Reklama

Będzie się grzało, czyli sezon na syf

Stare kołdry, ubrania, obuwie, wykładziny a nawet elementy wersalek – śmiało od tych przedmiotów mogłaby rozpoczynać się lista rzeczy, jakie mieszkańcy Starachowic wyrzucają na śmietnik. Nic z tego. Jak pokazują kontrole Straży Miejskiej, nawet to, co wymienione trafia do naszych pieców. Sezon grzewczy właśnie się rozpoczął.

Podobnie jak w latach ubiegłych, także w minionych miesiącach starachowiccy strażnicy miejscy prowadzili kontrole, mające na celu wyeliminowanie lub ograniczenie "ekstremalnych" palaczy. - Nasze działania nie dotyczą tylko stricte sezonu grzewczego, ale realizujemy je przez cały rok – twierdzi Waldemar Jakubowski, komendant SM w Starachowicach. Okazuje się, iż coraz częściej funkcjonariusze spotykają się z przypadkami wypalania nie tylko tworzyw sztucznych, takich jak plastikowe butelki czy puszki, ale także innych, nawet metalowych przedmiotów.

Buty w piecu


- Do pieców, ulokowanych w domach jednorodzinnych trafiają np. buty. Staramy się oczywiście docierać do właścicieli posesji, gdzie dochodzi do skrajnych sytuacji. W ubiegłym roku, dwie historie, po naszych interwencjach miały swój finał na sali sądowej – podkreśla Jakubowski. Straż Miejska wystąpiła z akcją profilaktyczną i edukacyjną. - Mówimy otwarcie o niebezpieczeństwie, wynikającym z wypalania wspomnianych nieczystości. W ten sposób szyb kominowy nie tyle zawęża się, co zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia wybuchu. Paląc śmieciami w piecu spowodujemy, że dym unosić się będzie nad posesją, na domiar złego spadnie na sąsiadujące ogródki. Nie ma się co oszukiwać. Wypalanie syfu, niesie za sobą znamiona rakotwórcze – mówi szef SM.

Prawo w tego typu historiach jest nieubłagane. - Dziś większość produkowanych przez nas odpadów, to tworzywa sztuczne. Tylko w tym roku pod naszą lupą znalazło się ponad 350 posesji. Kontrole potwierdzają, iż nie wszyscy zdają sobie sprawę ze szkodliwości swojego postępowania. Wytwarzane podczas spalania dioksyny, opadając na glebę, pola uprawne, przedostają się do wód gruntowych, powodując stopniowe zatruwanie organizmów ludzi i zwierząt. Najbardziej zagrożeni są ci, którzy przebywają najbliżej źródła skażenia, a więc osoby sąsiadujące z tymi, którzy w sposób oszczędny pozbywają się plastikowych odpadów – opowiada Jakubowski.

Jak podkreśla, do niektórych, można przemówić jedynie restrykcjami. - Przypominamy, iż spalanie odpadów z naruszeniem przepisów ochrony środowiska jest wykroczeniem w myśl art. 71 ustawy o odpadach ("Kto wbrew zakazowi termicznie przekształca odpady poza spalarniami odpadów lub współspalarniami odpadów podlega karze aresztu lub karze grzywny" - przyp.red.) - twierdzi.

I dodaje, że w tym roku, strażnicy odnotowali przypadek naruszenia przepisów. Właściciel posesji, mimo zwracanej kilkukrotnie uwagi o zakazie wypalania śmieci w piecu, w dalszym ciągu je spalał przesuwając tylko godziny swojego niecnego działania na późniejsze.

Dym nad miastem


- Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Warto zastanowić się nad własnym postępowaniem, tym bardziej, że plastiki, jak inne odpady są wywożone z posesji przez firmy wywozowe, prowadzące działalność w tym zakresie. Wystarczy je tylko zbierać do przeznaczonych na ten cel pojemników – przypomina Jakubowski.

Na terenie jakich osiedli dochodzi najczęściej do palenia odpadami? - Kilka miesięcy temu skupiliśmy swoją uwagę na os. Orłowo i okolicach ul. Wierzbowej, która znajduje się w niecce. W czasie sezonu grzewczego wystarczyło tylko przejść się w tym miejscu, by przekonać się jak spore zagrożenie niesie taka działalność. Zdajemy sobie sprawę, że nasze społeczeństwo nie jest za bogate. Ludzie starają się kupować przed zimą jak najtańszy węgiel. Czasami i z tego rodzą się problemy. Taki węgiel ma niższą kaloryczność, dym jaki powstaje z jego wypalania, mówiąc delikatnie pozostawia wiele do życzenia – twierdzi szef SM.



Czy wiesz, że...
Na ponad 350 kontroli, jakie od początku roku do dziś prowadzili funkcjonariusze starachowickiej Straży Miejskiej, w 12 przypadkach sprawy kończyły się postępowaniem mandatowym. W jednym przypadku strażnicy skierowali do Sądu Rejonowego wniosek o ukaranie. - Zazwyczaj staramy się stosować pouczenia i wskazywać, jak należy właściwie postępować – zaznaczył komendant Jakubowski.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do