
Były podopieczny trenera Marka Jasińskiego nowy rok rozpoczął kapitalnie, od wygranych zawodowych pojedynków. W hali w Ostrowcu Św., w walce wieczoru gali One Punch Adrian Gunia stanął przed kolejną okazją na to, by potwierdzić swoją wysoką dyspozycję. Niejednogłośną decyzją sędziów (29-28, 28-29, 30-27) pokonał na punkty utytułowanego reprezentanta Brazylii.
Po trzech zwycięskich pojedynkach przyszedł czas na weryfikację. Poprzeczka została zawieszona wysoko, ale mamy nadzieję, że sobie z nią doskonale poradzi – mówił na kilka dni przed rozpoczęciem gali sportów walki One Punch jej główny organizator Grzegorz Wrzesień. Miał sporo racji, biorąc pod uwagę przede wszystkim klasę rywala z jakim przyszło ci się zmierzyć.
A. GUNIA, WYCHOWANEK DRAGONA STARACHOWICE: - Rzeczywiście z przebiegu pojedynku, w mojej ocenie był to jak dotąd najtrudniejszy sprawdzian, ale takiego się spodziewałem. Poprzeczka idzie w górę i z tym trzeba było się liczyć.
Twój występ w hali w Ostrowcu Św. obserwowała spora grupa kibiców, która przyjechała na galę z rodzinnych stron. Czułeś ich doping?
- Gala One Punch miała wyjątkową oprawę o która oczywiście postarali się organizatorzy. Super, że w hali pojawiło się tak wielu moich kibiców. Walczę dla nich i każdym takim występem staram się sprawiać im jak największą frajdę. Fajnie, że udało się wygrać. Wygrana to również zasługa sympatyków. Bez ich wsparcia z trybun byłoby zapewne trudniej. Czułem się jak w domu.
Twoim rywalem, w alce wieczoru był Rafael Hudson, mistrz świata w muay thai z 2015 roku, kilkukrotny zdobywca złotego medalu w mistrzostwach Brazylii. Popularny Apocalipse występował głównie w MMA, gdzie jego rekord wynosił 8-7. 33-latek przegrywał swoje walki głównie w parterze. Hudson występował dla czołowych federacji MMA na świecie. Swoje boje toczył m.in. w takich organizacjach jak Bellator, Oktagon czy w Brave.
- W trakcie pojedynku postawił trudne warunki. Na pewno nie było łatwo się mu przeciwstawić tym bardziej, iż bardzo dobrze prezentował się pod kątem fizycznym. Wytrzymał do końca tempo walki. Pojedynek był intensywny, ale jestem przekonany o tym, że gdyby toczył się jeszcze przez jedną rundę obaj dalibyśmy radę. To było ciekawe widowisko.
Jaki był game plan?
- Miałem być czujny i mocno skoncentrowany, co zresztą było widać. Miałem przeć do przodu, nie obawiając się rywala. W pewnym momencie taktykę trzeba było delikatnie zmodyfikować. Musiałem być gotowy na każdy, możliwy scenariusz.
Coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, iż twoja przyszłość będzie związana z Tajlandią. Kilka lat temu miałaś już okazję tam trenować.
- To melodia przyszłości bowiem, na razie staram się skoncentrować na kolejnych przeciwnikach. Na świecie są trzy, duże organizacje do których chciałbym się dostać i dla których stoczyć pojedynki. Minione tygodnie były dla mnie intensywne. W krótkim odstępie czasu stoczyłem trzy walki. Teraz czas na przerwę i złapanie oddechu. Nie tylko w aspekcie fizycznym, ale również psychicznym. Odpocząć od presji powinna również głowa.
Kiedy zatem po raz kolejny fani sportów uderzanych zobaczą w akcji Adriana Gunię?
- Raczej nie stanie się to szybciej niż przed wakacjami. Przede mną okres roztrenowania, a później kolejny etap przygotowań. Z kim przyjdzie mi skrzyżować rękawice, tego na razie nie wiem. Pewne jest to, iż kibice będą mogli śledzić mój start na sportowych antenach telewizji Polsat. Gdzie odbędzie się następna gala z moim udziałem, tego również w chwili obecnej nie wiem.
Rozmawiał Rafał Roman
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie