Co będzie z naszym sąsiadem?

- Boimy się o swoje bezpieczeństwo, bo nasz sąsiad od lat jest agresywny i dziwnie się zachowuje. Zarówno dla nas jak i dla niego byłoby lepiej, żeby zamieszkał w jakimś domu pomocy społecznej - mówią mieszkańcy ul. Lipowej w Starachowicach.

Problem mieszkańców Lipowej istnieje od lat. Czują się zagrożeni przez sąsiada. - Ten pan mieszka w skrajnym ubóstwie. Nie ma wody, gazu, ogrzewania. W jego domu jest mnóstwo śmieci. Posesja jest zarośnięta - wylicza Czytelnik, który interweniował w imieniu sąsiadów.

- Mężczyzna ten ma problemy. Widać to na pierwszy rzut oka. Bywa niebezpieczny. Zachowywał się agresywnie. Krzyczy, wyzywa, czasem grozi. Boimy się, ale także nieobojętny jest nam jego los, bo przecież potrzebuje pomocy. Sprawa była kierowana do prokuratury, jednak ta odmówiła wszczęcia postępowania, z uwagi na brak zagrożenia! Zawiadomiliśmy już chyba wszystkich: policję, Straż Miejską, Sanepid, Urząd Miejski. Jakiś czas temu człowiek ten zasłabł pod pawilonem. Zabrało go pogotowie. Obecnie znajduje się w domu opieki. Ma tam podobno być tylko miesiąc. A co dalej? Czy znów wróci "na stare śmieci" i będzie skazany na życie w pojedynkę, nie radząc sobie z podstawowymi czynnościami? Jesteśmy zdeterminowani i prosimy, by osoby odpowiedzialne doprowadziły do umieszczenia tego człowieka w DPS - dodaje.

O dalszy los mężczyzny zapytaliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej. - Pan ten przebywa u nas. Wszelkie decyzje w jego temacie podejmuje MOPS - mówi Tadeusz Klepacz, dyrektor DPS.

- Po wypadku jakiemu uległ i pobycie w szpitalu, został skierowany do DPS - mówi Jarosław Michalski, dyrektor MOPS. - Jego stan zdrowia nie pozwalał na pozostawienie go samego. Mężczyzna zgodził się, aby zostać w DPS i z tego co wiem, nadal wyraża taką wolę. Nasi pracownicy będą przekonywać go, by pozostał tam na stałe - dodaje.