"Chory" rynek mieszkaniowy?

Mniej transakcji i czasowe wstrzymanie - te określenia najlepiej oddają sytuację na lokalnym ryku nieruchomości. Czy to dobry czas na kupno/sprzedaż mieszkania? Lepiej teraz czy może poczekać? Ale ile?

Jeszcze na początku 2020 roku rynek nieruchomości znajdował się w fazie hossy. Mimo że mieszkania drożały, to zainteresowanie było nimi ogromne i dotyczyło to zarówno nowych mieszkań, jak również rynku wtórnego, który dominuje lokalnie.

Wszystko zmienił koronawirus, który sprawił, że cała gospodarka stanęła na głowie, rynek zasadniczo wyhamował i zamroził szereg inwestycji. To w oczywisty sposób przełożyło się na rynek pracy a co za tym idzie zasobność naszych portfeli. 

Czy to zatem dobry czas na podejmowanie życiowych decyzji i zakup własnego M? Czy może lepiej wstrzymać się i poczekać na "lepszy czas"? Ale czy i kiedy on nadejdzie? To pytanie zadaje sobie wiele osób, które śledzą ogłoszenia w dziale nieruchomości. Ci, którym zależy na szybkiej transakcji schodzą z ceny, ale są to naprawdę wyjątki.

Chwilowe wstrzymanie

- Ruch na rynku mieszkań jest o wiele mniejszy niż przed pandemią - nie ma wątpliwości notariusz Jacek Samela. - Ale czy ceny są niższe? Nie powiedziałbym. Na miesiąc była przerwa, było zdecydowanie mniej transakcji a poza tym niewiele się zmieniło. Starachowice generalnie nie są dobrym miejscem do inwestowania w nieruchomości. Rynek jest mały, nieprzewidywalny. Jeden ruch może zmienić diametralnie sytuację i nie wiadomo w jakim kierunku to pójdzie. Czy to dobry moment na kupno mieszkania? Jak każdy inny. Ceny są takie, jak dwa miesiące temu. Podpisywane są umowy, których zawarcie planowano wcześniej. Ludzie zasadniczo czekają, co będzie, w którym kierunku to pójdzie a naprawdę ciężko to przewidzieć. Zarówno po stronie kupujących, jak i sprzedających jest chwilowe wstrzymanie. Jest oczekiwanie, co będzie, jak rynek się zachowa w tej sytuacji.

Większy problem z kredytem

W dobie kryzysu banki ograniczając ryzyko kredytowania, zdecydowały się podnieść minimalny wymagany wkład własny. To z kolei ograniczyło liczbę kredytów. Wymagania stawiane przez placówki finansowe sprawiają, że mniej osób może zaciągnąć zobowiązanie. Banki biorą też pod lupę przedsiębiorców oraz osoby, które pracują na umowach cywilnoprawnych albo nawet na etacie, ale w branżach wyjątkowo dotkniętych kryzysem. W takich przypadkach jest o wiele trudniej uzyskać kredyt hipoteczny niż jeszcze na początku tego roku.

- Moim zdaniem pandemia nie ma wielkiego wpływu na ceny mieszkań. To co obserwuję to mniej transakcji. Osoby czekają, nie wiedzą, co robić, banki ograniczają kredytowanie. Czy to dobry czas? Jest wielka niewiadoma, w jakim kierunku to pójdzie i to widać. Nawet deweloperzy w dużych miastach nie przewidują, w jakim kierunku to pójdzie. Tylko we Wrocławiu odnotowano spadek cen mieszkań. Jak to będzie rokowało na przyszłość? Ciężko przewidzieć rynek nieruchomości - uważa Leszek Kita, z Biura Pośrednictwa Nieruchomości AGA w Starachowicach.       

Tymczasem przeglądając ogłoszenia na popularnych portalach internetowych rzeczywiście daremnie szukać niższych cen. Przeciwnie, rynek wtórny trzyma się mocno i za metr kwadratowy mieszkania do remontu trzeba zapłacić przynajmniej 4 tys. zł w Starachowicach. Wyremontowane lokum w zależności od lokalizacji, z balkonem czy bez - to już przynajmniej kolejne 1-2 tys. zł więcej za metr.

Nowych mieszkań jest stosunkowo mało a ich ceny porównywalne. Na szybki odbiór kluczy do własnego M w stanie deweloperskim możemy jednak poczekać. Powodów jest kilka - problemy z brakiem pracowników, poślizg wynikający z dostępności materiałów budowlanych a przede wszystkim przedłużające się prace odbiorowe - dopuszczenie lokum do zamieszkania przez odpowiednie służby.