Reklama

Przez pożar straciliśmy ponad 60 tys. zł

Wtorek, godz. 11.17: odpady się palą


Do powiatowego stanowiska kierowania w Starachowicach wpływa zgłoszenie o pożarze przy ul. Bocznej. Ze wstępnych informacji wynika, że płomienie obejmują znajdujące się poza halą produkcyjną odpady. W tym czasie, na terenie firmy przebywa 17 pracowników. Co sprawia, że ogień pojawia się na zewnątrz budynku? - Temperatura pieca zwiększyła się. Z komina najprawdopodobniej wydostała się iskra, a następnie trafiła na stertę odpadów. Kominiarze, którzy pojawili się po pożarze, stwierdzili, że w środku była spora ilość sadzy – wyjaśnia mąż właścicielki działającego od 2006 r. przedsiębiorstwa. Wiadomość o pożarze szybko dociera do załogi. Pracownicy zanim jeszcze na miejscu pojawia się pierwszy zastęp straży, na własny rachunek próbują ugasić płomienie. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Godz. 11.20: ewakuacja


Dla bezpieczeństwa załoga ewakuuje się z hali. Kilka chwil później strażacy wyposażeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych, zabezpieczają miejsce zdarzenia, odłączają dopływ prądu w budynku i podają dwa prądy wody na palące się odpady. - Do tej pory nigdy nie mieliśmy tak przykrej sytuacji. Szczęście w nieszczęściu, że nikomu z naszych pracowników nic się nie stało - relacjonuje rozmówca TYGODNIK-a.

Zakład przy ul. Bocznej jest jednym z niewielu na terenie Starachowic, działających w branży tytoniowej. - Specjalizujemy się w przebudowie maszyn papierosowych na maszyny produkujące gilzy papierosowe. Sami jesteśmy producentem maszyn pakujących gilzy w opakowania jednostkowe, kartoniarki, celafoniarki, przewrotki, sztaplarki, parkieciarki – opisuje współwłaściciel. Tego dnia na terenie firmy miała pojawić się ciężarówka, która wywiozłaby odpady. Dojechać przed pożarem nie zdążyła...

- Na siłę nie szukałbym sensacji i twierdził, że ktoś celowo podłożył ogień. W naszym przypadku bardziej można mówić o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności, niż działaniu przestępczym. Zresztą, policja przesłuchiwała żonę na tę okoliczność – opowiada mąż właścicielki.

Godz. 13: płomienie ugaszone


Oprócz samych odpadów, nadpaleniu ulega ściana budynku. Po udanej akcji strażaków, zakończonej ugaszeniem płomieni, ratownicy przystępują do rozgarnięcia sterty odpadów oraz polaniu jej wodą. Działania funkcjonariuszy PSP kończą się sprawdzeniem przy pomocy kamery termowizyjnej budynku produkcyjnego oraz sprężarkowni. Cel: wykluczenie innych ognisk pożaru. Kiedy nie ma zagrożenia, cztery zastępy (14 strażaków) mogą wracać do bazy. Rozpoczyna się żmudne liczenie strat, połączone z oddymieniem hali.

- Praktycznie na 24 godz. po pożarze, produkcja w zakładzie musiała być wstrzymana. Wietrzyliśmy budynek, bo nie dało się pracować w takich warunkach – powiedział mąż właścicielki. Załoga do codziennych obowiązków wróciła dopiero pod koniec tygodnia. - Jak sobie radzimy? Proszę tylko spojrzeć. Wznowiliśmy produkcję, czekamy w tej chwili na transport naszego towaru za granicę – dodaje. Jak szacuje przez pożar i wstrzymaną linię produkcyjną, z zakładu nie wyjechało ok. 9 mln gilz, co powoduje stratę ok. 60 tys. zł.

- Firma jest ubezpieczona. Na pewno czeka nas wymiana pieca, w którym tak naprawdę mogliśmy palić wszystkim. To wydatek kilkudziesięciu tys. zł – podkreśla nasz rozmówca.



Zdaniem eksperta
ANDRZEJ PYZIK, OFICER PRASOWY PSP STARACHOWICE: - Pożar udało nam się opanować w kilkanaście minut. Więcej czasu zajęło dogaszanie odpadów, które dzięki ciężkiemu sprzętowi udało się przenieść w inne miejsce, z dala od nadpalonej ściany hali. Jako przyczynę pożaru przyjęliśmy zaprószenie, ale nie wykluczamy, że scenariusz o jakim mówił mąż właścicielki firmy był realny.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do