Reklama

Własność zrodziła problemy

- To kij wsadzony w mrowisko - tak na temat podziału wyprzedawanego przez gminę majątku wypowiada się mieszkaniec ul. Ślaskiej. - Teraz musimy chodzić po sądach, bo sąsiadka upomina się o odszkodowanie...

Pan Jerzy wraz z małżonką mieszkają w budynku wielorodzinnym przy ul. Ślaskiej w Starachowicach. Jak mówi, żona mieszka tu już 70 lat i nigdy by nie przypuszczali, że rodzinny dom przysporzy im tylko trosk i stresu.

- Przez lata mieszkaliśmy w zasobach gminnych. Kiedy nadarzyła się możliwość wykup mieszkania, postanowiliśmy z tego skorzystać. Ponieważ zajmujemy nieruchomość, na której znajduje się cztery mieszkania, wykup miał być uwarunkowany - współwłasnością w gruncie. Jeszcze przed podpisaniem aktu notarialnego, pan Jerzy prosił w Urzędzie Miejskim o wytyczenie działek oraz sporządzenie dokumentacji technicznej. Niestety bezskutecznie. Ówczesny prezydent miasta nie wyraził zgody na podział i wyjście z współwłasności.

- Gmina zmusiła nas krótko mówiąc do przekrętu. Mam działkę o pow. 685 m.kw. a płacę za 489 m.kw. Sąsiad natomiast odwrotnie - ma 286 m.kw. a płaci za 489 m.kw. - To jest nadużycie finansowe i tego wszystkiego dokonano w obliczu prawa sprzedając nam działkę i mieszkanie.

Taki a nie inny podział działek - zdaniem pana Jerzego - spowodował waśnie i spory wśród sąsiadów.

-Tak jak byliśmy dobrymi sąsiadami, tak teraz, jakby ktoś wsadził kij w mrowisko - pan Jerzy obarcza o to urzędnika, który wówczas reprezentował gminę i dokonywał podziału nieruchomości. - Sąsiad żąda ode mnie zwrotu pieniędzy za 300 m.kw. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Mam mu zapłacić 21 tys. zł.

Jak mówi pan Jerzy, nie chodzi nawet o pieniądze, ale o sam fakt, że przekazał w darowiźnie dzieciom mieszkanie, które z powodu urzędniczych zadbań są obciążone finansowe.

- Wszelkie monity w Urzędzie Miejskim po wykupie mieszkania już nic dały. Okazało się, że w jednej nieruchomości można było wykupić bez współwłasności w gruncie a u nas nie. Przecież to czysta złośliwość, bo co innego? Występowałem w tej sprawie do Najwyższej Izby Kontroli, interweniowałem u posła na Sejm. Bezskutecznie. Sąsiadka żąda zapłaty od nas zapłaty. Z jakiej racji? Czy ja dzieliłem działki? Czu od nas kupowała mieszkanie? W jaki sposób ja wykorzystałem, że teraz od nas rości pretensje? Ile to nerwów i łez kosztuje. Gdyby ode mnie kupowała, to rozumiem. Przecież to gmina zawiniła i gmina powinna te sprawy wyprostować, bo takich sąsiedzkich waśni i sporów będzie więcej.

Mimo że sprawa trafiła na wokandę sądową, pan Jerzy w ub. tygodniu spotkał się w tej kwestii z Ewa Skibą, zastępcą prezydenta miasta. Ze spotkania sporządzona została notatka służbowa. Pan Jerzy prosi w niej o sporządzeni aneksów do aktów notarialnych dla wszystkich właścicieli nieruchomości z uwzględnieniem rzeczywistych wielkości działek. Aneksy miałby być sporządzone na koszt gminy.

Na ile jest to realne?

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do