Mamy w Starachowicach małego dyktatorka?

Członkowie Stowarzyszenia Inicjatywa dla Starachowic wzięli pod lupę przyszłoroczny budżet Starachowic. Ich zdaniem to, co rzuca się w oczy i napawa niepokojem na przyszłość to wyższe podatki od nieruchomości, rosnący dług miasta oraz brak perspektyw na przyszłość.

Jak mówił Sławomir Celebański, z niepokojem patrzą na projekt przyszłorocznego budżetu i Wieloletnią Prognozę Finansową.

- Ten projekt powstał zbyt szybko, bez dyskusji i konsultacji z mieszkańcami i szykują się niespodzianki, które wiążą się z wyciąganiem pieniędzy z naszych kieszeni - ocenił S. Celebański mówiąc o planowanym wzroście podatku od nieruchomości, który dotyka wszystkich a z którego finansowane są miejskie inwestycje. - Według wcześniejszych zapowiedzi prezydenta, podatek od nieruchomości nie miał się drastycznie zmieniać. Tymczasem w projekcie budżetu zaplanowane są dochody z podatku, który wzrasta o 10 proc. To dziwne i na wyrost. Tego budżet nie uwzględnia a urzędnicy bez konsultowania z mieszkańcami podwyższają podatek zakładając, że maszynka do głosowania podwyższy podatek. Najpierw robi się założenia do budżetu a potem kolanem się to przepycha zakładając, że radni uchwalą wyższy podatek.

Zdaniem Celebańskiego, WPF została przygotowana bezpodstawnie, bo póki co nie ma zmiany przyjętej odnośnie wzrostu podatku - a ten wzrost zakłada się na poziomie 20 mln zł.

- Co się zmieniło, że władza postanowiła łupić mieszkańców w takich trudnych czasach? - pyta S. Celebański. - Jakie potrzeby to uzasadniają...? Moim zdaniem, jednym z powodów jest koszt obsługi długu, który w kolejnych latach wzrośnie trzykrotnie. Zamiast inwestować w edukację, w młode pokolenie, 3 mln zł zapłacimy jako odsetki za spłatę kredytu, który został wzięty np. na budowę tzw. Bunkra. Podatki wzrastają a nakłady na inwestycje maleją, bo śladowa jest ilość inwestycji.

Do wzrostu podatku w kontekście zaczynających się problemów z zatrudnieniem mówił Jarosław Łyczkowski.

- Podatek od nieruchomości, jeden z największych w województwie spowoduje problemy. Jest mnóstwo lokalizacji do wynajęcia pod działalność - zaczyna się stagnacja na rynku starachowickim. Podwyższenie podatku może być przysłowiowym gwoździem do trumny. To nie jest dobre dla lokalnego rynku pracy. Deficyt budżetowy w 2023 wynosi prawie 53 mln zł. Więcej wydajemy niż mamy wpływów. A planowane inwestycje to nic prorozwojowego, tylko inwestycje przesuwane, przekładane na kolejne lata z lat poprzednich i to robione na kredyt.

Zdaniem członków SIDS niemałym problemem jest dług, jaki mają Starachowice.

- Dług będzie w 2023 roku wynosił 75 mln zł, na osobę to 2.500 zł. On w prognozie finansowej będzie rósł do 80 mln zł w 2024 roku. Jeśli to byłoby spożytkowane na inwestycje prorozwojowe to ok., ale takie inwestycje jak Pałacyk czy nowe nasadzenia - to nie jest potrzebne - stwierdził J. Łyczkowski dodając, że nie ma w mieście nowych inwestorów. - Starachowicki zakład część produkcji przenosi do Iłży. Nie ma żadnej komórki, która pozyskiwałaby nowych inwestorów - mówił dodając, że w perspektywie trzech lat jest spadek trzykrotny inwestycji ze 121 mln zł do 13 mln zł w 2025 roku. -  To jest bardzo zła tendencja - wzrost długu, mniej inwestycji. Do tego zadłużone miejskie spółki - w sumie na ok. 200 mln zł. To będzie miało skutki w opłatach, które leżą po stronie mieszkańców. Prognoza inwestycji i prognoza finansowa nie napawają optymizmem. Kredytu nie zaciąga się w czasie trudnym gospodarczo.

S. Celebański pytał o pomysł na strategiczne inwestycje miasta, jeśli do Polski trafią pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

- Kończą się inwestycje a nie na pomysłu na nic nowego - jeden pomysł to ścieżki rowerowe. To wszystko pokazuje, że jest jeden pomysł związany z Ruchem Marka Materka. Mamy do czynienia z napompowaniem budżetu po to, by pogłębiać dług i realizować nieprzemyślane inwestycje. Ale taką wydmuszką, jak spalarnia przy Ostrowieckiej nie rozwiąże problemów energetycznych miasta. Dane pokazują, jak miasto będzie funkcjonowało po 2025 roku, jak ta władza pójdzie, gdzieś tam... Zostaniemy z długami, bez perspektyw - przy tej okazji S. Celebański zadał radnym zagadkę dotyczącą rozbieżności pomiędzy projektem budżetem a WPF. - Jaka ważna dana jest niezgodna?

Zdaniem członków SIDS projekty w zakresie infrastruktury wodno-ściekowe powinny być w pierwszej kolejności realizowane, bo wciąż to jest duży problem mieszkańców miasta. Stowarzyszenie będzie dążyło do tego, by taki projekt uruchomić.

- Miasto się wyludnia, nikt nie myśli i żłobku, czy inwestowaniu w strategiczne zadania z myślą o przyszłości. Prezydent zdecydował za radnych, że będą wyższe podatki w mieście. Mamy w mieście małego dyktatorka a my chcemy zmienić proporcje, by to radni mieli decydujący głos - dodał J. Łyczkowski.