Reklama

Echa piątkowej tragedii. TYGODNIK poznał nieoficjalną przyczynę pożaru

Powołany przez nadzorującą śledztwo Prokuraturę Rejonową biegły z zakresu pożarnictwa, ma określić przyczynę tragicznego w skutkach pożaru, do jakiego doszło kilka dni temu, w jednym z domów przy ul. Dolnej w Starachowicach. Ratownikom medycznym i strażakom, niestety nie udało się uratować życia 71-letniej starachowiczanki. TYGODNIK dotarł do najbardziej prawdopodobnej, aczkolwiek nieoficjalnej jeszcze wersji zdarzenia.


Pożar pojawił się w mieszkaniu w piątek, 15 lutego. Kilkanaście minut po godz. 9, służby ratunkowe zaalarmowali młodzi ludzie, którzy mieszkali w tym samym domu wraz z 71-latką. Ogień, jak wiele na to wskazuje, rozprzestrzeniał się powoli. Dlaczego? Pomieszczenie, w którym znaleziona została kobieta, było szczelnie zamknięte. Dotyczyło to zarówno drzwi jak i okien.


W budynku, gdzie doszło do pożaru znajduje się jedno wejście i korytarz. Po lewej stronie, znajdowało się pomieszczenie, w którym przebywała 38-letnia córka ofiary, a także jej 40-letni mąż. W pomieszczeniu po przeciwnej stronie, znajdowała się 71-latka – opisywał mł.bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach. Jak relacjonował, w dniu zdarzenia w rozmowie z TYGODNIK-iem, rzecznik Nyga pewne jest, iż we wspomniany pokoju panowało zadymienie i duża temperatura. Nadpaleniu uległa bowiem kanapa, okopcone zostały ściany, a niemal doszczętnie, właśnie z powodu wysokiej temperatury stopił się telewizor.


Aktualne pozostaje nadal pytanie o przyczynę pożaru. Wstępnie wykluczono awarię pieca grzewczego i śmiertelny tlenek czadu, który mógł się pojawić w domu. - W momencie, kiedy przyjechaliśmy na miejsce zdarzenia, w środku pieca nie paliło się. Był wygaszony i zimny – zaznaczył rzecznik KP PSP. - Nasi ratownicy skontrolowali również przewód kominowy. Wykluczono by doszło do pożaru sadzy – dodał nasz rozmówca. Jaka zatem była najbardziej prawdopodobna przyczyna?

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, na jednej ze ścian zamontowana była lampka z żarówką zasilaną napięciem 230 V. Jedna z hipotez, do której dotarł TYGODNIK, zakłada awarię właśnie tego urządzenia. Lampka razem z rozgrzaną żarówką mogły spaść na kanapę i wzniecić ogień. Wówczas kanapa zaczęła się tlić. - Dokładna przyczyna zostanie zapewne określona w opinii biegłego z zakresu pożarnictwa – mówił rzecznik Nyga. Policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza, zbierała i zabezpieczała na miejscu ślady.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do