
Mimo sygnałów świetlnych i dźwiękowych, od funkcjonariuszy poruszających się oznakowanym radiowozem, pojazd nie miał zamiaru zjechać na pobocze i zatrzymać się. Uciekał ulicami miasta, najpierw w kierunku ul. Radomskiej, a następnie w kierunku Tychowa Starego w gminie Mirzec. W trakcie jazdy, kierowca łamał nagminnie przepisy prawa o ruchu drogowym, nadal nie zamierzał zwalniać. Jechał pod prąd – tłumaczył podinsp. Hamera. Pędzącego opla, stróżom prawa nie udało się również zatrzymać na prostym odcinku drogi. Pościg kontynuowany był poza granicami Starachowic.
Mężczyzna dojechał do skrzyżowania w Tychowie Starym. Nie zastosował się do podświetlonego znaku Stop i przejechał na wprost. Za wspomnianym skrzyżowaniem, uciekł w kierunku Tychowa Nowego. Na łuku drogi, opel uderzył w znak. W wyniku zderzenia kierowca stracił panowanie nad autem. Pojazd zjechał na przeciwległy pas ruchu, wpadł do rowu i dachował – zaznaczył podinsp. Hamera. Kierowca niemieckiego samochodu wypadł z pojazdu. Stróże prawa, którzy prowadzili nocny pościg udzielili pomocy poszkodowanemu. W międzyczasie o zdarzeniu został powiadomiony zespół ratownictwa medycznego.
W tym momencie możemy tylko i wyłącznie podejrzewać, że kierowca nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa lub, że pasy w jakiś sposób nie zadziałały. Mężczyzna wypadł przez przednią szybę. Ratownicy medyczni, którzy szybko pojawili się na miejscu, przejęli poszkodowanego i przewieźli go do szpitala – stwierdził naczelnik Hamera. Ok. północy do śledczych dotarła tragiczna informacja. 48-letni mieszkaniec Starachowic zmarł. W poniedziałek, Komenda Powiatowa Policji wszczęła wewnętrzne postępowanie, którego zadaniem będzie dokładne wyjaśnienie okoliczności zdarzenia.
Pościg prowadzony był na dystansie ponad 10 km. – W takiej sytuacji zawsze na uwadze trzeba mieć jedno: ryzyko dopuszczenia do tego, aby kierujący w stanie nietrzeźwości, jeśli oczywiście istnieje takie podejrzenie, a w tym wypadku takowe było, poruszał się po drogach publicznych, jest wysokie. Nie tylko dla samego siebie, ale również pieszych czy innych użytkowników dróg. Wiemy dokładnie, jakie skutki niosą zagrożenia z udziałem nietrzeźwych kierujących. Nasza rola polega na tym, aby nie dopuścić właśnie do takich sytuacji. W tym przypadku, funkcjonariusze starali się zrobić wszystko, by nie dopuścić do tragedii – argumentował podinsp. Hamera.
48-latek, którego lekarzom nie udało się uratować, nie posiadał prawa jazdy. – Był znany starachowickim policjantom – mówił naczelnik.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie