
- Gratulacje należą się gospodarzom. Obejrzeliśmy zacięte widowisko. Osobiście zabrakło mi piłkarskiej jakości. Za dużo było natomiast nerwowości, szczególnie w naszym wykonaniu, w pierwszej połowie. Druga odsłona była już lepsza – podsumował sobotnie spotkanie trener Staru Starachowice Przemysław Cecherz. Jego podopieczni, na stadionie przy ul. Świętokrzyskiej ulegli miejscowemu KSZO 1929 0:2.
Zwycięstwo zapewnił gospodarzom Dominik Pisarek, który umieścił futbolówkę w siatce w 28 minucie, a także w doliczonym już czasie gry drugiej odsłony.
- Staraliśmy się doprowadzić do sytuacji, w której KSZO straciłoby gola. Nie pozwoliliśmy rywalowi wychodzić z sytuacjami. Stworzyliśmy dwie okazje, po których powinny paść bramki. Niestety nie byliśmy w stanie wykorzystać okazji. Szkoda, że w końcówce straciliśmy gola po indywidualnym błędzie – stwierdził trener Staru Starachowice. Szkoleniowiec gości, na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się również do sytuacji, w których arbiter dwukrotnie musiał przerywać mecz.
- Przerwy w grze spowodowane odpaleniem rac, trochę nas wytrąciły. Taki scenariusz trzeba było jednak brać pod uwagę. To element widowiska. Wiedzieliśmy w jakim stanie psychicznym jest ekipa KSZO. Gospodarzy nie trzeba było specjalnie mobilizować na starcie ze Starem – dodał Cecherz. Jak sam podkreślił, ze względu na kontuzje w zespole, nie miał zbyt dużego pola manewru.
- Pod uwagę trzeba wziąć jeszcze jeden fakt. W minioną środę, z Orlętami Radzyń Podlaski graliśmy przez ponad godzinę w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartką ukarany został Oleksij Majdanewycz. To zostało w nogach. Dla nas nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie. Po przerwie poprosiłem skrzydłowych by zamienili się stronami. Mamy ograniczone pole jeśli chodzi o młodzieżowców. Widać było, że Dawid Kośmider był zmęczony - powiedział szkoleniowiec zielono-czarnych.
Przy stanie 0:1, trener starachowickiego teamu zdecydował się wprowadzić na murawę jeszcze jednego napastnika – Przemysława Śliwińskiego, który z przodu miał operować wraz z Szymonem Stanisławskim. Jak zdaniem trenera poradzili sobie w tym meczu obaj snajperzy? – Stanisławski był spóźniony. Analizowaliśmy KSZO i wdzieliśmy, że przy wyższym pressingu przeciwnik ma problem. W drugich 45 minutach udało się zdominować gospodarzy – mówił Cecherz.
W najbliższą środę, 22 maja Star zmierzy się w półfinale piłkarskiego Pucharu Polski na szczeblu okręgu świętokrzyskiego z Naprzodem Jędrzejów. Wygrana zielono-czarnych sprawi, że po raz drugi z rzędu wystąpią w finale, na kieleckiej Suzuki Arena.
- Rywala traktujemy z szacunkiem. Podejdziemy do tego spotkania na poważnie. Wiemy bowiem jaka jest jego stawka. Chcielibyśmy zdobyć PP na szczeblu ŚZPN. Zrobimy wszystko, by odnieść zwycięstwo – zaznaczył Cecherz.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Umówmy się, że jest to drużyna środka tabeli III ligi i nic więcej nie da się z tego wykrzesać. Żadne zmiany trenera czy drobne transfery piłkarskich wyrobników niczego nie zmienią . Brakuje jakości , brakuje klasy , brakuje kasy ...
Myślę że gdyby trenerem Starunia był nadal Tadeusz Krawiec to wynik byłby zgoła odmienny