Postrajkowe echa

Jak do zawieszonego strajku odnoszą się ci, których bezpośrednio dotyczyła akcja protestacyjna - zapytaliśmy w gminach powiatu starachowickiego.



Mariola Gałka, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Oddział Starachowice



- Dziękuję WSZYSTKIM tym, którzy strajkowali za postawę, za walkę. Szczególnie tym, którzy do dziś strajkują. Uważam, że zawieszenie strajku to dobra decyzja, bo chodzi nam o dobro dzieci. Czego nie można powiedzieć o rządzie, któremu nie wiadomo o czyje dobro chodzi. Długo wytrzymaliśmy mimo nacisków z różnych stron. Jestem dumna z nauczycieli, bo pokazali, że są jednością. Ten rząd zintegrował grona pedagogiczne, co było widoczne w każdej strajkującej placówce. Wiem, że damy sobie radę, przeżyliśmy już niejeden rząd i nadal uczymy młode pokolenia. Dzięki nam Polska ma fachowców w każdej dziedzinie i zrobimy wszystko, żeby tak było zawsze. Możemy być z siebie dumni. Nikt nigdy nie zabierze nam naszej godności, bo na to nie pozwolimy. Tym protestem pokazaliśmy, że godność jest dla nas ważniejsza, niż pieniądze od których zaczęła się nasza długa walka.

Marek Wojtas, wójt gminy Pawłów

- Osobiście nie mam zdania, czy ten strajk był potrzebny. To sprawa nauczycieli, związków zawodowych i rządu. Czy odbiło się to z uszczerbkiem dla uczniów, muszą ocenić rodzice. W naszej gminie egzaminy się odbyły bez przeszkód. Być może większe obawy były w stosunku do matur w szkołach ponadgimnazjalnych. Co do jednego się nie zgadzam: nie jest prawdą, jak twierdzi rząd, że samorządy oszczędzają na oświacie. Na naszym przykładzie powiem, że rokrocznie gmina wydaje dodatkowo 5 mln zł na bieżące funkcjonowanie oświaty, do tego dochodzą wydatki na inwestycje oświatowe, która w zależności od planów w niektórych latach zamykały się podobną kwotą. Tą sytuację muszą załatwić między sobą strony, których konflikt dotyczy.

Dyrektor szkoły średniej w Starachowicach

- Reforma oświaty jest potrzebna i nie mam co do tego wątpliwości. Jest mi przykro, że przy okazji tego strajku nie wybrzmiały kluczowe dla oświaty problemy. Wynagrodzenie powinno być analizowane przede wszystkim z punktu widzenia zadań powierzonych konkretnym pracownikom szkoły. Trudno porównać obowiązki pracownika biblioteki szkolnej do pracy nauczyciela "zawodowca". Odwołujemy się do tego, co jest w krajach Unii Europejskiej, ale te realia wyglądają zupełnie inaczej, nie mamy co się porównywać. Warunki pracy i płacy są nieporównywalne.

Jeśli chodzi o organizację pracy w szkole podczas strajku, to nauczyciele wykonywali swoje zadania zgodnie z harmonogramem, bez uszczerbku dla uczniów. Klasyfikacja i ocenianie odbyły się w terminie. Osoby strajkujące były cały czas w kontakcie z mną, choć byłam po drugiej stronie barykady. Problemy tak naprawdę nie zostały rozwiązane, oświata jest nadal w punkcie wyjścia. Głośne wołanie o zmiany jest konieczne, tylko tak można zwrócić uwagę na ważne sprawy.

Nauczyciel szkoły podstawowej
- Akcja strajkowa pokazała, że nauczyciele i rodzice widzą problem dotyczący systemu oświaty. Strajkujący chcieli zawalczyć nie tylko o wyższe pensje, ale o zmiany w szkolnictwie z korzyścią dla ucznia i przede wszystkim o godność i przywrócenie szacunku dla ludzi wykonujących ten piękny, ale trudny i odpowiedzialny zawód. Ten czas wiele mnie nauczył i dostarczył wielu przemyśleń. Kolejny raz rząd pokazał, jak ignoruje tę grupę zawodową. Organizując coś na wzór egzaminów (bo dla mnie to nie był egzamin przez duże E) gimnazjalnego i ósmoklasisty, upokorzyli nas i pokazali, że można pomijać i łamać procedury, postawić przed uczniami osoby przypadkowe. I gdzie ochrona danych osobowych? Gdzie dobro ucznia? Ale podobno wszystko się powiodło, czyli nauczyciel jest do zastąpienia. Jako osoba świadomie przystępująca do akcji strajkowej dojrzałam do pewnego wniosku: rząd umiejętnie "zabija", w pasjonatach takich jak ja, pasję i miłość do tego zawodu, ale nie damy się. Mimo całej przykrej sytuacji, nadal będę wkładać całe serce w proces dydaktyczno-wychowawczy moich uczniów i cieszyć będę się z najmniejszych sukcesów moich wychowanków.


Mama nastoletnich uczniów- Strajk był, w moim odczuciu, totalnie niepotrzebny. Dzieci straciły trzy tygodnie nauki, podczas gdy program nauczania jest tak przeładowany, że na pewno trudno będzie to nadrobić. Odbije się to tylko i wyłącznie na uczniach. Tej wiedzy i braków nie da się wyrównać. Dodatkowo egzaminy wybiły z rytmu. Nauczyciele nic nie ugrali, podwyżek nie wywalczyli. Biorąc pod uwagę egzaminy i matury po drodze nauki, braki trzeba będzie wyrównać korepetycjami, za które zapłacą rodzice.    

Uczeń szkoły średniej, tegoroczny maturzysta

- Podwyżki w sektorze oświaty są potrzebne, jednak żądania nauczycieli są absurdalne i niemożliwe do spełnienia. Istnieje wiele innych grup zawodowych, którym podwyżki należą się bardziej niż nauczycielom. Protest utrudnia życie nie tylko nam, maturzystom, ale także naszym młodszym koleżankom i kolegom. Mimo tego, że szliśmy w dobrym tempie nauczania, to i tak nie zrealizowaliśmy całej podstawowy programowej z wielu przedmiotów, przez co wiele tematów musieliśmy nadrabiać sami w domu. Możemy się tylko domyślać, z jakimi trudnościami w tym zakresie będą się borykać młodsze klasy. Niestety, istnieją nauczyciele, których metody nauczania kompletnie nie trafiają do wielu uczniów, czego skutkiem jest masowe uczęszczanie na korepetycje, za które muszą płacić duże pieniądze. Bulwersujące jest to, że praktycznie żaden z nauczycieli nie odprowadza podatku za udzielane "korki". Bezczelnym jest, że na lekcjach słyszymy, jak to im jest źle w życiu, po czym w wakacje dodają na portale społecznościowe liczne zdjęcia z luksusowych urlopów za granicą. Przez takie zachowania nauczyciele tracą w naszych oczach. Reformy w oświacie są potrzebne, jednak nie w takiej formie, jaką zaproponowali.