Reklama

Dzwoniliśmy na 112, bo nikt nie chciał nam pomóc

- Mamy XXI wiek, a my nadal nie możemy się skutecznie doprosić o pomoc. Czy rzeczywiście, w pewnym momencie musi stać się coś złego, co spowoduje, że ktoś pójdzie w końcu po rozum do głowy? - mówią w rozmowie z TYGODNIK-iem mocno zbulwersowani mieszkańcy ul. Zacisze w Starachowicach. W minioną środę (5 grudnia), silne podmuchy powietrza sprawiły, że słup energetyczny oparł się o dach budynku mieszkalnego.



Tak naprawdę nie wiedzieliśmy już co robić i do kogo udać się w tej sprawie – jak podkreśla jeden z mieszkańców, zapomnianej przez lokalne władze – osiedlowej uliczki, która nie jest pokryta nawet asfaltem. W połowie minionego tygodnia, starachowiczanie zaniepokoili się zdarzeniem do którego doszło na jednej z tamtejszych, prywatnych posesji. Drewniany, zapewne pamiętający jeszcze lata 90-te słup energetyczny oparł się o dach domu.

Próbowaliśmy najpierw dodzwonić się do któregoś z urzędników odpowiedzialnych za gospodarkę komunalną w mieście. Niestety bezskutecznie. Dzwoniliśmy również do firmy energetycznej. Także bez odzewu. Sąsiad nie czekał dłużej. Postanowił zadzwonić na numer alarmowy 112 – opowiada nasz rozmówca. Po kilku minutach na miejscu pojawili się zawodowi strażacy, a także policjanci. Wezwano pogotowie energetyczne, które odcięło prąd na słupie.


Pytanie tylko co stanie się później, kiedy prąd popłynie w przewodach? Słup oparty jest o budynek. Tak naprawdę wystarczy jedno, niewielkie zwarcie i nieszczęście gotowe. Iskra może przecież wzniecić pożar – podkreśla mieszkaniec starachowickiego osiedla Młynówka. Jak dodaje, ta sytuacja powtarza się. - Za każdym razem, kiedy tylko wieje mocniejszy wiatr, drewniany słup chwieje się na boki – zaznaczył.




Posesja na którym głęboko w ziemię wkopany został słup należy do jednego z mieszkańców Starachowic. Wcześniej w domu mieszkała starsza osoba. Obecnie budynek stoi pusty.


Pracownicy Urzędu Miasta byli na miejscu. Rzeczywiście słup stanowił zagrożenie zarówno dla mieszkańców, jak i samego budynku – powiedział Kazimierz Sławek, p.o. kierownika referatu gospodarki komunalnej, dróg i ochrony środowiska. Interwencja TYGODNIK-a przyspieszyła działania PGE, właściciela słupa i linii energetycznej. - W piątek (7 grudnia) został w bezpieczny sposób usunięty – stwierdził przedstawiciel PGE. Jak dodał, pracownicy firmy potrzebowali czasu na to, by ściągnąć na miejsce specjalistyczny sprzęt. - Dlatego musiało to tyle potrwać – podkreślił.


Rafał Roman

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do