Reklama

Zalany łzami syn o tragicznej śmierci matki...

Za każdym razem kiedy wraca pamięcią do tego, co stało się 10 października nie kryje smutku. Na przejściu dla pieszych przy ul. Armii Krajowej, jego mamę potrącił volkswagen bora. Kobiety, po tym jak trafiła do szpitala, nie udało się uratować. Do dziś, na własną rękę próbuje dowiedzieć się jak było naprawdę, szukając świadków i materiałów, które mogłyby pomóc śledczym.


– Nie liczę na żadne odszkodowanie, bo najważniejszego, czyli życia matuli i tak już nic nie przywróci. Chcę tylko znać fakty – twierdzi w rozmowie z TYGODNIK-iem.

To co przeżył w ciągu ostatnich kilku tygodni, trudno jest opisać słowami. Trauma, dramat, tragedia – tak naprawdę, żadne z wymienionych określeń nie są w stanie oddać tego, co czuje w środku człowiek, który stracił najbliższą mu osobę.  – Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Nie wierzę, że matuli już nigdy nie zobaczę – mówi 52-latek. Od 15 lat mieszka i pracuje na Wyspach Brytyjskich. W ciągu ostatnich kilku tygodni, już trzykrotnie przylatywał do Polski, tylko po to by dowiedzieć się jak było naprawdę.

Pechowe przejście


Z kobietą, która wprowadzała go w dorosłe życie, po raz ostatni słyszał się 10 października. – Mama mieszkała sama, dlatego niemal codziennie dzwoniłem do niej, kontaktowałem się z nią, pytałem co słychać – relacjonuje mężczyzna. Ok. godz. 8 nad ranem, kiedy po nocy wrócił z pracy do domu, chwycił za telefon. – Zapytałem co u niej słychać. Odpowiedziała, że wszystko OK., że czuje się dobrze, a przed południem wybiera się na zakupy do Galerii Skałka – podkreśla. I dodaje, iż mama czekała na telefon od niego. – Jak na swój wiek (77 lata – przyp.red.) była osobą bardzo świadomą tego co robi. Miała wspaniałą pamięć, umysł i przede wszystkim trzeźwe spojrzenie na wiele spraw. Z wieloma z nich musiała sobie przecież radzić sama – opowiada.

Jak podkreśla syn zmarłej, mama świetnie radziła sobie również z nowinkami technicznymi. – Obsługiwała komputer, tablet, a nawet czytnik ebooków . Wielokrotnie rozmawialiśmy przez internet – mówi 52-latek.

O tragedii dowiedział się od rodziny z Szydłowca. – Nie przypuszczałam, że przykra wiadomość dotyczyć będzie matuli. Kiedy powiedziano mi, że nie żyje, byłem w szoku. Tym bardziej, że jeszcze kilka dni wcześniej rozmawiała ze mną o planach na życie – opisuje. Nie krył łez. Musiał jednak szybko pozbierać się i przylecieć do Polski. Następnego dnia był już w Starachowicach.

- Było mi tak smutno, że bałem się nawet wejść do mieszkania mamy. Spadło na mnie wiele spraw, włącznie z załatwianiem pogrzebu. Nie byłem na to przygotowany – twierdzi. I dodaje, że pomocną dłoń wyciągnął wówczas jego przyrodni brat Piotr. Ciało kobiety zostało skremowane, a urna z prochami spoczęła na cmentarzu w Chlewiskach, w rodzinnej mogile.

Wezwanie na policję


W tym samym czasie postępowanie w sprawie tego, co wydarzyło się na przejściu dla pieszych rozpoczęła policja. – Otrzymałem wezwanie na komendę. Stawiłem się, zostałem przesłuchany, złożyłem zeznania. Była to jednak tylko formalność. Do sprawy i tak niczego nie wniosły. W dniu, w którym matulę potrącił samochód nie było mnie przecież w Polsce – relacjonuje.

Przeczytał zeznania kierowcy volkswagena bora, który potrącił jego mamę. Zapoznał się również z tym, co powiedział kierowca auta jadącego za wspomnianym pojazdem niemieckiej produkcji. Jak się okazało świadków, którzy mogli wiedzieć to zdarzenie stróże prawa nie przesłuchali. Czy dlatego, że takich osób nie było, czy funkcjonariuszom nie udało się do nich dotrzeć?

Mężczyzna rozpoczął poszukiwanie świadków na własną rękę. – Trzy tygodnie po zdarzeniu skontaktowałem się z pracownikami ochrony w Galerii Skałka. Jak się okazało obiektyw  jednej kamery widzi miejsce zdarzenia, a zatem przejście dla pieszych. Powiedziano mi jednak, że dane z monitoringu zostały nadpisane, przez nowe, bardziej aktualne. Zadzwoniłem na policję z informacją, że jest dysk, który być może warto zabezpieczyć. I który być może da odpowiedzi na pytania dotyczące okoliczności potrącenia. Pytałem pracownika ochrony, czy może zabezpieczyć dla mnie ten dysk. Odpowiedział, że musi być zgoda przełożonego – komentuje.

Jedyny, niezależny ślad?


Dysk ostatecznie udało się wyjąć. Miał trafić do prokuratury. – Interweniowałem u śledczych z prośbą o to, by policja zadziałała sprawniej – wyjaśnia.

- Na niczym mi tak nie zależy, jak tylko na dotarciu do prawdy. Kierowca, który potrącił matulę został poddany badaniu na obecność alkoholu w organizmie. Był trzeźwy. Zdaję sobie sprawę, że dla niego to również ogromna tragedia, ale moja mam nie żyje – nie kryje łez 52-latek.

Jedną z osób, jakie miały bardzo dobry kontakt z mieszkanką Starachowic była jej przyjaciółka. - Znałyśmy się od blisko 20 lat. Nie mogłam uwierzyć w to, kiedy okazało się, iż Marysia nie żyje. Była bardzo życzliwą osobą, która starała się pomagać ludziom dookoła. Oczywiście w miarę możliwości - mówi pani Danuta. - Często rozmawiałyśmy o jej synu, którego kochała - wspomina 66-latka.

– Żyję tym od wielu dni. Zrobiłem już tak wiele, że w tym momencie nie mogę zrezygnować – dodaje mężczyzna, który zwraca się z gorącym apelem do osób, jakie mogły być świadkami tej tragedii. – Za każdy, nawet najdrobniejszy szczegół będę bardzo wdzięczny – kończy.

Osoby, które mogły być świadkami zdarzenia, proszone są o kontakt z TYGODNIK-iem, który udostępni numery telefonów i adres mailowy syna tragicznie zmarłej kobiety.



Co ustalili śledczy?
19 października, a zatem ponad tydzień po wypadku, Prokuratura Rejonowa w Starachowicach wszczęła śledztwo, które prowadzone jest w kierunku art. 177 par. 2 Kodeksu Karnego (spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, które zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat). - W sprawie wypadku wpłynęło do nas pismo od syna zmarłej, co do którego zostanie zastosowana standardowa procedura. Z pewnością zostanie rozpatrzone - powiedział Krzysztof Grudniewski, szef starachowickich śledczych. - Mamy świadomość tego, że to wielka tragedia dla rodziny. Zleciliśmy wykonanie właściwych czynności policji - dodaje.



 

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do