
Przekonani są o tym członkowie Stowarzyszenia Inicjatywa dla Starachowic oraz Stowarzyszenia Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych w Starachowicach "Nasze Miasto", którzy w przede dniu wyłonienia firmy, która będzie wywoziła z miasta śmieci mówią o swoich obawach i jeszcze wyższych stawkach... Dlaczego to nieuniknione?
Kwestia zagospodarowania odpadów przez gminę została poruszona przez członków Stowarzyszeń w związku z ogłoszonym przez miasto przetargiem na wywóz śmieci. Upływa termin umowy dla firmy, która obecnie się tym zajmuje. A przypomnijmy obowiązująca w mieście stawka to 26,50 zł od osoby miesięcznie.
- To czas na podsumowanie minionego okresu - mówił Sławomir Celebański z SIDS dodając, że kiedy Marek Materek obejmował urząd prezydenta miasta za śmieci płaciliśmy 7 zł od osoby. - Teraz jest 4 razy więcej. System jest nieefektywny a są możliwości, by zaoszczędzić pieniądze zwłaszcza, że żyjemy w ciężkim czasie inflacji i wzrostu cen za media.
- Reforma śmieciowa weszła 10 lat temu a u nas wygląda to tak, jakby było wczoraj. Niewiele się zmienia, tylko rosną koszty - ocenił Piotr Maciąg ze Stowarzyszenia Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych. - To problem wszystkich mieszkańców, nie tylko samorządu, ale potrzeba dobrej woli włodarzy. Dotychczasowa średnia produkcja śmieci jest na poziomie 365 kg na osobę rocznie. To zużycie wszędzie spada o 5 kg a w Starachowicach rośnie. Poza tym podczas, gdy inne gminy mają nadwyżki w zakresie gospodarki odpadami u nas cały czas ujemny bilans finansowy. Ustawodawca nie ułatwia zadania, ale wszyscy pracują nad obniżeniem kosztów. Trzy lata temu Urząd Miejski zapowiadał doprecyzowanie systemu pobierania opłat od właścicieli nieruchomości, ale ten system nie działa, bo podobno problemem jest z aktualizacją systemu. Obecnie kończy się umowa na wywóz odpadów. Wszyscy spodziewamy się podwyżek. Systemem nie jest objęta działalność gospodarcza, efekt jest taki, że odpady są podrzucane do pojemników w zabudowie wielorodzinnej a za ich odbiór i utylizacje my płacimy. Problemem jest czystość wokół altan na osiedlach mieszkaniowych, jest tam wszystko co spędza sen z powiek administracji mimo że jest regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie. Ale tylko na papierze. Nikt go nie egzekwuje. W Straży Miejskiej przydałaby się Sekcja środowiskowa, gdzie na bieżąco strażnik monitoruje, by było czysto. Ale nie ma o czym mówić, bo nasza straż jest "niedokadrowana". Poza tym kuleje egzekwowanie deklaracji od tych osób, które tego nie złożyły.
Brak kontroli
Zdaniem obu Stowarzyszeń brakuje edukacji a możliwości prowadzenia akcji edukacyjnych podczas pikników i różnych imprez plenerowych było mnóstwo w ostatnim czasie.
- Budowanie świadomości mieszkańców to priorytet - dodał P. Maciąg.
Jak mówił S. Celebański prezydent miał wiele pomysłów m.in. zagospodarowanie odpadów przez spółkę miejską z czego pozostały pojemniki, które leżą odłogiem na terenie miejskiej spółki. Był też pomysł na pojemniki podziemne - przypomniał. A największy problemem - jak się okazuje, co pokazuje, jak funkcjonuje system - jest zliczanie odpadów - totalny brak kontroli w tym zakresie, nie wiemy, ile śmieci wyjeżdża z miasta, co się przekłada na ceny.
Rozbieżności z liczbach
Jak zauważył Jarosław Łyczkowski jedna rzecz, która wyszła prezydentowi w zakresie gospodarki śmieciowej to ukończone studia na SGGW w Warszawie za pieniądze podatników. Pokazał on również rozbieżności, jakie pojawiły się w analizie systemu gospodarki odpadami z kwietnia br., do przygotowania której rokrocznie zobligowany jest prezydent a tym, co znalazło się w dokumentacji przetargowej z sierpnia br.
- Z analizy systemu gospodarki odpadami wynika, że w 2022 roku zmieszanych odpadów było 10.690 ton a było mieszkańców 44 tysiące, z czego system objętych - 36 tysięcy osób, które płacą za śmieci. Wszystkich odpadów było wg wyliczeń z kwietnia 20.543 tony. Tymczasem w ogłoszonym przetargu, po 3 miesiącach od analizy przybyło 3 tysiące osób - mamy wg statystyk 47 tys. mieszkańców a ilość odebranych odpadów w przetargu podana to 7.841 ton. Skąd ta różnica i kto to zapłacił? - pyta J. Łyczkowski. - Ogólna ilość odpadów jest różnica o prawie 6 tysięcy ton! Kto to i jak liczy? Nikt nie kontroluje ile odpadów jest wywożonych z miasta? A każdy samochód powinien mieć GPS, żeby było wiadomo którymi ulicami jechał.
- Dwa lata temu prezydent Materek obiecywał, że opłata za śmieci będzie mniejsza dzięki ich spalaniu - to jest nieprawda. To Janik przetwarza śmieci a nie Starachowice i to nie spowoduje zmniejszenia opłat. Należy uporządkować ten system i edukować mieszkańców a przez brak kontroli i nonszalancję urzędników stawki rosną... - podsumował S. Celebański.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie