Reklama

Śp. Teodora Waksmundzka - Księgowa Odlewni Polskich S.A.

22 października, w wieku 64 lat, zmarła Teodora Waksmundzka z d. Bracka, wieloletni pracownik Odlewni Polskich w Starachowicach, główna księgowa, członek Zarządu spółki. Pożegnano ją w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Jana Pawła II w Starachowicach. Pogrzeb odbył się na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Była osobą cenioną i szanowaną przez Zarząd, o czym świadczą wspomnienia bliskich współpracowników.

Śp. Teodora Waksmundzka pracowała w Odlewniach Polskich S.A. w latach 1993-2020 na różnych stanowiskach, jako Kierownik Działu Księgowości, Dyrektor Finansowy, Główny Specjalista ds. Controlingu Finansowego a przez ostatnie lata jako Główny Księgowy. W latach 1999 - 2003 pełniła funkcję Członka Zarządu Spółki. Dzięki Jej zaangażowaniu, fachowej wiedzy z dziedziny księgowości jak również cierpliwości i wzorowej postawie przyczyniała się do osiągania przez Spółkę zamierzonych celów.

Leszek Walczyk, prezes Zarządu Odlewni Polskich S.A.

- Pamięć o Tosi rozpatruję w trzech aspektach: zawodowym, koleżeńskim i osobistym.

Od 2001 roku zarządzałem pionem finansowo-księgowym spółki i od tego czasu datuję bardzo dobrą współpracę z Tosią, z którą łączył nas nie tylko rok urodzenia 1959, ale również Akademia Ekonomiczna w Krakowie, gdzie studiowaliśmy. Tosia była prekursorem tworzenia nowoczesnej sprawozdawczości rozliczeniowo-księgowej. Za to odpowiadała Tosia, co robiła z niezwykłą starannością. Pieczołowicie budowała zajmujący się tym zespół, co łatwe nie było. Choroba wyłączyła ją z aktywności zawodowej, ale to na pewno jedna z osób, która tworzyła sukces Odlewni Polskich, spółki z dużym planem rozwojowym, to była Jej zasługa...   

Koleżeńsko dogadywaliśmy się bardzo dobrze, nadawaliśmy na tych samych falach. Współpraca z osobą na odpowiednim poziomie merytorycznym byłą przyjemnością, zwłaszcza, że Tosia z ogromnym wyczuciem budowała zespół, integrowała ludzi wokół siebie, dbała o relacje ze współpracownikami, by były one głębsze, nie tylko stricte zawodowe. To była Tosia - osoba pozytywnie nastawiona do otoczenia, tak samo odbierana. Wzajemne relacje były budowane na profesjonalizmie i szukaniu kompromisu.    

Osobiście, Tosia była kobietą niezłomną, pełną woli walki, co pozwoliło nam przejść trudny okres 2008/09 roku, kiedy budowaliśmy wspólną strategię obrony firmy, z czego wyszliśmy zwycięsko. Dzięki Niej to przetrwaliśmy, była swoistego rodzaju paliwem, motorem do działania. Tego nigdy nie zapomnę i na pewno z tych doświadczeń  i spotkań z Tosią będę korzystać...   

Zbigniew Ronduda, były prezes Zarządu Odlewni Polskich S.A.

- Wszyscy mówili o niej Pani Tosia a dla wielu z nas była po prostu Tosią - przez całe 27 lat pracy. Rozpoczęła ją w  momencie powstania Spółki Odlewnie Polskie w 1993 roku w dziale księgowości. Lubiła tę pracę, ale i miała do niej dystans - wierzyła, że w życiu jest jeszcze dużo innych ważnych spraw np. rodzina, wiara.

Pomimo wielu lat zmagania się z chorobą była zawsze pogodna i uśmiechnięta - znała sporo dowcipów na temat księgowych, które znakomicie opowiadała. Mówiła "wy robicie odlewy, a ja księguję, księguję i księguję".

Była absolwentką dzisiejszego UEK Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie - miała bardzo dobre przygotowanie, aby pracować w księgowości.

A wymagania w spółce giełdowej - różnorodność spraw, ciągle zmieniające się przepisy, badanie bilansu i współpraca z uznanymi w Polsce firmami audytorskimi - były bardzo duże.

Wyzwania stały się jeszcze większe, gdy po kilku latach -  po odejściu na emeryturę Pani Marianny Ryś - przyszło jej objąć stanowisko Gł. Księgowego.

Trzy razy odmawiała, trochę się bała czy podoła. Rozmowy były trudne i nieraz pojawiła się jakaś łezka o oku. Pomyślałem, że jak odmówi za czwartym razem to odpuszczę, ale zgodziła się. Później zawsze tylko mogłem na nią liczyć - w każdej sytuacji. Były takie dni, że pracę kończyliśmy po 16 godzinach pracy, bo taka była potrzeba.

Była solidna, kompetentna - uparta w tym, aby wiedzieć coraz więcej i nie pamiętam, żeby się na coś skarżyła. Sama radziła sobie z problemami.

A było ich sporo. W okresie jej kadencji dwa razy zajrzało nam w oczy widmo bankructwa. Wtedy jej spokój, fachowość, zaangażowanie okazywały się bezcenne.

Zapamiętam ją jako miłą, sympatyczną osobę mającą duże poczucie humoru - umiała się śmiać z siebie. Zawsze uprzejma, grzeczna i taktowna. Po prostu była naszą Tosią.

Taka zostanie w mojej pamięci.

Ryszard Pisarski, były wiceprezes Zarządu Odlewni Polskich S.A.

- Na pewno żadne słowa nie opiszą piękna Jej duszy i dobroci serca. Ona był naprawdę dobrym człowiekiem.

Była osobą o wielkiej kulturze, szlachetności, życzliwości i wielkim sercu dla innych. Nawet przy największym natłoku spraw znajdowała czas dla innych na rozmowy prywatne. Pamiętała nawet imiona dzieci i wnucząt współpracowników.

Ponieważ była osobą inteligentną, o dużym poczuciu humoru (nawet w trudnych zdrowotnych chwilach dla siebie), to zawsze rozmowa z Nią była wielką przyjemnością. Po rozmowie z Nią człowiek ładował się niezwykle pozytywnie do świata.

Była zawsze radosna, wprowadzała bardzo dobrą atmosferę w pracy i w kontaktach osobistych, a jednocześnie była oazą spokoju.

Zawodowo była bardzo odpowiedzialną i zaangażowaną, merytoryczną, ciągle szkolącą się i znajdującą najlepsze rozwiązania nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Grażyna Ronduda, współpracownica

- Tosia była fachowcem w swojej dziedzinie, ale była przede wszystkim kobietą o wielkim sercu, oddana innym ludziom, rodzinie, co na pewno wyniosła z rodzinnego domu. Otwarta, pełna dystansu do siebie, cieszyła się szacunkiem i poważaniem innych osób, nie dając nikomu odczuć, że ktoś jest lepszy czy gorszy. Pamiętam, kiedy organizowałyśmy Babski Comber, odpowiednik Dnia Odlewnika, w którym uczestniczyli tylko panowie, Tosia była żywo zainteresowana i zaangażowana, choć odbywało się to w trudnym dla księgowych okresie pod koniec roku. Tematyczne imprezy wiązały się z koniecznością przebrania, ale Ona nie miała kompletnie żadnego problemu, by wystąpić w roli jaskiniowca, chłopki, kowboja, nauczyciela. Jak wszyscy śmiała się, bawiła, tańczyła, pasowała kobiety na odlewników. Ci, którzy pracowali fizycznie budzili u niej szczególny szacunek, dbała o to, by podczas spotkań integracyjnych każdy czuł się dobrze. Zawsze pogodna, uśmiechnięta, nie obarczała nikogo swoim troskami, miała ogromne poczucie humoru, z niezwykłą swobodą opowiadała dowcipy, niczym aktorka. Cieszyły ją spotkania pozazawodowe, lubiła nasze wyjazdy do teatru, umiała się odnaleźć w każdej sytuacji      

Marta Sokolnicka, współpracownica 

- Zarówno prywatnie, jak również na niwie zawodowej Tosia każdego traktowała z szacunkiem. Jej dar i sposób prowadzenia rozmowy powodowały, że umiała nawiązywać kontakty, nie stroniła od nich. Przeciwnie, angażowała się w problemy innych, pomagała w ich rozwiązywaniu, można było jej powierzyć każdą tajemnicę. Mądra życiowo - kochała każdego człowieka, przy niej nikt nie czuł się gorszy. 

Wymagająca od siebie i od innych, była dobrym, ciepłym i sprawiedliwym przełożonym, każdego traktowała równo. Wszelkie problemy potrafiła rozwiązywać bezkonfliktowo. Sztuka kompromisu to Jej domena, potrafiła zjednoczyć całą księgowość, dla każdego miała dobre słowo. Wspólnie organizowałyśmy rajdy i wycieczki po górach, które uwielbiała, podobnie jak spotkania świąteczne. Zawsze miała czas dla współpracowników, mimo że przecież miała rodzinę, dzieci, wnuki. 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do