmy zależni od gminy.

Jestem prosty chłop spod strzechy

Swoimi obawami o istnienie jednostki J. Kozera podzielił się podczas sesji Rady Gminy (31 marca) prosząc radnych, by zrobili wszystko, by jednostka działała.

- Działam w jednostce OSP w Stykowie od 10 lat - mówił Jan Kozera. - Nie było w niej nic, miotła brzozowa i żuk z zamarzniętą głowicą. Po tym, jak przejąłem strażnicę, wziąłem się za robotę. Wystąpiłem o dotację, pozyskaliśmy fundusze na samochód. Wszystko było dobrze do czasu, gdy nie zostali zapisani nowi członkowie, m.in. pani wójt. Ja jestem strażakiem a nie politykiem. Przewodniczący Rady skłócił całą jednostkę, dlatego proszę radnych, by jednostka działała - dodał.

Na tą wypowiedź odpowiedział Artur Materek z OSP w Stykowie, który został wybrany na wiceprezesa jednostki podczas trzeciego, ponoć nieformalnie zwołanego, zebrania.

- Niczego nie negujemy - mówił A. Materek. - Tylko Zarząd OSP działa jednoosobowo. To prezes wybiera, zmienia dokumenty, deleguje do Zarządu Gminnego i na zjazd wojewódzki. Prosiliśmy panią wójt i pana Kozerę na zebranie, ale nie przyszli, to jak mogliśmy ich wybrać. Poza tym pani wójt wstrzymała dotację na badania dla ochotników. Bez nich, nie mogą uczestniczyć w akcjach. Obowiązkiem wójta jest sponsorowanie badań i utrzymanie jednostki w ciągłej gotowości bojowej. Teraz tylko sześciu druhów jest zdolnych do udziału w akcji.

Pomówiony o skłócenie druhów ze Stykowa Stanisław Wrona, przewodniczący Rady Gminy nie chciał komentować całej sprawy. Stwierdził, że nie będzie się usprawiedliwiał a J. Kozera wie, jak było naprawdę.

Ponieważ dyskusja rozgorzała publicznie, radny Janusz Adamus domagał się wyjaśnienia całej sytuacji.

- Niech Komisja Rewizyjna wyjaśni tą sprawę, Chcemy jasności i klarowności. Pod adresem przewodniczącego padły oskarżenia, wyjaśnijmy to we własnym gronie - mówił J. Adamus.

Większość radnych nie była do tego przekonana, sugerując, by strażacy z jednej wsi dogadali się między sobą. Podobnie sugerował Sławomir Dziura, radca prawny, który stwierdził, że Komisja Rewizyjna owszem, może coś ustalić, ale nie będzie miało to prawnej mocy wiążącej.

Niech się wieś pali, byle porządek w straży był...

Radny Piotr Kosmala stwierdził, że tak jak gmina, tak druhowie są podzieleni.

- Każdy przedstawia swoje fakty a zamieszana jest w to wszystko pani wójt. Jest chyba organ nadzoru, który może to rozstrzygnąć - zastanawiał się głośno P. Kosmala.

- Jednostka jest do gaszenia pożarów a nie do polityki - kontynuował Jan Kozera. - A nasza jednostka jest podzielona. Oni nie chcieli dopuścić do zarządu gminnego ani mnie ani pani wójt, bo będzie się przez to reklamować. A pani wójt się to z urzędu należy. Jednostka istnieje od 88 lat i nie było wójta w stykowskiej straży. To by był historyczny moment i prestiż.

Głos w dyskusji zabrał w końcu S. Wrona, przewodniczący Rady Gminy, odpowiadając na wypowiedź J. Kozery.

- To jest niepotrzebnie roztrząsane na forum Rady, ale skoro zarzuca mi się politykę, powiem jak było. Kolega Kozera przyszedł do mnie i powiedział, że trzeba przyjąć do straży panią wójt. Odpowiedziałem, że jak było wszystko rozwalone, to nikt nam nie pomógł. Więc sam podjąłeś kolego decyzję o przyjęciu pani wójt - mówił St. Wrona do J. Kozery. - A jednoosobowo nie da się rządzić OSP. Kogo pan informował o swojej decyzji? Co miał pan za to otrzymać? Co miało być ekwiwalentem za przyjęcie pani wójt do straży? Pierwsze ustalenia zostały poczynione w Urzędzie Gminy. Kto podejmował te decyzje? Wspólnie podejmuje się decyzje a nie samemu - podsumował S. Wrona zapowiadając skierowanie sprawy o pomówienia do prokuratury, gdyż nie otrzymał publicznie odpowiedzi na stawiane pytania.

Radni przysłuchując się dyskusji oczekiwali stanowiska pani wójt, która stała się przysłowiową "iskrą" konfliktu.

- Ciężko mi o tym mówić, tym bardziej, że jestem w to zamieszana. Wiem, co do mnie należy i swoje obowiązki wykonuję - stwierdziła Marzena Bernat, wójt gminy Brody. - To duży i skomplikowany problem. Przykro mi jeśli główny cel jaki mają druhowie, to żeby nie dopuścić wójta do zarządu gminnego. Żadne argumenty nie przemawiają, nie przyjmuje się niczego do wiadomości. Wielokrotnie dzwoniłam i prosiłam o spotkanie, ale nowy prezes ciągle mnie zbywał. W końcu kiedy udało się spotkać, nie zaprzeczył, że chodzi o to, by nie dopuścić mnie do straży.  Druhowie są podzieleni, sytuacja jest bardzo niemiła. Doprowadzili do tego druhowie z OSP w Stykowie. W internecie wrze, opluwacie mnie na Facebooku. Do momentu, do kiedy nie wyjaśni się ta sprawa, zablokowałam skierowania na badania. Kiedy wpłynie decyzja Zarządu Wojewódzkiego, będziemy rozmawiać. Nikomu nie zależy na gotowości bojowej, tylko na zniszczeniu pani wójt, żeby nie dopuścić jej do zarządu gminnego.

- A jaką ma pani pewność, że zostanie wybrana prezesem Zarządu Gminnego OSP? - pytał A. Materek.

Kto ugasi ten pożar?

Formalnie do kwestii konfliktu w OSP Styków odniósł się Jan Kosiela, prezes Zarządu Wojewódzkiego OSP.

- By zebranie było formalnie zwołane, grupa co najmniej połowy składu jednostki, może na żądanie zwołać zebranie. Żądanie składa się do prezesa jednostki. Takie żądanie nie zostało złożone. Władze OSP w Stykowie zostały wybrane na drugim zebraniu i ono jest ważne. 23 kwietnia ma odbyć się zjazd. Nie ma już czasu, by jeszcze raz zwołać zebranie i wybrać nowy Zarząd. Proponowaliśmy już różne rozwiązania, ale nie ma z kim rozmawiać. Tylko dobra wola pani wójt powoduje, że ta straż istnieje. Jeśli ktoś tego nie rozumie to straży nie wyjdzie to na zdrowie. Bo trzy jednostki działające w KSRG wystarczy gminie na zabezpieczenie pożarowe... - tą smutną prawdą podsumował na koniec swoją wypowiedź J. Kosiela.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do