Reklama

Projekt Ukraina

Na terenach wojennych walk na wschodzie Ukrainy pomiędzy separatystami, a wojskami rządowymi zamieszkują miliony cywilnych osób pragnących tylko jednego: spokoju i bezpieczeństwa. Jak na razie widoków na pokojowe rozwiązanie konfliktu nie widać, a walki pochłonęły setki ofiar. Choć jesteśmy daleko od tego dramatu, codziennie docierają do nas wiadomości o rannych i zabitych. Najgorsze jest to, że tragedia nie omija również dzieci.

Z myślą o nich w pomoc humanitarną dla Ukrainy zaangażował się starachowiczanin Jarosław Ciszek, który blisko ćwierć wieku swojego życia mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Teraz powrócił w rodzinne strony. Mocno zaangażowany w działalność Kościoła Zielonoświątkowego z Lublina, zdecydował się na wyjazd z konwojem na Ukrainę.

- W pomoc dla mieszkańców Ukrainy, w której trwa wojna, angażowałem się mieszkając jeszcze w Detroit. Po 23 latach pobytu w Stanach Zjednoczonych zdecydowałem się jednak powrócić do Polski. Sporo się tam wydarzyło w moim życiu. I kiedy prosiłem Boga o to, by wskazał mi właściwą drogę, otrzymałem właśnie ten drogowskaz - mówi starachowiczanin. - Bez względu na to, gdzie mieszkamy, żyjemy: tu w Polsce czy w Ameryce, są dookoła ludzie, którzy narzekają, mówią, że jest im źle. Bo dom nie taki, praca nie taka itd. Tymczasem są na świecie ludzie, którzy nie marzą o niczym innym jak spokój i bezpieczeństwo. I właśnie im niesiemy pomoc. To nie jest pomoc dla Ukrainy - to pomoc ludziom.

J. Ciszek organizuje transport z pomocą humanitarną dla potrzebujących osób w miejscowości Berdjańsk w obwodzie dniepropietrowskim na południu Ukrainy, nad morzem Azowskim. Znajduje się tam prywatny ośrodek dla uchodźców z terenów objętych walkami. Przebywa tam ok. 200 osób, również dzieci. Ośrodek otrzymał od lokalnej organizacji młodzieżowej niewielki teren z kilkoma starymi, nieużywanymi od 15 lat budynkami, w których tymczasowo zakwaterowano uchodźców. Ciągle napływają tam nowe osoby, które z braku miejsca w zniszczonych budynkach umieszczane są w namiotach.

- Ośrodek, nazwany Miasto Pokoju prowadzony jest przez pastora zielonoświątkowego kościoła z Lublina, Artura Surowskiego i jego żonę - mówi J. Ciszek. - Stan budynków, w których mieszkają ludzie jest makabryczny. Są także potworne braki w zaopatrzeniu. Najpilniejszą potrzebą są jesienno-zimowe ubrania i buty - uchodźcy przyjechali do ośrodka w letnich ubraniach, środki higieniczne. Brakuje żywności, opalu na zimę. Dzięki zgromadzonym funduszom, mam nadzieję, uda się choć po części zaspokoić te potrzeby - mówi. - Dla mnie osobiście to ogromne wyzwanie. Jest obawa i strach, z drugiej strony ludzie, dla których to nie tylko pomoc, ale nadzieja, że ktoś o nich myśli, do nich jedzie narażając własne życie. To budująca świadomość, że można być potrzebnym drugiemu człowiekowi - podsumowuje.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do