Reklama

Po pobiciu, dwukrotnie prosiła ratowników o pomoc

Skierowaniem wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego zakończy się prowadzone przez Komendę Powiatową Policji, postępowanie w sprawie mieszkanki Starachowic. Na początku minionego tygodnia, kobieta jednej i tej samej nocy dwukrotnie dzwoniła na numer alarmowy informując służby, że została pobita, a następnie zamknięta w mieszkaniu – dowiedział się TYGODNIK. Stróże prawa żadnego z komunikatów, nie mogli zlekceważyć.


Starachowiccy mundurowi w jednym z mieszkań przy ul. Żeromskiego, pojawiali się dwukrotnie. - Z naszych ustaleń wynika, iż mieszkanka Starachowic, w nocy z poniedziałku na wtorek (2/3 kwietnia – przyp.red.), dwa razy łączyła się z dyspozytorem wojewódzkiego centrum powiadamiania ratunkowego - relacjonował podinsp. Aleksy Hamera, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji. Po raz pierwszy doszło do tego ok. godz. 2.20. Godzinę później zatelefonowała ponownie. W obu przypadkach informacja, jaką miała do przekazania była niemal taka sama. Wiadomość dotarła również do stanowiska kierowania komendy w Starachowicach.


Na miejsce zdarzenia zostali skierowani funkcjonariusze, m.in. po to by sprawdzić czy w rzeczywistości doszło do przestępstwa. Z relacji kobiety wynikało, iż miała zostać pobita w mieszkaniu, a w dalszej kolejności zamknięta – tłumaczył naczelnik Hamera. Policjanci o wsparcie zwrócili się do strażaków. - Byliśmy tam jako służba pomocnicza. Nie było jednak potrzeby, by do mieszkania dostać się używając do tego specjalistycznego sprzętu – stwierdził Marcin Krukowicz z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Kiedy policjanci dokładniej przyjrzeli się sprawie wyszło na jaw, że do pobicia nie doszło. Kobieta nie miała obrażeń ciała, nie wymagała hospitalizacji.

Kobieta w rozmowie z naszymi funkcjonariuszami zaprzeczyła by fakt, o którym informowała wcześniej miał miejsce. Nie została zatrzymana w związku z tą sprawą – zaznaczył podinsp. Hamera. Jak udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł w mieszkaniu przy ul. Żeromskiego, zginęły klucze. Być może to było powodem, wezwania służb. - Prowadzimy postępowanie w kierunku art. 66 Kodeksu Wykroczeń (kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł – przyp.red.) - podkreślił naczelnik wydziału prewencji.




Historia z udziałem starachowiczanki, jak twierdzą stróże prawa, z dużym prawdopodobieństwem zakończy się skierowaniem do Sądu Rejonowego wniosku o ukaranie za wywołanie tzw. fałszywego alarmu.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do