Reklama

Mission impossible według Łysicy

25 maja br. minie dokładnie 10 lat od pamiętnego wieczoru w Stambule, gdzie w finale Ligi Mistrzów Liverpool z Jerzym Dudkiem w bramce pokonał AC Milan i sięgnął po najcenniejsze klubowe trofeum w europejskiej piłce. W minioną sobotę, w podobnej sytuacji byli gracze Piotra Dejworka, którzy do przerwy przegrywali różnicą 3 goli. Niemożliwym wydawało się odrobienie strat...

A jednak, po raz kolejny okazało się jak futbol potrafi być przewrotny. – Grałem w wielu spotkaniach, ale nie przypominam sobie bym był uczestnikiem podobnego lub toczonego w niemal takich samych okolicznościach. Nawet, kiedy występowałem jeszcze w drużynach juniorskich – mówił po ostatnim gwizdku sędziego Tomasz Dymanowski, bramkarz Łysicy, a zarazem najstarszy i najbardziej doświadczony piłkarz bodzentyńskiego III-ligowca (grał m.in. w Sokole Pniewy, KSZO Ostrowiec, Hetmanie Zamość i Stali Stalowa Wola). Rzeczywiście to, co jeszcze do przerwy wydawało się mało prawdopodobne, w drugiej odsłonie stało się faktem.

- W przerwie, w szatni nie było napiętej atmosfery. Powiedzieliśmy sobie, że jeszcze nie wszystko stracone. Spróbujmy strzelić jedną bramkę, a może kolejne będą tylko kwestią czasu – stwierdził szkoleniowiec Łysicy Piotr Dejworek. Scenariusz boiskowych wydarzeń ułożył się niemal idealnie. Sygnał do zaatakowania Beskidu dał Łukasz Szymoniak, a drugie trafienie było dziełem indywidualnej akcji Mirosława Kalisty. – Kiedy zdobyliśmy tego gola wiedziałem, że nie przegramy – relacjonował skrzydłowy gości, który w końcówce wcielił się w rolę najbardziej wysuniętego napastnika.

Analogii między sobotnim pojedynkiem w Andrychowie, a tym co działo się blisko dekadę temu w Stambule, można znaleźć więcej. Między słupkami Liverpoolu świetnie spisywał się wówczas Dudek. Łysicę przed stratą czwartej bramki, jeszcze w pierwszej odsłonie uratował Dymanowski. – W kolejnym meczu udowodniliśmy, że drużyna ma niesamowity charakter. Zawodnicy nie spuścili głów przy niekorzystnym wyniku, tylko starali się odrobić straty. Za taką postawę zostaliśmy w pełni nagrodzeni – dodał Dejworek.



III liga małopolsko-świętokrzyska
29. kolejka (16-17 maja)
BESKID ANDRYCHÓW – ŁYSICA BODZENTYN 4:4 (3:0)
1:0 Maciej Stróżak (11)-karny, 2:0 Maciej Stróżak (31), 3:0 Patryk Kalista (42)-samobójcza, 3:1 Łukasz Szymoniak (48), 3:2 Mirosław Kalista (51), 3:3 Szymon Michta (66), 4:3 Tomasz Kaczmarczyk (69), 4:4 Piotr Pawłowski (72)
Sędziował: Michał Górka (Tarnów). Widzów: 200.
BESKID: Chwałka – Młynarczyk, Święs, Jurczak, Karcz, Adamus, Słupski Ż, Kaczmarczyk, Moskała, Stróżak Ż, Pająk. Trener: Krzysztof Wądrzyk.
ŁYSICA: Dymanowski – P. Kalista (46. Fortuna), Szymoniak, Kardas, Płusa, Chrzanowski Ż, Maniara (46. Kula), Pawłowski, Michta (85. Kucała), M. Kalista, Anduła (76. Mażysz). Trener: Piotr Dejworek.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do