
Wiele kontrowersji budzą wśród mieszkańców schody, jakie powstały koło Parku Kultury, łączące ul. Radomską z ul. Zakładową w Starachowicach. Nowoczesne wykonanie nie uwzględnia podjazdów, które są niezbędne dla wózków dziecięcych i dla osób niepełnosprawnych... Dowodzi tego inicjatorka pokojowego familijnego spaceru...
To my jesteśmy miast
Z inicjatywą zorganizowania familijnego spaceru wyszła Marta Szperlich-Kosmala, starachowiczanka, mama.
- To ja wymyśliłam akcję Spacer z Wózkami. Ma ona na celu pokazać, że istniejemy: my, rodzice, ale też osoby z ograniczoną mobilnością (seniorzy, osoby z niepełnosprawnościami). Myślę - i moje intuicje potwierdzają progresywne trendy urbanistyczne - że miasto nie powinno być projektowane pod bezdzietnych, młodych 30-latków, ale pod wszystkich mieszkańców. Po pierwsze dlatego, że to się wszystkim opłaca (seniorzy 60+ stanowią 30 proc. mieszkańców Starachowic, to jest 15 tys. osób!), bo łatwiej i taniej jest zbudować, dostosowując do potrzeb nas wszystkich niż potem remontować. Po drugie, przestrzeń wspólna jest dla nas wszystkich, to my, mieszkańcy jesteśmy miastem. A po trzecie, troszcząc się nawzajem o siebie w tej wspólnej przestrzeni, budujemy relacje i tworzymy miasto szczęśliwe (nawiasem dodam, że jako badaczkę najbardziej interesują mnie właśnie te relacje: człowieka z otoczeniem i z innymi). Dlatego też zdecydowałam się tworzyć z mieszkańcami ruch miejski. I to jest nasz pierwszy, wspólny krok. Inne będą nastawione bardziej na tworzenie i współpracę niż na protest - mówi inicjatorka, która krytykuje nowe rozwiązania architektoniczne z barierami nie do pokonania - mówi pani Marta, która na swoim przykładzie pokazała w sobotnie przedpołudnie, że pokonanie schodów koło Parku Kultury z wózkiem jest nierealne.
Urząd Miasta wyjaśnia
Jak wyjaśniają służby miejskie, o zaprojektowanie i wykonanie schodów wielokrotnie wnioskowali mieszkańcy oraz radni. Zadanie takie pojawiło się również w Budżetu Obywatelskiego.
- Wówczas też została podjęta decyzja, że schody będą wykonane w ramach rewitalizacji ogrodu. Skarpa między ul. Zakładową a poziomem ogrodu przed budynkiem Parku Kultury ma wysokość około 12-15 metrów. Szerokość skarpy wynosi ok. 40 m. To pokazuje, z jakim problemem mamy do czynienia - wyjaśnia Michał Urbański, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach. - Możliwość wykonania udogodnień dla osób z niepełnosprawnością była analizowana przy założeniach do zlecenia projektu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami budowlanymi, możliwości pokonania różnicy terenu, spełniające warunki dostępności, byłyby dwie: budowa stałych pochylni lub budowa i instalacja odpowiednich urządzeń technicznych.
W przypadku budowy pochylni, musi ona spełniać warunki techniczne.
- Spadek nie może być większy niż 6 proc., czyli 6 cm wysokości na 100 cm długości. Odcinek pochyły nie może mieć więcej niż 9 m długości. Odcinki pochyłe muszą być oddzielone podestami. Przyjmując, że różnica wysokości między skrajnymi punktami wynosi 12 m, to pochylnia musiałaby być wykonana z 22 odcinków długości 9 m. Dodając podesty, długość całkowita pochylni, potrzebna do pokonania tej wysokości, wyniosłaby ok. 230 m.
Sam kształt pochylni można rozpatrywać dwojako.
- Jako liniowy ciąg, który musiałby przebiegać wzdłuż skarpy, omijając zagłębienie i skończyć się przy chodniku w rejonie ul. Fabrycznej (powyżej i za kwiaciarnią), bądź też w formie zakosów obok schodów. Wówczas szerokość takiej wielkiej betonowej pochylni wynosiłaby 12 m, a więc trzykrotnie więcej niż szerokość schodów. Zakosy tworzące uskoki musiałyby być zabezpieczane murami oporowymi. Nie trzeba dużej wyobraźni, by wyobrazić sobie, jak wyglądałoby to przestrzennie i finansowo mówi rzecznik magistratu dodając, że innym rozwiązaniem byłaby budowa specjalnych wind. - Zastosowanie na schodach podjazdów dla wózków, takich jak na osiedlowych schodkach, byłoby wątpliwym rozwiązaniem, zarówno ze względów formalnych, jak i funkcjonalnych, co mogłoby skończyć się tragedią.
Trudne, ale możliwe
Jak mówi pani Marta, rozumie, że to jest bardzo trudne do wykonania, ale nie niemożliwe.
- Problemem jest brak komunikacji, konsultacji z mieszkańcami. Inaczej, by było, gdyby poproszono mieszkańców mówiąc: "Słuchajcie, nie możemy zbudować tutaj podjazdu, bo za wysoko, teren zielony itd. Czy macie jakieś pomysły? Ja zajmuję się w moich badaniach zmianą społeczną i przywództwem partycypacyjnym. Bardzo mocno wierzę w zbiorową mądrość ludzi. Po samych konsultacjach ze znajomymi urbanistami wiem, że można by tam zrobić bardziej łamane schody, więcej spoczników. Współpraca samorządu z mieszkańcami to mógłby być ogromny zasób, to jest moje marzenie, to jest cel organizacji Pracownia Sąsiedzka - dodaje pani Marta mając świadomość, że przebudowa tych schodów jest nierealna, ale wierzy, że przyszłe tego typu inwestycje będą konsultowane z osobami zainteresowanymi.
Ewelina Jamka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A czy wcześniejsze były ok ? Czy Pani M D działała podczas swojej pracy zawodowej kiedykolwiek w tej sprawie ? Chyba nie . To co robią ci ludzie to jest czepialstwo jest wiele innych miejsc do przyczepienia się, te schody to strzał jak kulą w płot
To jest zwykle czepialstwo i wymyślanie problemu tam gdzie go nie ma. A schody są dobrze zrobione a takie protesty są żałosne.
Schody ,które były poprzednio były idealne szczególnie wykonane z pieczołiwotością dopracowane ułożenie każdej płytki chodnikowej , było gdzie przycupnąć podczas wchodzenia w pobliskich krzaczorach , może ten protest był w hołdzie dla tamtej porzedniej wersji schodów a może nawet i dla jeszcze wcześniejszego zejścia gdzie była tylko wąska stroma ścieżka po której można było przy dobrym poślizgu zjechać na tyłku do samego dołu przy kwiaciarni